Ekstraklasa bez polskich strzelb, promocja młodzieży i pandemiczny mistrz Polski. Pięć wniosków po lidze

Ekstraklasa bez polskich strzelb, promocja młodzieży i pandemiczny mistrz Polski. Pięć wniosków po lidze
Press Focus
Za nami najdłuższy sezon ekstraklasy w historii. Przez pandemię koronawirusa zapamiętamy go na długo. Liga szczęśliwie została dograna do końca, a my wyciągamy kilka wniosków po zakończonych w ostatni weekend rozgrywkach.
Legia Warszawa prowadziła w tabeli przez 22 kolejki. To było najspokojniej wygrane mistrzostwo od lat. W lidze działo się dużo, ale generalny wniosek, jaki przychodzi nam do głowy to stabilizacja. Gdyby przed startem sezonu 2019/20 typować czołówkę tabeli i spadkowiczów, nie odbiegałaby ona wiele (lub w ogóle) od zastanej w połowie lipca rzeczywistości. Większości prezesów nie gotuje się już tak w głowach. Podejmują racjonalne decyzje. Jest jakby normalniej. A poziom? Jak zwykle, zweryfikują nas puchary.
Dalsza część tekstu pod wideo

Polakom strzelać nie kazano

Zdecydowanie najlepszym strzelcem sezonu okazał się Christian Gytkjaer. Duńczyk odstawił resztę stawki na osiem goli. Z 24 bramkami został dziewiątym królem strzelców w barwach Lecha. 30-latek pożegnał się z Poznaniem dwoma trafieniami przeciwko Jagiellonii. Wielkopolskę opuszcza jako najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii klubu (119 spotkań, 65 goli). Szkoda, że tej klasy piłkarz żegna się z naszą ligą. Gytkjaer był z pewnością jednym z najlepszych transferów ostatnich lat. Mikael Ishak, który przyszedł w jego miejsce, ma wysoko zawieszoną poprzeczkę.
Gytkjaer jest trzecim królem strzelców z rzędu, który zdobył 24 bramki. W erze ESA37 tylko Nemanja Nikolić trafiał częściej. W sezonie 2015/2016 aż 28 razy.
Królowie strzelców od wprowadzenia ESA37:

2013/14 Marcin Robak (Pogoń Szczecin) - 22 gole

2014/15 Kamil Wilczek (Piast Gliwice) - 20 goli

2015/16 Nemanja Nikolić (Legia Warszawa) - 28 goli

2016/17 Marco Paixao (Lechia Gdańsk) i Marcin Robak (Lech Poznań) - 18 goli

2017/18 Carlitos (Wisła Kraków) - 24 gole

2018/19 Igor Angulo (Górnik Zabrze) - 24 gole

2019/20 Christian Gytkjaer (Lech Poznań) - 24 gole
Tegoroczna klasyfikacja strzelców razi po oczach brakiem Polaków w czołówce. Najskuteczniejszy Jarosław Niezgoda wyjechał zimą do MLS i jego licznik zatrzymał się na 14 golach. Reszta? Tylko Piotr Parzyszek z Piasta Gliwice dobił do granicy dziesięciu trafień. Dziewięć skompletował 18-letni Bartosz Białek z Zagłębia Lubin, a tuż za jego plecami stanął żegnający się z profesjonalną piłką weteran - Paweł Brożek.
W Ekstraklasie brakuje polskich strzelb. Powrót Łukasza Zwolińskiego (Lechia Gdańsk) dał nadzieję, że w przyszłym sezonie może być czołowym strzelcem rozgrywek z polskim paszportem.

Promocja młodzieży

Sezon 2019/2020 był pierwszym z przepisem o obowiązku wystawiania młodzieżowca, czyli zawodnika z polskim paszportem, rocznik 1998 i młodszy. Ta regulacja zawsze będzie mieć swoich zwolenników i przeciwników. Jedni powiedzą, że mobilizuje kluby do inwestycji w szkolenie i odważniejsze stawianie na utalentowanych piłkarzy. Drudzy, że dobry piłkarz obroni się bez przepisu. Będzie grał bez względu na wiek i narodowość. A tak jest z góry faworyzowany, co demotywuje i obniża poziom rywalizacji.
Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku. Regulację generalnie oceniamy na plus. I tak jak w Lechu czy Legii nie potrzeba było specjalnej mobilizacji, tak w wielu przypadkach presja przepisu pomogła w szybszych debiutach. Czy nastolatek Białek na pewno dostałby poważną szansę w Lubinie, gdyby nie wymóg PZPN?
Żeby jednak nie było tak kolorowo:
Liga obrodziła nam naprawdę ciekawymi zawodnikami młodego pokolenia i to na nich kluby zarobią najlepsze pieniądze. Sezon na wyjazdy rozpoczął Radosław Majecki. Bramkarz nawet nie dokończył rozgrywek i wyjechał z Warszawy do Monaco. Kwota 7 milionów euro, ustalona już zimą, robi wrażenie.
Po nim przyszedł czas na Przemysława Płachetę, który dołączy do Norwich City. Słyszymy, że Śląsk ma zarobić tym transferze ok. 3 miliony euro. Następny w kolejce ustawił się Michał Karbownik (zainteresowanie Red Bula Salzburg), Kamil Jóźwiak (kierunek Bundesliga?) i jego koledzy z Lecha – Robert Gumny, Jakub Moder, Jakub Kamiński czy Tymoteusz Puchacz.
W ostatnich kolejkach sezonu, gdy rozstrzygnięte były sprawy mistrzostwa i spadków, kluby pozwoliły sobie na igrzyska młodzieży. W Legii obrodziło 17-latkami, gdzie Aleksandar Vuković dał szansę Szymonowi Włodarczykowi, Arielowi Mosórowi i Radosławowi Cielemęckiemu.
W żegnającej się z ekstraklasą Kornie Kielce błysnął Iwo Kaczmarski. Mając 16 lat i 93 dni został drugim najmłodszym strzelcem w historii ligi, ustępując jedynie Włodzimierzowi Lubańskiemu (16 lat i 52 dni).
W targanej problemami organizacyjnymi Koronie pięknie na finiszu rozgrywek pokazał się też Daniel Szelągowski. 18-latek dał do zrozumienia, że polityka transferowa w Kielcach i hurtowe sprowadzanie szrotu było po prostu bezsensowne.

