Atalanta Bergamo zagra w Lidze Mistrzów? Gasperini prowadzi "kopciuszka" z Serie A wprost na wielki bal

Atalanta zagra w Lidze Mistrzów? Gasperini prowadzi "kopciuszka" na wielki bal
Gennaro Di Rosa / Shutterstock.com
W Serie A, jak to często w ostatnich latach bywa, walka o tytuł rozstrzygnęła się bardzo szybko. To jednak nie oznacza, że zabraknie nam emocji. Niesamowicie interesująco zapowiada się rywalizacja o miejsca gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. Wśród drużyn, które pragną zapewnić sobie miejsce na europejskich salonach mamy czarnego konia – prezentującą świetny, ofensywny futbol, przekraczającą najśmielsze oczekiwania ekipę Atalanty Bergamo.
Klub z Lombardii w ostatnich latach stale bije się o prawo gry w europejskich pucharach. W tej kampanii jednak ma szansę na pierwszy w historii awans do Champions League. Drużyna z Atleti Azzurri d’Italia zadaje kłam wszelkim stereotypom dotyczącym włoskiego futbolu i udowadnia, że można regularnie nawiązywać walkę z klubami tradycyjnej czołówki Półwyspu Apenińskiego.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zaprzeczenie „catenaccio”

Włoska piłka najczęściej kojarzy się z senną grą, nastawioną na jak najmniejsze straty i wkład. Taki trend przemija jednak już od lat, a ekipa „La Dei” znajduje się po kompletnie odwrotnej stronie spektrum.
Styl gry, który swoim piłkarzom narzucił 61-letni Gian Piero Gasperini oparty jest na ogromnym zaangażowaniu, pracy za dwóch i chęci parcia do przodu. Chyba wszyscy znawcy Serie A są zgodni – Atalanta gra kapitalną piłkę, którą ogląda się z przyjemnością i która sprawia wielką radość kibicom.
Menedżer zespołu jest miłośnikiem wysokiego pressingu. Jego podopieczni zawsze starają się utrudnić rozegranie piłki rywalom. Robią to poprzez podążanie za poszczególnymi zawodnikami drużyny przeciwnej, a widoczne jest to zwłaszcza, gdy oponenci mają futbolówkę we własnej strefie defensywnej.
Błyskawiczny doskok do potencjalnych opcji podania sprawia, że gracz poszukujący bezpiecznego zagrania musi kombinować lub oddawać ją koledze znajdującemu się pod presją. Ryzykowne, ale przy odpowiednim wykonaniu niesamowicie niewygodne dla rywala i skuteczne.
Drużyna z Bergamo prowadzi w ligowej klasyfikacji przechwytów. Zawodnikom grającym w niebiesko-czarnych strojach udaje się przeciąć zagrania przeciwników średnio 12,3 razy na mecz.
Gdy są przy piłce, to stawiają na szybkie ataki. Kluczowe role pełnią w nich wahadłowi, którzy zapewniają wsparcie na skrzydłach i umożliwiają rozciągnięcie defensywy rywala. Wspomagają ich w tym… skrajni stoperzy, którzy również lubią dołączyć do kolegów w ofensywie.
Ekipa Gasperiniego lubi grać z kontry, ale nie oznacza to, że posyła popularne „lagi”. Jego piłkarze zdobywają teren szybkimi, krótkimi zagraniami i widać to po ligowych statystykach. „La Dea” zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji średniego posiadania piłki, jak i liczby podań.
Były menedżer m.in. Genui i Interu wprowadził na Atleti Azzurri d’Italia swoistą wariację kloppowskiego gegenpressingu. Podobnie jak w przypadku Niemca i jego BVB, pozwoliło to na zrobienie z ligowego średniaka ekipy, która jest stałym bywalcem górnych rejonów tabeli.
Gdy Włoch w 2016 roku zawitał do Bergamo, obejmował 13. ekipę włoskiej ekstraklasy. W swoim pierwszym sezonie zajął z nią czwartą lokatę w lidze – niestety, z wyraźną stratą do trzeciego, gwarantującego Ligę Mistrzów miejsca.
Rok później skończył trzy oczka niżej, ale teraz, dzięki zmianie alokacji miejsc premiowanych awansem do europejskich pucharów, miejsce w czołowej „czwórce” może dać piłkarską ziemię obiecaną. Historyczne osiągnięcie jest na wyciągnięcie ręki.

