Znów po trybunach żonglerka jak Dele Alli. Anglik nie posłuchał Jose Mourinho i sam zgotował sobie piekło

Znów po trybunach żonglerka jak Dele Alli. Anglik nie posłuchał Mourinho i sam zgotował sobie piekło
MDI / Shutterstock.com
Dele Alli to piłkarz pełen sprzeczności. Umiejętności bez wątpienia czynią go jednym z najbardziej utalentowanych zawodników w Anglii. Gdy jest w formie, sam przyciąga na stadion i przed telewizory fanów żądnych finezji i efektownej gry. Niestety, jego głowa coraz częściej nie nadąża za nogami. Materiał na wielką gwiazdę gaśnie z każdym miesiącem.
Większość graczy Tottenhamu mogła ze spokojem podejść do przerwy reprezentacyjnej. “Koguty” dobrze weszły w sezon i, mimo wpadek z Newcastle czy Evertonem, zanotowały obiecujący start rozgrywek. Ich kibice mieli przyjemność oglądania swoich ulubieńców:
Dalsza część tekstu pod wideo
  • eliminujących Chelsea w pucharze krajowym
  • awansujących do Ligi Europy
  • dewastujących Manchester United na Old Trafford
W żadnym z tych drobnych osiągnięć nie brał jednak poważnie udziału Dele Alli. Anglik wypadł z łask Jose Mourinho i na własne życzenie jego kariera znajduje się na zakręcie.

Alli or Nothing

- Jose jest bezlitosnym menedżerem. Jeśli jesteś uczciwy, starasz się, wszystko będzie dobrze. Ale jeśli nie będziesz odpowiednio pracować, nie masz szans. Dele właśnie to odkrywa - mówił niedawno Wayne Rooney.
Cóż, Alli sam jest sobie winny. Nie może zarzucić portugalskiemu trenerowi braku zaufania. Wprost przeciwnie. Powinien dziękować “Mou” za to, że ten w ogóle wyciągnął go z dołka. Aktualny regres to nie pierwszyzna dla wychowanka MK Dons. Jeszcze za kadencji Mauricio Pochettino Dele obniżył loty, grając poniżej oczekiwań. I właśnie, słowo “oczekiwań” to klucz, bo od gracza “Spurs” należy wymagać i spodziewać się wysokiego poziomu.
- Na pierwszym treningu zapytałem Delego, czy on jest Dele Alli, czy to jego brat. Powiedział: “Ja jestem Dele”. Odpowiedziałem: “Dobrze, w takim razie to udowodnij. Graj jak Dele Alli” - mówił Jose Mourinho w jednym z odcinków dokumentu “All or Nothing” zrealizowanego przez “Amazon”.
Nowy szkoleniowiec londyńczyków zdawał sobie sprawę, że ma do czynienia z piłkarzem nieprzeciętnym, ale jednocześnie zagubionym, stąpającym po równi pochyłej. Przecież, gdy Tottenham awansował do finału Ligi Mistrzów, to w dużej mierze stało się to za sprawą Heung-min Sona i Lucasa Moury. Alli albo leczył kontuzję, albo prezentował się co najwyżej średnio. Krótki dialog na linii Dele-Mourinho miał wpłynąć na zawodnika, zmotywować go do lepszej gry, wykorzystania pełni potencjału. Dobrze wiemy, że Jose nigdy nie gryzie się w język i pragnie dotrzeć do podopiecznych w jak najprostszy sposób. Na poniższym fragmencie wyłożył wszystko kawa na ławę.

