Były prezes Znicza Pruszków wspomina młodego Roberta Lewandowskiego. "Legia nie chciała piłek, bo miała swoje"

Były prezes Znicza Pruszków wspomina młodego Roberta Lewandowskiego. "Legia nie chciała piłek, bo miała swoje"
Tomasz Bidermann/Shutterstock
Marek Śliwiński, były prezes Znicza Pruszków, wrócił do czasów, gdy w zespole z Mazowsza grał Robert Lewandowski. - Zobaczyłem go i był kupiony - przyznał w rozmowie z "Eurosportem".
"Lewy" trafił do Pruszkowa z Legii Warszawa latem 2006 roku. Napastnik nie miał szans na regularną grę przy Łazienkowskiej i wybrał przenosiny do klubu z niższego poziomu rozgrywkowego. Jak czas pokazał, była to dobra decyzja. Lewandowski swoją postawą w Zniczu zapracował na transfer do Lecha Poznań, a stamtąd trafił do Bundesligi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Marek Śliwiński do dziś pamięta kulisy sprowadzenia napastnika z Legii Warszawa.
- To była anegdota, że przyszedł do nas za piłki. Legia nie chciała piłek, bo miała swoje. Ona mogła jeszcze nam parę dorzucić. Niska to była kwota. Legii za Roberta zapłaciliśmy kilka tysięcy, nie kilkadziesiąt - wyznał były prezes Znicza Pruszków.
- Raz go widziałem na żywo i wystarczyło. Musiałem pojechać, przekonać się, że to jest dobry egzemplarz. To było na Łazienkowskiej, na starym boisku od strony Myśliwieckiej. Grali jakiś sparing. Zobaczyłem go i był kupiony. Warunki finansowe, jakie postawiła nam Legia, były do przyjęcia - dodał.
Działacz podkreśla, że już wtedy Lewandowski wyróżniał się na tle innych zawodników.
- Był inny niż reszta towarzystwa. Piłkarz od zawsze kojarzy się z frywolnością i luźnym stosunkiem do życia. Ktoś gra, a po meczu walnie sobie coś mocniejszego i odpoczywa dwa dni, a na trening trzeba go przywieźć. Ale nie Robert, on był pracowity - zaznaczył.
- Piłkarze nie są tacy grzeczni i wrażliwi. Nie znam takiego. On był niesamowicie oddany mamie, zupełnie jak nie piłkarz - podkreślił.
"Lewy" po dwóch sezonach spędzonych w Pruszkowie przeniósł się do Lecha Poznań. Jego łączny bilans w ekipie z Mazowsza to 32 mecze i 21 goli.
- Sukces w sporcie to pracowitość i szczęście. On miał jedno i drugie. Historia Roberta jest niebywała. Dobry scenariusz na film - zakończył.
Redakcja meczyki.pl
Daniel Makarewicz10 Jun 2020 · 12:15
Źródło: eurosport

Przeczytaj również