Boniek najlepszy, szaleństwo Maradony, mnóstwo legend. Wystawiono oceny piłkarzom za dawne mundiale

Boniek najlepszy, szaleństwo Maradony, mnóstwo legend. Wystawiono oceny piłkarzom za dawne mundiale
Marcin Kadziolka/Shutterstock
Czy Messi był lepszy od Maradony? A Cristiano Ronaldo od Eusebio? Najstarsze debaty w historii futbolu mogą być coraz bliższe rozstrzygnięcia dzięki twórcom popularnej aplikacji, którzy przeanalizowali setki spotkań mistrzostw świata. Obiektywne statystyki dziś stoją w kontrze do subiektywnych wrażeń i czasem mylnego oka, które oglądało mecze sprzed wielu lat.
Projekt wydaje się prosty, ale realizacja tego przedsięwzięcia potrzebowała wielkiej pracy i determinacji. Firma Sofascore, założona przez Chorwatów Zlatko Hrkaca i Ivana Beslicia ponad dziesięć lat temu, opracowała nowy produkt, który pozwoli fanom na znalezienie, a przynajmniej zbliżenie się do ostatecznej odpowiedzi na pytanie, które od dawna zadają sobie dziennikarze oraz kibice: czy gwiazdy obecnej ery piłki jak Lionel Messi i Cristiano Ronaldo są lepsi od historycznych sław Pelego i Maradony?
Dalsza część tekstu pod wideo

Przełom

Korzystając ze słynnego systemu ratingowego, zbierającego około dwóch tysięcy statystyk, aby przyznać zawodnikowi ocenę w skali od jeden do dziesięciu, kibice od niedawna mogą bezpośrednio porównać legendy przeszłości i teraźniejszości w nowej funkcji, którą Hrkac i Beslić uruchomili przed mundialem w Katarze. Oznacza to, że jesteśmy w stanie sprawdzić statystyki nie tylko dwóch drużyn grających między sobą, ale także “osiągi” poszczególnych graczy. Wszystkich, którzy rozegrali przynajmniej minutę na najważniejszych turniejach czterolecia od pamiętnych zawodów z 1966 roku w Anglii aż, co oczywiste, do rosyjskiego mundialu z 2018 roku.
To innowacyjne narzędzie, ponieważ do tej pory próżno było znaleźć jakiekolwiek indywidualne statystyki z historycznych meczów, nie licząc rzecz jasna liczby strzelonych goli, zanotowanych asyst, może jeszcze bramkarskich interwencji. Jedynym sposobem, aby wszechstronnie ocenić dany występ zawodnika tamtej ery to znaleźć nagranie spotkania, obejrzeć 90 minut i sporządzić notatki. Teraz to wszystko zrobili za nas pracownicy Sofascore. Na tyle dokładnie, jak to tylko możliwe.
- Trochę się tego obawialiśmy, ponieważ futbol zmieniał się na przestrzeni tylu lat, a nasz algorytm jest taki sam dla meczów sprzed pół wieku i teraźniejszych. Nie wiedzieliśmy, czy aplikacja będzie do tego wystarczająco dobra. Ale kiedy ściągnęliśmy dane z mistrzostw, doszliśmy do wniosku, że wszyscy ci słynni gracze z przeszłości są nadal świetni, gdy spróbujesz ich porównać do obecnych wybitnych przedstawicieli tego sportu - ocenił jeden z właścicieli firmy, odpowiedzialny za wdrożenie nowych technologii.
Sięgnijmy zatem pamięcią wstecz i sprawdźmy, czy nasze rozważania na temat bohaterów historycznych mistrzostw pokrywają się z rzeczywistością. Z obiektywnymi faktami.

Gwiazdy

Niekwestionowaną największą gwiazdą pierwszego mundialu rozłożonego na części składowe przez Sofascore był Eusebio. “Czarna Perła” z Mozambiku osiągnęła średnią notę z sześciu rozegranych spotkań 8.80, z czego z dwóch meczów (z Brazylią oraz Koreą Północną) Portugalczyk dostał perfekcyjną “dziesiątkę”. Jego najsłabszy występ, w którym i tak zaprezentował się najlepiej z całego zespołu Portugalii, przypadł w najgorszym możliwym momencie, bo w półfinale z późniejszym triumfatorem i gospodarzem imprezy. Ale jednak wcale to nie Anglicy w 1966 r. pokazywali najrówniejszą formę na przestrzeni miesiąca. Na wyższe noty od Geoffa Hursta czy Bobby’ego Charltona zasługiwali, według aplikacji, oprócz wspomnianego Eusebio jeszcze Niemiec Helmut Haller (autor czterech goli, ocena 8.48) i Węgier Ferenc Bene (4 gole, dwie asysty i ocena 8.30).
Przenieśmy się do mistrzostw świata, tak dobrze wspominanych przez naszych ojców i dziadków. Niemcy, rok 1974 i piękne chwile z “Orłami Górskiego”. Migawki z tamtych meczów do dzisiaj widzimy w archiwalnych przekazach telewizyjnych. Nasze odczucia co do wspaniałości zawodników w biało-czerwonych barwach nie różnią się bardzo od obiektywnych statystyk “przepuszczonych” przez algorytm.
Kazimierz Deyna może niezbyt często trafiał do meczowych protokołów jako strzelec goli, ale jego talenty zostały spożytkowane przez Polaków w innych aspektach. W rankingu piłkarzy z największą średnią kluczowych podań zajął drugie miejsce (za najlepszym graczem tego mundialu Johanem Cruijffem), a w liczbie oddanych strzałów otwiera tabelę spośród wszystkich zawodników. Średnio nękał bramkarzy sześcioma uderzeniami na mecz i aż dziw, że zakończył niemiecka imprezę z zaledwie dwoma trafieniami.

