Cezary Kulesza odpowiada na zarzuty Marka Koźmińskiego. "Sprowadzenie kampanii do pijaństwa jest żenujące"

Kontrkandydat Kuleszy, Marek Koźmiński, dostał zaledwie 23 głosy podczas tegorocznych wyborów. Miał żal do niektórych działaczy, publicznie cytując słowa jednego z nich.

- Wczorajszy wieczór, miły, sympatyczny, fajne rozmowy. Pierwsza była taka: "Marek, ty jesteś fajny, ale wiesz, jakbyś tak czasami przyjechał się z nami wódeczki napić, to byłoby lepiej" - mówił w dniu wyborów Koźmiński.

Cezary Kulesza odpiera zarzuty o to, że zwycięstwo w wyborach załatwił sobie głównie podczas różnorakich biesiad. Został o to zapytany przez Sebastiana Staszewskiego z Interii.

- Najłatwiej sprowadzić wszystko do tego, że Kulesza pojechał do każdego z flaszką i załatwił sobie głosy. Ktoś, kto to opowiada, nie ma pojęcia o prowadzeniu kampanii. Musiałem być w formie, poza tym nie miałem kierowcy. W większości podróży sam kierowałem samochodem - zapewnił.

- Nie ukrywam, że wtedy, gdy gościnność wymagała tego, aby z delegatem usiąść do stołu i porozmawiać przy lampce wina, to siadaliśmy, rozmawialiśmy. Myśli pan, że Koźmiński nie siadał? Siadał. Ale sprowadzanie całej mojej kampanii wyłącznie do pijaństwa jest żenujące... - dodał.

Obecny prezes PZPN-u nie ma jednak żalu do Koźmińskiego o to, co działo się w trakcie wyborczej kampanii. Podkreśla, że przez wiele lat działania w związku obaj udanie współpracowali.

- Nie chcę do tego wracać. To, co wydarzyło się w trakcie kampanii, niech zostanie w kampanii. Znamy się z Markiem, mamy dobre relacje, nigdy się nie kłóciliśmy. Stanęliśmy po dwóch stronach barykady, więc rywalizowaliśmy jak prawdziwi sportowcy. Tak to oceniam - zakończył.