Arsenal wygrywa z Leicester po "głupim faulu" Polaka [VIDEO]

Arsenal wygrał z Leicester 2:1 w hitowym starciu 26. kolejki Premier League. Na boisku nie brakowało kontrowersji, "Lisy" przez większość drugiej połowy grały w dziesiątkę, a decydującego gola straciły już po doliczonym czasie drugiej połowy.


Dalsza część tekstu pod wideo
Od początku meczu zarysowała się wyraźna przewaga Arsenalu. Poza początkiem meczu, gdy po rzucie rożnym głową strzelał Alexis Sanchez, "Kanonierzy" nie potrafili jednak stworzyć groźniejszych okazji do zdobycia gola. Powinni za to wykonywać rzut karny - sędzia Martin Atkinson nie zauważył zagrania ręką N'Golo Kante.


Arbiter był w centrum uwagi także w końcówce pierwszej połowy, gdy podyktował kontrowersyjną "jedenastkę" dla Leicester. W polu karnym doszło do starcia Nacho Monreala z Jamiem Vardym. Anglik zachował się sprytnie - zahaczył nogą o obrońcę Arsenalu i padł na boisko. Rzut karny potężnym uderzeniem wykorzystał sam poszkodowany.




Na początku drugiej połowy z animuszem zaatakował Arsenal. Piłka w polu karnym spadła pod nogi Aarona Ramseya, ale jego strzał minął bramkę Leicester. Później szansę na gola miał też Oliver Giroud, który strzelił głową nad bramkę.


Od 55 minuty Leicester grało w osłabieniu. Głupi faul popełnił Danny Simpson i obejrzał drugą żółtą kartkę. Claudio Ranieri był zmuszony do dokonania roszad w składzie. Boisko opuścił Riyad Mahrez, a obronę "Lisów" wzmocnił Marcin Wasilewski.


Arsenal grał w przewadze, ale nie potrafił tego wykorzystać. Ataki "Kanonierów" zupełnie się nie kleiły. Brakowało im dobrych okazji do zdobycia goli. Dopiero w 70 minucie gry Giroud strącił piłkę do Theo Walcotta, a ten trafił do siatki obok interweniującego Kaspra Schmeichela.


Po zdobyciu gola akcje Arsenalu nabrały tempa. W 74. minucie Giroud strzelał nożycami, ale piłka trafiła w rękę Roberta Hutha. Sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego. Szanse na zdobycie gola mieli też inni. Do siatki w dobrych sytuacjach nie trafili jednak Mertesacker, Welbeck, Giroud i Ramsey.


Atkinson do drugiej połowy doliczył cztery minuty. Decydujące wydarzenia działy się już po tym czasie - gola głową strzelił wracający do gry po wielomiesięcznej przerwie Danny Welbeck. Uczynił to po rzucie wolnym, który podyktowano za faul Wasilewskiego. Wejście Polaka - jak się wydaje - było niefortunne i niespecjalnie potrzebne. Angielski komentator nazwał je "głupim atakiem".




Przeczytaj również