Z “grzecznych facetów” w "sukinsynów". Tak Jose Mourinho próbuje zmienić Tottenham Hotspur

Z “grzecznych facetów” w "sukinsynów". Tak Jose Mourinho próbuje zmienić Tottenham
Xinhua / PressFocus
Dokładnie 20 listopada 2019 roku Jose Mourinho zastąpił Mauricio Pochettino na stanowisku menedżera Tottenhamu Hotspur. Podsumowujemy pierwszy rok pracy Portugalczyka w północnym Londynie.
Przez cały poprzedni sezon nie widziałeś niczego śmieszniejszego. Jose Mourinho jeszcze dobrze nie zdążył się nacieszyć obronionym przez Hugo Llorisa rzutem karnym, kiedy jego siedzący obok asystent, Joao Sacramento, zauważył, że dosłownie parę sekund później Raheem Sterling mógł zostać ukarany drugą żółtą kartką za próbę wymuszenia kolejnej jedenastki dla Manchesteru City w wyjazdowym spotkaniu z Tottenhamem. Obaj szkoleniowcy czym prędzej zerwali się w kierunku sędziego technicznego.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Bądźcie sukinsynami!”

Przypomniane powyżej zachowanie Mourinho wcale nie było jednak żałosne. A przynajmniej nie w takim stopniu, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Dużo ważniejsza scena rozegrała się bowiem w przerwie tamtego meczu, rozgrywanego na początku lutego bieżącego roku. Ową sytuację pokazano w poświęconym ubiegłym rozgrywkom w wykonaniu "Kogutów" serialu filmowym pt. “All or Nothing”.
- Jesteśmy w grze - podsumował w szatni pierwszą połowę spotkania z ówczesnymi mistrzami Anglii, zakończoną bezbramkowym remisem, Mourinho. - Walczymy z nimi jak równy z równym. Końcowy wynik pozostaje sprawą otwartą. Ale spróbujcie zrozumieć to, co chcę powiedzieć. Uważam, że kiedy Hugo obronił rzut karny, oni starali się postawić sędziego pod ogromną presją, żeby podyktował kolejną jedenastkę. Na tym polega różnica pomiędzy drużynami sukinsynów a grzecznych facetów. Problem w tym, że w piłce nożnej grzeczni faceci nigdy nie wygrywają! K***a mać, bądźcie sukinsynami! - dodawał.
Portugalczyk miał więc wówczas pretensje nie tylko do arbitrów, ale przede wszystkim do swoich podopiecznych. Za to, że w potencjalnie kluczowym momencie szlagierowego meczu biernie przyglądali się, jak ich rywale z pasją próbowali wymusić odgwizdanie jedenastki. Nie “nakręciła” ich nawet parada Llorisa, kapitana zespołu, przy rzucie karnym wykonywanym przez Ilkaya Guendogana sekundy wcześniej.
- Biorąc pod uwagę, jak układa się ten mecz, gwarantuję wam, że oni wiedzą, że Toby Alderweireld ma już żółtą kartkę - kontynuował w szatni Mourinho. - Gwarantuję wam. I nie muszę wam chyba mówić, że tak samo żółtą kartkę dostał już Kyle Walker, dostał Zinchenko i dostał Sterling. Bądźcie sukinsynami, nie grzecznymi facetami!
Piłkarze szybko przyswoili lekcję. Kiedy na początku drugiej połowy wspomniany przez Mourinho Oleksandr Zinchenko powalił na murawę Harry’ego Winksa, kilku zawodników Tottenhamu natychmiast pobiegło w stronę Deana, by zwrócić sędziemu uwagę, że gracz rywali zasłużył na drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Arbiter sięgnął do kieszeni. Winks zacisnął pięści w geście triumfu.
Trzy minuty później rezultat spotkania otworzył Steven Bergwijn. Następnie na 2:0 dla "Spurs" podwyższył Heung-min Son. Tottenham Mourinho pobił mistrza.

Oczekiwany kierunek

W pierwszą rocznicę pracy Jose Mourinho na Tottenham Hotspur Stadium stosownym wydaje się przypomnieć, dlaczego właśnie Portugalczyk zastąpił Mauricio Pochettino na stanowisku szkoleniowca londyńskiego klubu. Mourinho miał zamienić obiecującą drużynę - wicemistrzów Anglii i finalistów Ligi Mistrzów - w zwycięzców, którzy wreszcie zaczną wygrywać trofea.
- To proces - podkreślał wielokrotnie nowy opiekun Tottenhamu w cytowanej wyżej produkcji filmowej firmy Amazon. - To drużyna, która jest zbyt grzeczna - diagnozowali wspólnie Mourinho i Sacramento krótko po objęciu zespołu. - Eric Dier jest jedynym zawodnikiem, który lubi wchodzić w konflikt podczas gry.
O ile pierwszym kilku miesiącom pracy Portugalczyka w północnej części Londynu bez wątpienia nie pomogły kontuzje kluczowych zawodników, o tyle początek nowego sezonu w wykonaniu Tottenhamu może sugerować, że zespół “grzecznych facetów” podąża w oczekiwanym kierunku. “Spurs” w sobotę znów podejmą u siebie Manchester City. Tym razem stawką spotkania dla gospodarzy będzie jednak awans na pozycję lidera tabeli Premier League.
Podopieczni Mourinho nie przegrali w lidze od inauguracji sezonu. Od tamtej pory rozgromili w meczach wyjazdowych Southampton (5:2) i Manchester United (6:1). Nie do zatrzymania wydaje się duet “rekonwalescentów”: Harry Kane - Heung-min Son. Co ważne, mimo nie najlepszego wówczas występu, Tottenham potrafił pokonać też po konkursie rzutów karnych Chelsea w Pucharze Ligi.
Oczywiście proces nadal trwa. A nawet ciągle znajduje się w początkowej fazie. Dlatego “Spurs” pozwolili sobie na stratę w sumie aż czterech punktów już podczas doliczonego czasu gry. Najpierw w okolicznościach doprawdy pechowych (przeciwko Newcastle), później w absolutnie niewytłumaczalnych (w meczu z West Hamem). Z drugiej strony, Mourinho z pewnością jeszcze bardziej niż wysokie wygrane na St Mary’s Stadium i Old Trafford usatysfakcjonowały wymęczone, również wyjazdowe zwycięstwa nad Burnley oraz West Bromwich Albion (po 1:0). To przecież za sprawą takich rezultatów osiąga się później sukcesy.

“Sprawdzam”

Rok od zatrudnienia Mourinho nadal nie brakuje wątpliwości, czy portugalski szkoleniowiec rzeczywiście pasuje do Tottenhamu. Niezmiennie znajdą się też tacy, którzy wytykają obecnej drużynie “Kogutów” mało atrakcyjny styl gry, zwłaszcza w porównaniu do tego prezentowanego pod batutą Pochettino. Niektórych nie do końca przekonują ponadto letnie transfery dokonane przez następcę Argentyńczyka. Mourinho ciągle ma wiele do udowodnienia.
Być może kolejne starcie z Manchesterem City nie mogło więc wypaść w lepszym momencie. Żadna inna konfrontacja niż ta przeciwko ekipie Pepa Guardioli nie pokaże lepiej, na jakim właściwie etapie znajduje się aktualnie proces przekształcania przez Mourinho “grzecznych chłopców” w “sukinsynów”. Ci pierwsi nadal przecież niczego nie wygrali.

Przeczytaj również