5 zadań dla Michniewicza na mecz z Chile. "To byłaby największa katastrofa"

5 zadań dla Michniewicza na mecz z Chile. "To byłaby największa katastrofa"
Mateusz Porzucek
Już jutro reprezentacja Polski w swoim ostatnim meczu towarzyskim przed wylotem na mistrzostwa świata do Kataru zmierzy się z Chile. Jak biało-czerwoni powinni wykorzystać ostatni sparing? Jakie zadania można przy okazji tej rywalizacji postawić przed selekcjonerem, Czesławem Michniewiczem?
Polska do meczu z Chile przystąpi sześć dni przed spotkaniem z Meksykiem, które rozpocznie dla biało-czerwonych katarski czempionat. Co na takim etapie przygotowań do turnieju da się jeszcze zrobić? Czego warto unikać? Na czym się skupić? Oto zadania dla Czesława Michniewicza na starcie z Alexisem Sanchezem i spółką.
Dalsza część tekstu pod wideo

1. Zminimalizować ryzyko kontuzji liderów

Być może nie każdy się ze mną zgodzi, ale uważam, że w meczu z Chile zbyt wielu minut nie powinni dostać najważniejsi piłkarze naszej reprezentacji. Owszem, kontuzji można nabawić się na treningu, a nawet i schodząc po schodach. Nie potrzeba do tego meczu. Ale i tak strach pomyśleć co byłoby, gdyby spotkanie z Chile, jedynie towarzyskie, urazami okupili i tak będący w rytmie meczowym Robert Lewandowski czy Piotr Zieliński. Są w tej kadrze piłkarze dużo bardziej potrzebujący w tym momencie ogrania. Są też tacy, których po prostu warto przetestować pod kątem przydatności i aktualnej formy. I to oni powinni rozegrać gros meczu z Chile. Kogo zatem warto bardziej oszczędzić? Na pewno wspomnianą wyżej dwójkę.
Niech nauczką będzie dla nas rozgrywany w marcu mecz towarzyski ze Szkocją. Wtedy, na kilka dni przed kluczowym meczem barażowym ze Szwecją, kontuzji nabawili się Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek i Bartosz Salamon. Selekcjoner nie uchroni nas całkowicie przed kadrowymi problemami, ale może zminimalizować ryzyko. Urazy naszych liderów na ostatniej prostej to byłaby największa katastrofa.

2. Dać minuty tym, którzy bardzo ich potrzebują

Mecz z Chile to idealna okazja do tego, by mniej ograni piłkarze złapali nieco więcej rytmu meczowego. Niektórzy, jak Karol Świderski czy Grzegorz Krychowiak, oficjalnie nie grali od ponad miesiąca, bo tak akurat wygląda terminarz w USA oraz Arabii Saudyjskiej. Jan Bednarek po transferze do Aston Villi rozegrał łącznie 82 minuty i od prawie miesiąca nie podniósł się z ławki. Sporo przerwy miał też Kamil Glik. On co prawda wrócił do podstawowego składu Benevento na ostatni ligowy mecz ze SPAL, ale wcześniej nie rozegrał choćby minut w pięciu spotkaniach z rzędu.
Rekordzistą pod względem czasu przesiedzianego w klubie na trybunach czy ławce rezerwowych jest natomiast Szymon Żurkowski. Pomocnik Fiorentiny spędził w obecnych rozgrywkach na murawie… 78 minut. To 3,8% możliwego czasu gry. Co zrozumiałe, jego powołanie na mundial wywołało sporo dyskusji. Skoro jednak selekcjoner mimo wszystko zaufał 25-latkowi, właśnie teraz, w meczu z Chile, powinien dać mu okazję do udowodnienia jego przydatności. Później nie będzie już czasu na eksperymenty.

