Przeszedł do historii VAR-u, był za słaby na Boca, a dziś chce go Barcelona. Nadszedł czas Lautaro Martineza

 Przeszedł do historii VAR-u, był za słaby na Boca, a dziś chce go Barcelona. Nadszedł czas Lautaro Martineza
Fabrizio Andrea Bertani / shutterstock.com
Patrząc na nazwiska argentyńskich napastników, którzy w ostatnich latach występowali, występują lub mogliby występować w reprezentacji “Albicelestes”, muszą zaświecić się oczy. Jest Messi, Aguero, Higuain, Icardi, Dybala. Problem w tym, że większość z nich w kadrze zawodzi, nie pasuje do koncepcji albo nie może liczyć na powołania ze względów pozasportowych. Niedawno jednak na horyzoncie pojawił się kolejny kandydat, który do kadry wszedł "z buta", a w klubie od kilku miesięcy zachwyca. Przed Państwem Lautaro Martinez!
Na futbol był skazany. W piłkę grał bowiem jego ojciec, choć wielkiej kariery nie zrobił. Swoje poniekąd niespełnione ambicje przerzucił właśnie na Lautaro. Marzył, by jego syn występował na największych stadionach świata, najlepiej w drużynie prowadzonej przez… Pepa Guardiolę.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Żeby była jasność, to tylko moje życzenie - mówił wówczas starszy z rodu.
Rodzina to zresztą dla napastnika Interu świętość. Znakomite relacja ma też z matką, która wspierała go w drodze po piłkarskie marzenia.
- Po pewnym meczu, w którym poprowadziłem zespół do zwycięstwa, zadzwoniłem do mamy. Kiedy odpowiedziała, usłyszałem jej płacz. Wiedziałem, że jest bardzo szczęśliwa, ponieważ wie, jak wiele potu musiałem wylać, aby mieć szansę - mówił Lautaro.

Za słaby na Boca

Karierę zaczynał w lokalnej drużynie Liniers Bahia Blanca. W 2013 roku strzelił 13 bramek w lidze U-17, a ponadto poprowadził swój zespół aż do finału Pucharu Krajowego, gdzie zresztą trafił do siatki. Ostatecznie drużyna Martineza to spotkanie przegrała, ale on znalazł się w notesach wielu scoutów.
Rok wcześniej przeżył jednak pierwsze poważne rozczarowanie. Na testy zaprosiło go wielkie Boca Juniors. Lautaro wiedział, że to dla niego życiowa szansa, ale klub nie zdecydował się na pozostawienie młodego napastnika w swoich szeregach.
- Powiedzieli mi, że nie mam siły ani szybkości. I że mogę wrócić, jak nad tym popracuję. Byłem zrezygnowany i zły - wspominał tamten moment Martinez.
Nie poddał się, a ciężka praca w końcu przyniosła rezultaty. W 2014 roku Lautaro dołączył do obecnego mistrza Argentyny, Racingu Club de Avellaneda. Początkowo występował tam w drużynie rezerw, ale 53 gole w 64 meczach musiały zaowocować wreszcie występem w Superlidze. W debiucie zmienił nie byle kogo, bo samego Diego Milito.
W sezonie 2016/2017 zaczął pojawiać się na murawie coraz częściej, a jego pozycja w klubie rosła. W 23 rozegranych spotkaniach wpisał się na listę strzelców dziewięć razy. W drugim - i ostatnim - sezonie w barwach Racingu spisał się jeszcze lepiej, tym razem strzelając 13 razy w 21 meczach.

Boiskowy twardziel

Co ciekawe, już w jednym z pierwszych spotkań w argentyńskiej Superlidze Martinez pokazał, że chociaż na co dzień jest typem spokojnego, ułożonego gościa, to na boisku walczy jak lew.
W meczu przeciwko Argentinos Juniors wszedł na drugą połowę. Wiedział więc, że - przynajmniej w teorii - ma przed sobą 45 minut na pokazanie się (wcześniej łącznie uzbierał ich 31). Co zrobił Lautaro? Po 20 minutach obejrzał pierwszy żółty kartonik, chwilę później drugi. Szybki (zimny) prysznic, który przyniósł konsekwencje. W kolejnych siedmiu spotkaniach łącznie spędził na murawie... 12 minut.
Była to jedna z dwóch czerwonych kartek, jakie Lautaro obejrzał w dotychczasowej karierze. Drugą też zapamięta na długo. W maju 2017 roku Argentyna do lat 20 mierzyła się na mistrzostwach świata z rówieśnikami z Anglii.
Martinez nie wyszedł wówczas w pierwszej jedenastce, ale pojawił się na murawie na pół godziny przed końcem. Tym razem wytrzymał… 18 minut. Zdzielił łokciem jednego z rywali, a arbiter po skorzystaniu z systemu VAR wyrzucił go z boiska. Można powiedzieć, że w ten sposób Argentyńczyk przeszedł do historii.

“Typowy finisher” z szansą na mundial

Na szczęście zdecydowanie częściej Lautaro wyróżniał się dobrą grą i strzelaniem bramek. Jeszcze grając w Argentynie uchodził za jeden z większych talentów. Portal “Outsideoftheboot.com” w 2018 roku umieścił go na liście najlepszych młodych piłkarzy świata, pisząc:
- Jak na 20-latka Martinez jest już wszechstronnym napastnikiem. Typowy finisher zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz pola karnego. Rzadko potrzebuje więcej niż kilku kontaktów z piłką, zanim odda strzał na bramkę. W połączeniu z jego fantastycznym balansem, doskonałą koncentracją i szybkością myślenia, mamy zabójczego snajpera - oceniono.
Martinez spisywał się w Argentynie na tyle dobrze, że na kilka miesięcy przed ubiegłorocznym mundialem zadebiutował w dorosłej reprezentacji, w przegranym aż 1:6 spotkaniu towarzyskim z Hiszpanią. Mówiono o tym, że młody snajper może znajdzie się w kadrze na mistrzostwa globu, ale ostatecznie do tego nie doszło.

