Autostrada Bayernu i Barcelony, korki w Anglii, wyboje Juventusu i Realu. Co wydarzy się w ćwierćfinałach LM?

Autostrada Bayernu i Barcelony, korki w Anglii, wyboje Juventusu i Realu. Co wydarzy się w ćwierćfinałach LM?
Ververidis Vasilis / shutterstock.com
Na drodze do Kijowa zostały już tylko renomowane ekipy z TOP 4 lig europejskich. To trzech reprezentantów Primera Division, po dwóch z Premier League i Serie A oraz jeden „rodzynek” z Bundesligi. Którą parę będziemy oglądać na Stadionie Olimpijskim?
Najlepsza drużyna w historii Ligi Mistrzów, Real Madryt, walczyć będzie o swój siódmy (!) triumf od powstania tych rozgrywek, a jako pierwsza drużyna w dziejach o trzecie zwycięstwo z rzędu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Cztery triumfy dotychczas odnotowała FC Barcelona, a listę reprezentantów ligi hiszpańskiej w ćwierćfinałach zamyka Sevilla FC, której nie udało się jeszcze podnieść najważniejszego klubowego trofeum świata.
Bayern Monachium wygrał rozgrywki dwukrotnie, ostatni raz pięć lat temu, gdy Bundesliga brylowała wśród lig europejskich, a bawarski klub podejmował w finale Borussię Dortmund.
Po jednym triumfie na koncie mają Juventus i Liverpool, a listę ćwierćfinalistów uzupełniają AS Roma i Manchester City z zerowym dorobkiem końcowych zwycięstw na koncie.

Arrivederci Roma

Piłkarze Romy z grobowymi minami obserwowali losowanie kulki z ich następnym przeciwnikiem. Trafienie FC Barcelony na tym etapie rozgrywek z dużym prawdopodobieństwem oznacza, że rzymian czekają już tylko dwa mecze w obecnej edycji LM.
Messi i spółka z pewnością spróbują powtórzyć wyczyn sprzed dwóch sezonów, kiedy w dwumeczu w grupie rozbili Włochów 7:2. Jeśli w pierwszym spotkaniu na Camp Nou nie stanie się cud (czyt. inny wynik niż wysokie zwycięstwo FCB), to piłkarze "Dumy Katalonii" do Rzymu pojadą w roli turystów.
Największym problemem zawodników z „Wiecznego Miasta” jest defensywa. Każda potyczka ekipy Eusebio Di Francesco z czołówką Serie A kończyła się stratą minimum jednej bramki. Za to drużyna z Katalonii w 45 meczach obecnego sezonu nie strzeliła gola tylko w 4 spotkaniach, w pozostałych wykręcając niesamowitą średnią 2,35 bramki na mecz.
Jeśli Alissonowi nie wyrosną nagle dodatkowe ręce, pozostanie mu modlić się o jak najmniejszy wymiar kary. "Barca" kontynuuje serię 12 meczów bez porażki z włoskimi zespołami, a 10 kwietnia może podkręcić ten wynik do 14.

Trening przed półfinałem

Jupp Heynckes i spółka przed ćwierćfinałem mogą zacierać ręce. Los okazał się dla nich łaskawy i pozwolił wylosować możliwie najsłabszego przeciwnika. Po masakrze dokonanej na tureckim Besiktasie, do Niemiec przyjedzie przeciwnik z tej samej półki.
Głodny goli w LM Lewandowski będzie mieć prawdziwą ucztę w meczu z Sevillą. Jeśli w dwóch meczach ustrzeli trzy bramki, awansuje na pozycję siódmego strzelca wszech czasów Champions League. Swój rekord śrubuje też Jupp Heynckes, który wygrał aż 11 ostatnich meczów w tych elitarnych rozgrywkach.
Problem Sewilli jest taki, że gole strzelają jej prawie wszyscy. Z 19 ekip La Liga tylko Girona, Malaga, Deportivo i Levante nie trafiły do siatki Andaluzyjczyków, choć dwie ostatnie drużyny będą miały jeszcze szansę nadrobić zaległości w rundzie rewanżowej. Ligowy bilans bramek Vincenzo Montelli? 37 bramek strzelonych wobec 44 straconych.
Argumentów za Hiszpanami nie widać, za to Bayern odlicza już minuty do zdobycia kolejnego tytułu mistrza Bundesligi. Jupp Heynckes wszystkie działa kieruje w stronę Pucharu Mistrzów. A ma z czego strzelać, bo poza bramkarzami każdy zawodników z szerokiego składu trafiał już w tym sezonie do bramki przeciwnika.
Pytanie brzmi: czy Bayern zakończy rywalizację już w Hiszpanii czy dopiero na Allianz Arena?