Ofensywne szaleństwo, w którym jest metoda

Ofensywa Atalanty jest do pewnego stopnia „ciałem płynnym”. Chociaż na papierze drużyna ustawiana jest najczęściej w systemie 3-4-3, to tak naprawdę w ataku takie założenie traci jakiekolwiek znaczenie. Wymiana pozycji ma zdezorientować przeciwników.
Dlatego też akcje oskrzydlają w teorii najbardziej cofnięci zawodnicy zespołu. Takie podejście oczywiście powoduje, że ich koledzy muszą odpowiednio uzupełniać powstałe z tyłu braki.
System Gasperiniego niesie więc ze sobą ogromne obciążenie fizyczne. Tyczy się to zwłaszcza środkowych pomocników, którzy muszą wchodzić w buty obrońców, ale i wspierać atak drużyny, a także pracować przy pressingu.
Wróćmy jednak do braku przywiązania do pozycji. Tutaj nie sposób zapomnieć o dwóch graczach, którzy ustawiani są za plecami czy też obok najbardziej wysuniętego Duvana Zapaty. Alejandro Gomez i Josip Ilicić dzielą i rządzą w ofensywie ekipy z Bergamo i są definicją boiskowych „wolnych elektronów”.
Obaj mają za zadanie samemu znajdować sobie miejsce. Schodzą niżej po piłkę, ustawiają się w półprzestrzeniach, bo w dużej mierze trener dał im wolną rękę w boiskowych poczynaniach. Ich umiejętności i wpływ na grę jednak to wynagradzają.
Popularny „Papu” to mózg zespołu. Jest uosobieniem tego, czego od swoich podopiecznych oczekuje Gasperini. Dynamiczny, biega bez wytchnienia i świetnie interpretuje boiskowe wydarzenia. Dowodem tego jest jego prowadzenie w ligowej klasyfikacji asyst i kluczowych podań.
Słoweniec z kolei jest swego rodzaju boiskowym artystą. Nie stroni od widowiskowych zagrań, a jego poczynania pełne są gracji. Lewą nogą mógłby wiązać krawaty, bo jest fenomenalnie wyszkolony technicznie.
Wsparcie od takich piłkarzy, a także wahadłowych sprawia, że grający na szpicy Zapata ma naprawdę świetne warunki strzeleckie. Kolumbijczyk ma na koncie już 21 ligowych trafień i bardzo często znajduje się w dogodnych sytuacjach strzeleckich.

Bardziej widowiskowo się już nie da

Jeśli wieczorem nie mamy co robić, a w telewizji akurat leci mecz Atalanty, to naprawdę warto go włączyć. W meczach ekipy Gasperiniego pada najwięcej goli w całej Serie A. Po 33 seriach gier mamy ich aż 108. Brak trafień też nie oznacza nudy - nawet jeśli nie uda im się pokonać bramkarza rywali, potrafią bombardować jego bramkę przez pełne 90 minut.
Jest to oczywiście efekt bardzo odważnego podejścia urodzonego w Grugliasco menedżera, które jest trochę jak miecz obosieczny. Dużo zdobyczy z przodu idzie w ramię ze sporą liczbą straconych bramek. Czasami przecież nie uda się uzupełnić przestrzeni, które opuścili defensorzy czy też powstałych przy zakładaniu pressingu.
Rywale mogą skorzystać z tego, że piłkarze z Bergamo lubią naciskać wysoko. Jak jednak widać po wynikach „La Dei” nie tylko w tym sezonie, ale i w poprzednich latach, naprawdę warto tak ryzykować.
To drużyna, która jest niewygodnym przeciwnikiem. Gennaro Gattuso przed starciem jego Milanu z piątą obecnie drużyną ligi mówił, że jego piłkarze „będą musieli założyć kaski”. Nieustanny pressing i bardzo fizyczny styl gry sprawiają, że trudno jest złamać drużynę, która grała w 1/16 finału Ligi Europy w sezonie 2016/17.
Strzelenie jednego gola zwyczajnie nie wystarcza. Gracze z Lombardii przegrali w tym sezonie ligowym wynikiem 0:1 zaledwie dwukrotnie. W większości przypadków są bowiem w stanie odpowiedzieć na bramki przeciwników.
Gasperini zbudował świetnie działającą maszynkę. W jego drużynie nie ma wielkich nazwisk, ale wszystko zwyczajnie się zazębia. Niewykluczone, że część z jego podopiecznych znajdzie się na celowniku mocniejszych klubów.
Nie tylko wspomnieni wcześniej gracze ofensywni, ale i prawy wahadłowy Hans Hateboer, środkowy obrońca Gianluca Mancini czy rozgrywający Marten de Roon zgłaszają mocny akces do miana wyróżniających się zawodników Serie A.
Z Bergamo uciekli już Franck Kessie, Robero Gagliardini, Andrea Conti czy Bryan Cristante. Ten klub stanowi więc świetną „trampolinę” dla graczy marzących o wielkiej karierze.
Obecnie od czwartej lokaty, premiowanej awansem do Champions League, Atalantę dzieli jedynie bilans bramkowy. Chętnych na dwa miejsca, które mogą dać wstęp do futbolowego ogrodu Eden jest aż sześciu. Zapowiada się więc niesamowita końcówka sezonu.
Efektownie grająca ekipa z Bergamo zachwyca fanów włoskiej piłki. Być może już niedługo będzie mogła pokazać się na najważniejszej scenie Starego Kontynentu. Jeśli tak się stanie, to będzie można tylko przyklasnąć szalonemu wizjonerowi Gasperiniemu, który z ograniczonymi środkami zbudował fenomenalną, jak na warunki swojej pracy, drużynę.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również