Arsene Wenger opowiada o piciu alkoholu i dziwnych negocjacjach transferowych. "Wtedy musiałem się rozłączyć"

Francuz przyznał, że praca w Arsenalu pochłaniała go całkowicie.

- Jesteśmy związany z klubem przez 24 godziny na dobę. Czasami kiedy śpisz, budzisz się i myślisz o kolejnym treningu, następnym spotkaniu i o tym, jak chcesz grać - mówi Wenger.

Były szkoleniowiec Arsenalu odniósł się też do zarzutów, że wydawał za mało pieniędzy na transfery.

- Słuchaj, to nie były moje pieniądze. Traktowałem budżet klubu jakby to była moja własna kieszeń, ale nie wydawałem pieniędzy, bo po prostu ich nie mieliśmy. To nic odkrywczego. Czuję, że prowadziłem klub w trudnym okresie. Jednocześnie graliśmy w tym czasie świetną piłkę - tłumaczy Francuz.

Wenger opowiedział też choćby o negocjowaniu transferu Danny'ego Welbecka, gdy akurat był na prywatnej audiencji u Papieża.

- To zabawna historia, bo cały dzień spędziłem na negocjacjach. Zazwyczaj zajmował się tym Ivan Gazidis i Dick Law, ale wtedy zadzwonili do mnie, a ja rozmawiałem z agentem przez telefon. Powiedziałem mu: "Słuchaj, muszę kończyć, bo znajduję przed papieżem". Odpowiedział tylko: "Co?". Ja na to: "To prawda", ponieważ staliśmy w kolejce, by zrobić sobie z nim zdjęcie na prywatnej audiencji. Ja znajdowałem się na końcu i negocjowałem transfer. Kiedy dotarłem na przód kolejki, musiałem się rozłączyć - wspomina.

Wenger został też zapytany o to, jak - i czy w ogóle - świętował swoje triumfy. I czy pojawiały się wtedy zakrapiane imprezy.

- Przepraszam, ale muszę cię rozczarować. Byłem pijany raz w życiu, gdy miałem 18 lat. Uwielbiałem spędzać czas z moim sztabem po meczu, dzielić się z nimi szczęściem, ponieważ razem cierpimy i razem świętujemy. Zawsze musisz być przygotowanym do kolejnego meczu, by pokierować drużyną. Trzeba być skupionym i skoncentrowanym - odpowiedział francuski menedżer.

Wenger prowadził Arsenal w latach 1996-2018. Zdobył w tym czasie trzy mistrzostwa, siedem Pucharów Anglii i siedem Tarcz Wspólnoty. Sześć razy był też wicemistrzem kraju, a w sezonie 2005/06 doszedł z drużyną do finału Ligi Mistrzów, gdzie lepsza okazała się FC Barcelona.