Maciej Szczęsny podsumował zachowanie syna przy golu dla Anglii. "To była bomba i spadający liść"

Interwencja Szczęsnego wywołało wielką debatę w mediach. Komentowali je już Jan Tomaszewski, Andrzej Dawidziuk czy Roman Kosecki. Całą sytuację drobiazgowo przeanalizował też ojciec reprezentanta Polski.

- Genialna jest powtórka zza pleców Kane'a. Widać na niej, że piłka szła do środka bramki, a gdy ominęła głowę Bednarka, to dopiero wtedy dostała dużej rotacji. Tak dużej, że gwałtownie odchodziła od osi boiska w stronę lewego rogu bramki Wojtka. Wiem, że wielu się Wojtka czepia, ale on naprawdę nie widział piłki w momencie strzału, dlatego przeniósł ciężar ciała na prawą nogę, żeby zobaczyć piłkę, a jak już zobaczył, to było za późno. Umówmy się - Kane'owi wyszedł rewelacyjny strzał - ocenił Szczęsny w rozmowie z portalem "Sport.pl".

- Nie dość, że to była bomba, to jeszcze spadający liść - piłka gwałtownie z wysokości 2,00-2,20 m spadła na boisko na linii bramkowej. Uważam, że Wojtek nie ponosi winy - dodał były reprezentant Polski.

Szczęsny odpowiedzialnością za straconego gola obarcza innych zawodników. Winę widzi i u Jana Bednarka, który - jak podkreśla były bramkarz "zrobił wszystko, żeby piłka go nie trafiła", i u Jakuba Modera, który zaliczył stratę przed polem karnym.

- Przecież Moder nie ma prawa tak niecelnie podać, gdy zaczynamy akcję. On kopnął prosto do Walkera, zamiast zagrać do któregoś z kolegów biegnących do przodu. Od razu stworzyła się trudna sytuacja, bo tym, którzy szli do przodu, trudno było wrócić. Tak było choćby ze Świderskim, który nie zdążył do Kane'a. A poza tym jak już się Moder zorientował, że źle podał, to - niestety - wystąpił w roli obserwatora - podsumował Szczęsny.