3. Przetestować różne ustawienia

W ostatnim czasie reprezentacja Polski regularnie występowała w ustawieniu z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi. To miało przykryć nasze braki (głównie z klasycznymi skrzydłowymi i jakościowymi bocznymi obrońcami, nastawionymi w większym stopniu na defensywę) i uwypuklić atuty (bardziej zagęszczony środek pola m.in. z Szymańskim czy Zielińskim, mocne wahadła w postaci Casha i Zalewskiego).
Im bardziej zbliżamy się jednak do arcyważnego dla nas meczu z Meksykiem, tym więcej mówi się o tym, że akurat w tym starciu możemy zobaczyć formację z dwoma stoperami i bocznymi defensorami. Na papierze największy problem mamy bowiem wśród środkowych obrońców. Bednarek i Glik grali w ostatnich tygodniach bardzo niewiele, Wieteska to co prawda zawodnik w dobrej formie, ale nieograny w reprezentacji, a chyba nikt nie wyobraża sobie, że w podstawowym składzie zobaczymy Artura Jędrzejczyka. Zostaje zatem sprawdzony w boju i wychwalany Jakub Kiwior.
- Ja uważam, że my w obliczu naszych problemów powinniśmy zagrać czwórką z tyłu. Dlatego, że dwóch niegrających stoperów z trzech to jest duża wyrwa i przeciwnicy właśnie schodzący do środka mogą sobie z tym radzić. Teoretyczna rywalizacja Lozano z Bednarkiem, przy niegrającym Bednarku i bardzo elastycznym, bardzo zwinnym, bardzo nieprzyjemnym Lozano to mógłby być duży problem dla naszej drużyny - mówił w programie “Mundial Raport” na naszym kanale YouTube Marek Marciniak, trener i analityk, który jest też ekspertem od futbolu meksykańskiego.
Jeśli zatem podobnie myśli selekcjoner naszej kadry, być może w trakcie jutrzejszego starcia z Chile powinniśmy zobaczyć reprezentację grającą w jakimś wymiarze czasowym w obu wspomnianych ustawieniach. Inną kwestią sporną pozostaje pytanie, czy biało-czerwoni lepiej poradzą sobie grając dwójką napastników, czy jednak jedynie Robertem Lewandowskim. Być może spotkanie z Chile choć trochę przybliży Michniewicza do odpowiedzi na te pytania.

4. Sprawdzić “jokerów”

Do Kataru poleci też kilku piłkarzy, którzy do tej pory mają praktycznie zerowe lub niewielkie doświadczenie w reprezentacji, ale dobrą grą w klubie zasłużyli na powołanie od Michniewicza. I mecz z Chile to idealna okazja, by przyjrzeć im się nieco bliżej. Nawet jeśli żaden z nich nie będzie na mundialu pierwszoplanową postacią, być może selekcjoner znajdzie w ten sposób swoich “jokerów”. Tych, którzy według słynnego już piłkarskiego powiedzenia - dadzą z wątroby. Nawet po wejściu na 10 czy 15 minut.
O kim mowa? Przede wszystkim o Michale Skórasiu, który do tej pory rozegrał w narodowych barwach zaledwie 11 minut. Gracz Lecha Poznań jest jednak w życiowej formie, którą potwierdził także na tle silnych rywali w Lidze Konferencji UEFA. W meczu z Chile z pewnością warto dać mu szansę. Kto wie, być może objawi nam się zawodnik, który w przypadku konieczności zagrania w Katarze bardziej ofensywnie, będzie jednym z pierwszych graczy do wejścia. Wśród skrzydłowych nie mamy przecież wielkiego urodzaju. Może Skóraś będzie zatem odpowiednikiem Bartosza Kapustki z EURO 2016?
Niewielkie doświadczenie w reprezentacji mają też póki co Jakub Kamiński (trzy mecze) i Robert Gumny (cztery spotkania). Obaj zbierają jednak pozytywne recenzje za swoje występy w Bundeslidze, grają regularnie i mogą okazać się w tej kadrze wyjątkowo przydatni. Nie spodziewamy się raczej, że z Chile zagrają od pierwszej minuty, ale być może swoje szanse dostaną w drugiej części gry.

5. Wyciągnąć wnioski z “imitacji” Meksyku

Wybór jutrzejszego rywala reprezentacji Polski nie jest przypadkowy. Chile, choć oczywiście różni się od Meksyku, ma poniekąd imitować naszego pierwszego mundialowego rywala. Podobna jakość piłkarska. Podobny temperament. Równie “egzotyczny” rywal dla naszej kadry. Biało-czerwoni są przyzwyczajeni do regularnej rywalizacji z europejskimi przeciwnikami. Duży problem, przynajmniej na turniejach rozgrywanych w XXI wieku, sprawia im natomiast gra z rywalami reprezentującymi inne kontynenty. Mundial 2002? Porażka na starcie z Koreą Południową. 2006? Pamiętny mecz z Ekwadorem. 2018? Senegal i Kolumbia.
Choć może wydawać się, że pochodzenie rywala nie ma aż tak wielkiego znaczenia, rzeczywistość często okazuje się zgoła inna. Chile to oczywiście nie Meksyk. Ale czujne oko (oby Michniewicza i jego współpracowników) zapewne dostrzeże pewne cechy i analogie, które choć w minimalnym stopniu pozwolą lepiej przygotować się na mecz otwarcia w Katarze. Czasami różnice potrafią robić detale.
- Meksyk jest na innym kontynencie niż Chile, ale sztab trenera Michniewicza uznał, że oba zespoły mają podobne DNA, więc warto z nim zagrać, przygotowując się do pierwszego starcia mundialu - mówił w “Przewodniku Sportowym #Mundial2022” Miłosz Stępiński, selekcjoner reprezentacji Polski U20 i autor książek poświęconych piłkarskiej taktyce.

Przeczytaj również