Alarm dla selekcjonera? Filary kadry nie osiągnęły nawet tej bariery. Jest czym się martwić. "To niepokoi"

Alarm dla selekcjonera? Filary kadry nie osiągnęły nawet tej bariery. Jest czym się martwić. "To niepokoi"
Adam Starszynski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot19 Mar · 17:30
Sześciu reprezentantów Polski nie rozegrało w 2024 r. nawet połowy możliwych minut w klubie. To niepokoi, bo w tym gronie są najważniejsi ostatnio piłkarze kadry. O kogo musimy się martwić, a kto przyjechał na zgrupowanie zwarty i gotowy do gry?
Nie da się ukryć, że Michał Probierz ma lepszą sytuację kadrową niż jesienią, gdy zaczynał karierę selekcjonera reprezentacji Polski. Sam to podkreśla i trzeba przyznać mu rację. Po pierwsze, formę - nie tylko strzelecką - odzyskał Robert Lewandowski, który przyleciał do Warszawy świeżo po doskonałym występie z Atletico, być może najlepszym w barwach Barcelony. Po drugie, Jakub Kiwior jest dziś podstawowym piłkarzem Arsenalu, a Anglicy non stop wystawiają mu kolejne laurki. Po trzecie, zostały zasypane dziury w defensywie. Dziś Probierz ma tam wybór i nie musi patrzeć na obrońców na zasadzie: a dobra, z braku laku wystawię do gry tego i tamtego. Po czwarte, wielu zawodników po prostu przyjechało na to zgrupowanie w dobrej dyspozycji. To nie tylko Lewandowski i Kiwior, ale też Matty Cash, Jan Bednarek, Sebastian Walukiewicz, Jakub Piotrowski czy “turecki” duet napastników Piątek - Buksa.
Dalsza część tekstu pod wideo
Widzimy więc znacznie więcej plusów niż minusów. Niemniej, te drugie występują. W kryzysie są dwaj kreatorzy, na których miał opierać się środek pola. Do tego Nicola Zalewski przeżywa trudny czas w Rzymie, a w Weronie niespecjalnie przekonuje Karol Świderski. Łącznie sześciu kadrowiczów - z różnych przyczyn - nie dobiło w 2024 r. do bariery połowy możliwych do rozegrania minut. Z drugiej strony, zastrzykiem optymizmu jest fakt, że aż 20 piłkarzy ma na koncie więcej niż 70% możliwego czasu spędzonego na boisku, a nr 21, Paweł Dawidowicz, legitymuje się wynikiem powyżej 69%.
Paweł Dawidowicz, 26.02.2024
Gianluca Ricci / pressfocus
Selekcjoner w ogromnej mierze postawił zatem na graczy w pełni sił, formy i właściwym rytmie meczowym. Jest lepiej niż było w październiku czy listopadzie. Bez fałszywego optymizmu można liczyć na poprawę względem koszmarnych wyników z Mołdawią czy Czechami - poprawę gry, skuteczności, gry w defensywie. Marginesu błędu już nie ma.

Minuty Polaków w 2024 r.

BRAMKARZE

Marcin Bułka 1170/1170 = 100% możliwych minut
Wojciech Szczęsny 990/1170 = 84,6%
Łukasz Skorupski 930/1110 = 83,8%
O bramkarzy standardowo nie musimy się martwić. Bułka w Nicei gra wszystko, Szczęsny odpoczywał w Pucharze Włoch, a Skorupski dwukrotnie był elementem rotacji. Nasz tercet trzyma poziom i formę. Nic więcej nie trzeba dodawać.