Nie Dele ci mogę dać

“Pieprzony leń” - czy może być lepsze podsumowanie podejścia Alliego do zawodu? Słowa 56-latka można oczywiście odebrać jako żart, ale sporo o tej relacji i o samym Angliku dowiadujemy się z rozmowy twarzą w twarz przedstawionej w jednym z odcinków serialu. A właściwie był to monolog Mourinho, który niczym wytrawny psycholog przeanalizował wewnętrzne demony rządzące karierą 24-latka.
- Nie chcę być twoim ojcem, nie chcę być twoim starszym bratem. Chcę być twoim trenerem. Zawsze chcę mówić ci to, co myślę. Możesz w głębi duszy uważać, że mam się odpie***lić , ale nie mam wątpliwości co do twojego potencjału - stwierdził “Mou” w rozmowie z piłkarzem.
- Rozgrywałeś niesamowite spotkania, jednak zawsze czułem, że zaliczasz wzloty i upadki. Jest duża różnica między zawodnikiem, który trzyma równy poziom, a takim, który zalicza wahania. To różnica między piłkarzem topowym, a piłkarzem, który ma tylko topowy talent. Musisz sam zastanowić się dlaczego miałeś w karierze momenty, gdy byłeś w szczytowej formie, a potem upadałeś. Myślę, że pewnego dnia będziesz żałował, że nie osiągnąłeś tego, co mogłeś osiągnąć - zakończył menedżer “Kogutów”.
Metody Mourinho początkowo sprawdzały się znakomicie. W pierwszych spotkaniach pod wodzą nowej “miotły” Alli zaczął nawiązywać do występów z okresu 2015-2017. Grał jak z nut. Strzelał, asystował, nawet harował w obronie. Widać było w nim żądzę, żar w oczach, chęć, by pokazać wszystkim, że się mylą, że nie warto go przedwcześnie skreślać. Po zwolnieniu Pochettino Dele zanotował cztery trafienia i trzy otwierające podania w siedmiu meczach. Wydawało się, że brytyjski futbol odzyskał jedną z najcenniejszych perełek. Niestety, radość okazała się przedwczesna. Zapowiedzi Mourinho były prorocze. Po raz wtóry pomocnik z ogromnym potencjałem wpadł w pułapkę samouwielbienia. Nie potrafił pójść za ciosem, utrzymać stałej dyspozycji. Wybitne występy zaczął przeplatać tragicznymi.
Zachwyty nad jego popisami szybko przemieniły się w głosy krytyki. Słusznej, co oczywiste. Na boisku znów obserwowaliśmy przeciętną wersję angielskiego zawodnika, a w aspektach pozasportowych Dele po raz kolejny udowodnił swoją, nie bójmy się tego słowa, głupotę. W lutym opublikował na Snapchacie filmik, w którym nabijał się z koronawirusa i spotkanego na lotnisku Azjaty. Został za to zawieszony, ukarany grzywną, a także musiał przejść kurs edukacyjny. Niezbyt skuteczny, patrząc na zachowanie z marca. Gdy zawieszono rozgrywki Premier League, a świat drżał przed pandemią, 24-latek wpadł na jakże “genialny” pomysł. Wraz z Kylem Walkerem imprezowali do białego rana w nocnym klubie. Cały Dele Alli.

Znów po trybunach żonglerka jak Dele Alli

- Sir Alex Ferguson dał mi tylko jedną radę przez dwa lata w Manchesterze. Kup Dele Alliego. Mówił, że ten facet ma odpowiednią mentalność, podobał mu się sposób w jaki gra. Powtarzał: “Kup tego gościa” - wyznał Mourinho w “All or Nothing”.
Portugalczykowi nie udało się sprowadzić pomocnika na Old Trafford, jednak już w Tottenhamie przekonał się, że nawet tak doświadczony menedżer jak Ferguson nie jest nieomylny. Naturalnie, Dele potrafi grać tak, że ręce same składają się do oklasków. Ale tylko wtedy, gdy tego chce. W słowniku Alliego brakuje terminów: “stabilność”, “pokora”, “konsekwencja”.
W pierwszej kolejce tego sezonu znalazł miejsce w wyjściowym składzie, ale został zmieniony już w przerwie spotkania z Evertonem. W następnych tygodniach sporadycznie podnosił się z trybun czy ławki rezerwowych. Ostatni raz do reprezentacji został powołany w czerwcu poprzedniego roku. Gareth Southgate woli stawiać na Rossa Barkleya, Kalvina Phillipsa czy Alexa-Oxlade’a Chamberlaina. Z całym szacunkiem, lecz repertuar żadnego z nich nie umywa się do możliwości Dele Allego. Powołani górują nad graczem Tottenhamu profesjonalizmem, dojrzałością.
W kibicowskiej pamięci powoli zanika obraz piłkarskiego magika, który oczarował Wyspy Brytyjskie. Nic w tym dziwnego, bo to jego pierwsze sezony w Premier League były tymi najlepszymi. To wtedy zachwycaliśmy się dryblingiem, ruletkami, przekładankami i innymi sztuczkami wykonywanymi przez Anglika przy biernej postawie bezradnych przeciwników.
Sportowe dzieło sztuki stworzone w meczu z Crystal Palace zainspirowało Taco Hemingwaya do stworzenia kawałka pt. Dele. Dziś można jedynie sparafrazować słowa rapera:
Znów po trybunach żonglerka jak Dele Alli
Wjechałem jak Mourinho, o ku**a, jesteście cali?
Dele cały na pewno nie jest.

Przeczytaj również