Spokój prezesów

Karuzela trenerska w ekstraklasie nie kręci się tak szybko jak dawniej. To już drugi sezon z rzędu, w którym aż dziewięciu szkoleniowców skończyło rozgrywki pracując w tym samym klubie. W grupie mistrzowskiej tylko Jagiellonia zmieniała prowadzącego – Ireneusza Mamrota zastąpił Iwajło Petew.
Spójrzmy na listę trenerskich długodystansowców:

Marek Papszun (Raków Częstochowa) – 4 lata, 3 miesiące i 2 dni

Marcin Brosz (Górnik Zabrze) – 4 lata i 19 dni

Michał Probierz (Cracovia) – 3 lata i 29 dni

Waldemar Fornalik (Piast Gliwice) – 2 lata, 10 miesięcy i dzień

Kosta Runjaić (Pogoń Szczecin) – 2 lata, 8 miesięcy i 14 dni

Piotr Stokowiec (Lechia Gdańsk) – 2 lata, 4 miesiące i 15 dni

Vitezslav Lavicka (Śląsk Wrocław) – Rok, 6 miesięcy i 17 dni

Dariusz Żuraw (Lech Poznań) – Rok, 3 miesiące i 19 dni

Aleksandar Vuković (Legia Warszawa) – Rok, 3 miesiące i 18 dni

Najgorzej punktujący mistrz od 24 lat, ale...

Z powyższej dziewiątki najmniej doświadczony stażem Vuković doprowadził Legię do najspokojniej zdobytego mistrzostwa od dziesięciu lat. Sam przeszedł do historii jako pierwszy trener-obcokrajowiec, który w swoim debiutanckim, pełnym sezonie pracy wygrał ligę.
Legia prowadziła w tabeli od szesnastej kolejki. Wyrobiła sobie na tyle bezpieczną przewagę, że końcówka była formalnością. Sezon po prostu trzeba było dograć. Dlatego Serb, mając w głowie bardzo krótką przerwę wakacyjną, puścił większość pierwszego składu na urlopy.
Legia w rundzie finałowej punktowała bardzo słabo. Wygrała jedynie dwa z siedmiu spotkań. Skompletowała dziewięć na 21 możliwych oczek. Ze średnią punktów 1,86 na mecz została najsłabiej punktującym mistrzem od sezonu 1995/1996, gdy za zwycięstwo przyznaje się trzy punkty.
Ale podkreślamy – ta statystyka pewnie wyglądałaby inaczej, gdyby Legia miała nóż na gardle. Nie miała więc najlepsi piłkarze przedwcześnie udali się na plażę. Drugi garnitur, w który wskoczyła stołeczna młodzież, to nie to samo.

Pandemiczny mistrz Polski

Koronawirus przerwał rozgrywki sportowe na wiele tygodni. Na szczęście sezon ekstraklasy udało się bezpiecznie dograć do końca. Jaki wpływ na tabelę miała ponad dwumiesięczna przerwa, która sprawiła, że sezon PKO Ekstraklasy trwał równo rok? Tak wygląda tabela, gdy weźmiemy pod lupę wyniki uzyskane po restarcie ligi:
Tabela ekstraklasy za okres po pandemii
90minut.pl
Kluczem okazało się postawienie w środku pola na Modera kosztem Karlo Muhara. Prawe skrzydło na stałe zajął Kamiński i Lech sezon kończył z pięcioma wychowankami w składzie. Udany finisz dał wicemistrzostwo i niedosyt. Dlaczego Żuraw nie znalazł takiego balansu w składzie nieco wcześniej?
Wśród najlepiej punktujących znalazły się cztery zespoły z grupy spadkowej. Gdy się paliło, stanęły na wysokości zadania i uratowały się przed spadkiem. W Arce Gdynia zmiana właścicielska przyszła o kilka kolejek za późno. Kto wie, czy gdyby sprzątanie Kołakowskich w klubie nie zaczęło się zimą, Arka nie uratowałaby się przed degradacją.
W europejskich pucharach wystąpią Legia, Lech, Piast oraz zwycięzca Pucharu Polski - Cracovia lub Lechia. Przed nami dziwny sezon. Być może najnudniejszy od lat. Za rok liga będzie liczyć osiemnaście zespołów, ale przed reformą ESA34 czekają nas rozgrywki z jednym spadkowiczem. „Pasy” najprawdopodobniej wystartują z ujemnym bilansem punktów. To kara za korupcję sprzed lat. Wiele klubów będzie mogło więc poświęcić najbliższy czas na przebudowę. Nie będzie im grozić ani walka o czołowe miejsca, ani nerwowe patrzenie za siebie.
Ciekawe, jaki wpływ na formę będzie miała wyjątkowo krótka przerwa? Ekstraklasa wraca już 22 sierpnia. Okno transferowe będzie za kolei otwarte aż do 5 października. To pole do popisu dla dyrektorów sportowych. Czegoś takiego jeszcze nie było.

O ZAKOŃCZONYM SEZONIE EKSTRAKLASY CZYTAJ TAKŻE:

Przeczytaj również