Wygrać Ligę Mistrzów dla Buffona

Juventus nie miał szczęścia w losowaniu. Perfekcyjna defensywa mistrzów Włoch trafiła na „Królewskich” w momencie, w którym szczyt formy strzeleckiej osiągnął Cristiano Ronaldo. Portugalczyk ma na koncie już dwanaście bramek, o jedną więcej niż wszyscy zawodnicy z Turynu razem wzięci!
„Stara Dama” ma jednak piłkę po swojej stronie. Nie dość, że Juventus pała żądzą rewanżu za ubiegłoroczny finał, to w dodatku wszyscy w klubie wiedzą, że muszą wygrać Ligę Mistrzów dla Buffona.
Nikt nie chce już oglądać łez najlepszego bramkarza świata. Żelazna defensywa "Bianconerich" stanie naprzeciwko najskuteczniejszemu snajperowi tej edycji rozgrywek. Włosi nie cofną się przed niczym - jeśli teraz nie wyeliminują „Królewskich”, popularny „Gigi” nigdy już nie zdobędzie najważniejszego trofeum europejskiej piłki klubowej.
Tym razem na zwycięstwo mają 180 minut zamiast 90 i zrobią to tylko po to, żeby czterdziestoletnia legenda „Juve” mogła stanąć na murawie stadionu w Kijowie z Pucharem Mistrzów i tak jak kiedyś Juliusz Cezar powiedzieć: „Veni, vidi, vici!”.
A Real? W jakiej formie by nie był, zawsze jest i będzie faworytem do końcowego triumfu. Ale czy zdobycie dwóch trofeów z rzędu, przy od lat nie zmienianym składzie, nie sprawi, że piłkarzom może zabraknąć motywacji?
Brak śmiałych ruchów kadrowych w ostatnich oknach transferowych i gra tym samym składem może okazać się strzałem w kolano dla Zinedine’a Zidane’a i jego podopiecznych.

Bitwa o Anglię

Na Wyspach zadrżało, gdy Andrij Szewczenko połączył ze sobą Liverpool FC i Manchester City. Perfekcyjna maszyna Guardioli, najeżona piłkarzami za miliony funtów, musi zmierzyć się z szaleńcem, jakim jest Jürgen Klopp.
„Obywatele” muszą awansować za wszelką cenę, zwycięstwa w Premier League już dawno przestały im wystarczać. Tylko jak to zrobić, kiedy los przydziela im jako przeciwnika ich jedynego pogromcę w lidze angielskiej?
75 goli Salaha, Firmino i Mane przeciw 73 bramkom Aguero, Sane, Jesusa i Sterlinga. Liverpool w tej edycji Champions League nie przegrał żadnego spotkania, za to Manchester City w trzydziestu jeden meczach ligi angielskiej skapitulował...raz.
Geniusz przeciw geniuszowi, perfekcjonista przeciw szaleńcowi, taktyk przeciw strategowi. Połowa królestwa i księżniczka dla tego, który w ciemno przewidzi wynik tej rywalizacji.
***
Na przystawkę czekają nas dwa pojedynki mistrzów z wystraszonymi sparingpartnerami. Na główne danie - dwie bitwy na śmierć i życie, w których nie będzie rannych, tylko zwycięzcy i polegli.
Kto zbliży się do królewskiego stołu, a kto będzie musiał obejść się resztkami? Bliżej odpowiedzi na to pytanie będziemy 10 kwietnia, gdy poznamy komplet półfinalistów.
Adrian Jankowski

Przeczytaj również