OBROŃCY

Paweł Bochniewicz 900/900 = 100%
Bartosz Salamon 660/660 = 100%
Sebastian Walukiewicz 892/990 = 90,1%
Jan Bednarek 1118/1350 = 82,8%
Jakub Kiwior 582/810 = 71,9%
Paweł Dawidowicz 686/990 = 69,3%
Bartosz Bereszyński 435/990 = 43,9%
Sytuacja w defensywie, gdzie jesienią były ogromne problemy, wygląda naprawdę obiecująco. Pierwsza czwórka to pewniacy do gry w swoich klubach. Walukiewicz, odkąd wskoczył do składu Empoli, gra niemal wszystko po 90 minut. W 2024 r. opuścił tylko jedno spotkanie, bo pauzował za kartki. Zbiera dobre recenzje i wydaje się, że wreszcie skierował karierę na właściwe tory. Daje to selekcjonerowi spore pole manewru w defensywie. Bednarek z kolei opuścił wyłącznie mecze pucharowe Southampton.
Dobrze, a patrząc na to, co było kilka miesięcy temu, nawet bardzo dobrze wygląda też sytuacja Jakuba Kiwiora. Piłkarz Arsenalu na początku lutego wskoczył do podstawowej jedenastki i jako lewy obrońca robi naprawdę pozytywne wrażenie. Ostatnio zapracował na mnóstwo pochwał za występ w Lidze Mistrzów przeciwko FC Porto. O Kiwiora wreszcie nie musimy się martwić - wręcz przeciwnie. Na kadrę przyjechał zawodnik pierwszego wyboru w liderze Premier League. To mówi samo za siebie.
Nie trzeba się też obawiać o minuty Pawła Dawidowicza. O ile stoper Hellasu jest zdrowy, o tyle gra wszystko. Stracone blisko 300 minut to głównie efekt drobnych kłopotów zdrowotnych z początku stycznia, a następnie zawieszenia za kartki. Dobrze, że jego uraz z ostatniego weekendu najprawdopodobniej nie odbierze mu wyczekiwanej ponad dwa lata kolejnej szansy w reprezentacji. Na papierze Dawidowicz to mocny kandydat do wyjściowego składu. Z kolei Bartosz Bereszyński powinien pełnić rolę rezerwowego. Jego powołanie było częściowo zaskoczeniem, bo u Probierza jeszcze nie grał, ponadto notuje raczej rozczarowujący sezon we Włoszech. Nie zawsze stanowi pierwszy wybór w Empoli. Ostatnie pięć kolejek to odpowiednio: 90, 48, 0, 2 i 0 minut. “Bereś” w 2024 r. występuje w kratkę - na dziesięć spotkań Serie A tylko w połowie z nich meldował się w podstawowej jedenastce. 31-latek daje doświadczenie, wszechstronność, ale sportowo musimy postawić przy nim spory znak zapytania.

WAHADŁOWI/SKRZYDŁOWI

Kamil Grosicki 648/660 = 98,2%
Tymoteusz Puchacz 776/900 = 86,2%
Matty Cash 1029/1260 = 81,2%
Przemysław Frankowski 868/1080 = 80,4%
Dominik Marczuk 488/660 = 73,9%
Nicola Zalewski 459/1530 = 30%
W gronie wahadłowych czy skrzydłowych niepokoi wynik wyłącznie jednego piłkarza. Nicola Zalewski w listopadzie był nielicznym promykiem nadziei reprezentacji Polski. Optymistycznie wyglądał w fatalnym meczu z Czechami, świetnie wypadł przeciwko Łotwie. Niestety, w klubie gra mało i specjalnie nie przekonuje. Po zmianie trenera Romy z Jose Mourinho na Daniele De Rossiego Nicola jest tylko rezerwowym. Ponadto De Rossi odrzucił ustawienie z wahadłowymi i wystawia Polaka wyżej, w bardziej ofensywnej roli. Ale wystawia rzadko, bo ostatnie pięć ligowych kolejek Zalewskiego to zaledwie jeden występ (17 minut). Wychowanek “Giallorossich” dostał szansę w Lidze Europy, tyle że wypadł bardzo przeciętnie. Forma klubowa Nicoli nie predestynuje go do gry w podstawowym składzie kadry, szczególnie przy dobrze dysponowanych Frankowskim i Cashu. Zobaczymy, co postanowi selekcjoner. O pozostałych wahadłowych/skrzydłowych nie musi się obawiać. Wszyscy przyjechali na zgrupowanie w rytmie meczowym.
nicola zalewski
Foto /IPA/SIPA / Sipa / PressFocus P