Mediolański rollercoaster i błysk na Copa America

Stracił fajną międzynarodową imprezę, ale zyskał czas na negocjacje z potencjalnymi nowymi pracodawcami. Wiadomo już było, że liga argentyńska zrobiła się dla niego po prostu za mała, a ofert na stole nie brakowało. W swoich szeregach chciały go m.in. ekipy hiszpańskie - Real, Atletico i Valencia. Lautaro upodobał sobie jednak Półwysep Apeniński. 4 lipca 2018 roku podpisał kontrakt z Interem Mediolan.
Piłkarze z Ameryki Południowej często potrzebują czasu na aklimatyzację. Podobnie było w przypadku Martineza, który początkowo wcale nie błyszczał na Stadio Giuseppe Meazza. W całym sezonie 2018/2019 strzelił tylko sześć bramek. Pomogło mu jednak zamieszanie z Mauro Icardim, który najpierw długi czas w Interze nie grał, a w końcu odszedł na wypożyczenie do PSG.
Przed trwającym sezonem można było mieć obawy. “Nerazzurri” sprowadzili przecież Romelu Lukaku i Alexisa Sancheza. Pod batutą Antonio Conte argentyński napastnik odnalazł się jednak idealnie, a ze wspomnianym Lukaku tworzy obecnie jeden z najgroźniejszych duetów w Europie.
W 14 meczach Serie A Martinez już osiem razy wpisał się na listę strzelców. Wiele wskazuje na to, że będzie to jego najlepszy sezon w karierze, choć do zakończenia oczywiście daleka droga. Jeszcze lepiej Lautaro odnajduje się na boiskach Ligi Mistrzów. Tam w pięciu spotkaniach strzelił pięć goli. Pokonywał zarówno bramkarzy FC Barcelony, Borussii Dortmund, jak i Slavii Praga. Nie sprawia mu problemów strzelanie bramek wielkim, a i w rywalizacji z “kopciuszkami” jest bezwzględny.
Znakomicie radzi sobie też w reprezentacji, a to nie taka prosta sprawa. Tam przepadali już przecież najwięksi. W ostatnich latach gra Argentyny miała jeden schemat. Zagrajmy piłkę do Messiego, niech on coś z nią zrobi. Minione Copa America pokazało, że niedawny zdobywca Złotej Piłki może mieć w końcu godnego partnera.
Rozegrany latem tego roku turniej w Brazylii Lautaro rozpoczął co prawda na ławce, ale po porażce Argentyny z Kolumbią doszło do przetasowań. Wskoczył do pierwszej jedenastki na mecz z Paragwajem i miejsca nie oddał aż do półfinału, strzelając w tym czasie dwie bramki. Ze względu na żółte kartki nie mógł zagrać w spotkaniu o trzecie miejsce. Trzeba przyznać, że jego współpraca z Messim układała się wówczas naprawdę ciekawie.
***
Zdecydowanie za wcześnie, by ogłaszać Lautaro Martineza nowym Leo Messim (zresztą, to zupełnie inny typ piłkarza), a nawet kolejnym Sergio Aguero czy Gonzalo Higuainem. Trzeba jednak przyznać, że 22-latek w ostatnim czasie po prostu imponuje.
Messiemu współpraca z nim podoba się tak bardzo, że mówi się nawet o zainteresowaniu napastnikiem ze strony FC Barcelony. To właśnie on miałby zastąpić coraz starszego już Luisa Suareza, a jednym z pomysłodawców takiego rozwiązania ma być właśnie jego bardziej doświadczony kolega z reprezentacji. To więc już nie przelewki. Ten gość po prostu musi mieć to "coś".
***
Póki co, Martinez myślami powinien być jednak nie w Barcelonie, a Mediolanie. Dziś Inter podejmie tam w niezwykle prestiżowym spotkaniu AS Romę. Lautaro będzie miał więc szansę na poprawę dorobku bramkowego, a jego zespół powalczy o utrzymanie pozycji lidera Serie A.
“Nerazzurri” mogą pochwalić się imponującym bilansem 37 punktów zdobytych w 14 meczach. Składa się na to aż 12 zwycięstw, zaledwie jeden remis i porażka w starciu na szczycie z Juventusem. W tym momencie to jednak “Stara Dama” musi oglądać plecy rywali z Mediolanu. Podopieczni Sarriego tracą do żołnierzy Conte jeden punkt.
W piątek Inter nie będzie miał jednak łatwego zadania. Forma Romy w ostatnim czasie zdecydowanie zwyżkuje. Na ostatnie pięć spotkań, Rzymianie wygrali cztery, dzięki czemu w tabeli zajmują piąte miejsce, mając tyle samo punktów co czwarte Cagliari oraz dwa oczka straty do trzeciego Lazio.
Ekipa ze stolicy Włoch to zresztą dla Interu rywal dość niewygodny. Ostatnie trzy mecze między tymi drużynami, rozgrywane na Stadio Giuseppe Meazza, to dwa remisy i zwycięstwo Romy.
Może być więc ciekawie, zwłaszcza, że Juventus w tej kolejce też czeka niezwykle trudne spotkanie. Szczęsny i spółka w sobotę zmierzą się na wyjeździe z Lazio. Zapowiada się fajny weekend z włoską piłką. A Pana Lautaro Martineza po prostu warto mieć na oku.
Dominik Budziński

Przeczytaj również