Najlepszy Boniek

Przyspieszamy i idziemy do roku 1982, literalnie równie dobrego dla naszej reprezentacji. Znów kapitalne pojedynki i ponownie trzecie miejsce na świecie. Po 40 latach dowiadujemy się czegoś nowego. Według komputerowych modeli graczem turnieju został bowiem Zbigniew Boniek. Ocena byłego prezesa PZPN wyniosła 7,98. W tym zestawieniu “Zibi” wyprzedził między innymi swojego przyjaciela Michela Platiniego. Polak miał na koncie cztery bramki i trzy ostatnie podania, które koledzy zamienili na gola. Prócz tego Sofascore wyliczyło, że Boniek zanotował 18 kluczowych podań, 14 celnych strzałów i miał średnią podań na mecz 24,3. Mecze bliskie perfekcji? Wygrana 5:1 z Peru (nota 9.8) i oczywiście starcie z Belgią, gdzie Boniek ustrzelił hat-tricka (ocena 9.3).
To jednak nie koniec wyróżnień dla reprezentantów, których prowadził Antoni Piechniczek. W najlepszej jedenastce turnieju znalazł się Józef Młynarczyk, mający na koncie największą liczbę skutecznych interwencji w trakcie mundialu. Nazwiska Bońka i Młynarczyka dumnie prezentują się obok m.in. Daniela Passarelli, Platiniego, Zico, Paolo Rossiego czy Karla-Heinza Rummenigge.
Cztery lata później mieliśmy do czynienia z narodzinami prawdziwej gwiazdy. Meksyk 1986 to turniej Diego Armando Maradony. “Boski”, według statystyk, miał najwięcej asyst (5) i dryblingów na mecz (7.4), wygrał również klasyfikację kanadyjską (5 goli i 5 asyst). Generalnie niemal w każdym spotkaniu nie miał sobie równych. W pamiętnym ćwierćfinale z Anglią zarobił na ocenę 9.6, a trzy dni w półfinale z Belgią później zaprezentował się tak dobrze, że Sofascore wystawiła mu za występ “dychę”. W finale nieco przygasł i raczej supportował głównych aktorów widowiska Burruchagę oraz Jorge Valdano, ale nikt nie ma wątpliwości, że w końcowym rozrachunku, należał mu się tytuł MVP rywalizacji w Meksyku.
Co ciekawe, na kolejnych mistrzostwach, w drugim z rzędu finale, był wraz z innym argentyńskim napastnikiem Gustavo Dezottim najgorszym piłkarzem na placu. Przy 46 kontaktach z piłką, 16 razy stracił posiadanie, a w 21 pojedynkach wygrał ledwie osiem. W ciągu 90 minut tylko raz strzelił na bramkę Bodo Illgnera, w dodatku niecelnie. Ocena na czerwono - 5.8.
A gdyby tak wziąć pod uwagę same wybitne spektakle jednego aktora? Od mundialu z 1966 roku serwis przyznał ocenę 10.0 jedynie 22 razy. Wśród nich wyróżnionych zawodników znalazł się jeden Polak. Andrzej Szarmach za występ przeciwko Haiti (7:0) w fazie grupowej mundialu w 1974 roku, w którym wpisał się trzykrotnie na listę strzelców oraz zanotował asystę. Ostatnim, który zasłużył na najwyższe recenzję wg Sofascore, był bramkarz USA Tim Howard za mecz przeciwko Belgom w 2014 roku (17 obronionych strzałów), a wcześniej Pedro Pauleta za trzy gole wbite Polakom w 2002 roku. Nikt nie został wyróżniony “notą marzeń” na ostatnich trzech z czterech ostatnich mundiali. Może więc w Katarze nastąpi świt nowych bohaterów?

Przeczytaj również