POMOCNICY

Bartosz Slisz 264/270 = 97,8%
Jakub Piotrowski 758/810 = 93,6%
Taras Romanczuk 570/660 = 86,4%
Sebastian Szymański 1148/1620 = 70,9%
Damian Szymański 499/1260 = 39,6%
Piotr Zieliński 408/1350 = 30,2%
Jakub Moder 287/1260 = 22,8%
Slisz z racji przeprowadzki za ocean grał w tym roku niewiele, tyle że sezon MLS dopiero wystartował. Pomocnik jest pewniakiem w Atlancie United i wszystkie minuty uzbierał w ostatnim czasie. Pojawił się więc w Warszawie zwarty i gotowy. Z tonu nie spuszcza też Piotrowski, który nie tylko biega w Łudogorcu z opaską kapitana, ale i co rusz dostarcza gole i asysty. Romanczuk opuścił jeden mecz Jagiellonii z powodu kartek. Na nich jednak pozytywna część tej wyliczanki się kończy. Inni pomocnicy mają większe czy mniejsze problemy.
Sebastian Szymański dalej ma miejsce w składzie Fenerbahce, jak schodzi z boiska, to raczej w drodze rotacji, lecz jego forma może martwić. Po szalonym starcie w Turcji zimą zwolnił tempo, na gola czy asystę czeka dwa miesiące. Wyróżnia się raczej w grze obronnej.
Drugi z Szymańskich, Damian, długo leczył kontuzję. Pauzował od połowy stycznia do właściwie końca lutego. Po powrocie zanotował tylko trzy spotkania (165 minut). Dopiero wszedł więc w rytm meczowy i raczej nie spodziewamy się go na Estonię od początku. Piotr Zieliński to inny przypadek, niestety - bardzo niepokojący. W 2024 r. grywa niewiele. Z Ligi Mistrzów go skreślono, w lidze występuje w kratkę, poza tym na boisku wygląda słabo, na co wpływ miały też problemy zdrowotne minionych miesięcy. Umiejętnościami bije prawie wszystkich kadrowiczów na głowę, ale właściwie tylko ta jakość czyni z niego kandydata (pewniaka?) do jedenastki. Alternatywą dla “Ziela” (czy też Sebastiana Szymańskiego) jest Jakub Moder. Liczbowo w 2024 r. wypada słabo, jednak to właśnie w ostatnich tygodniach zaczął częściej grać w Brighton. Dostał dwie szanse w podstawie, zebrał niezłe opinie, widać, że po długiej kontuzji czuje się coraz pewniej. Jeśli może dziś solidnie wyglądać w Premier League, to tym bardziej może sporo dać reprezentacji Polski. I to od pierwszej minuty.

NAPASTNICY

Adam Buksa 1262/1350 = 93,5%
Krzysztof Piątek 1069/1440 = 74,2%
Robert Lewandowski 1176/1620 = 72,6%
Karol Świderski 258/630 = 41%
W ataku sytuacja jest jasna. Buksa gra niemal wszystko, Piątek odpoczywał jedynie w pucharz - obaj swoje w 2024 r. postrzelali. Robert Lewandowski, gdy mógł, był oszczędzany przez Xaviego, ale najważniejsze, że odzyskał formę strzelecką i na boisku prezentuje się znacznie lepiej niż w 2023. Jedyny znak zapytania widzimy przy Karolu Świderskim. Broni go dotychczasowa reprezentacyjna karta, ale fakty są takie, że jak dotąd nie robi w Hellasie furory. Zdobył jedną bramkę, wchodzi niemal wyłącznie z ławki, jeszcze się nie rozkręcił. Michał Probierz ma twardy orzech do zgryzienia - dorzucić do “Lewego” sprawdzonego i skutecznego w kadrze napastnika Hellasu, czy wybrać wariant bardziej siłowy, bezpośredni, w postaci Buksy lub Piątka? Niemniej, możemy tutaj mówić o komforcie wyboru selekcjonera.
Robert Lewandowski Krzysztof Piątek
Marcin Bulanda / pressfocus

Przeczytaj również