Chelsea FC. Gwiezdne wojny Christiana Pulisica. Mroczne widmo przebudzenia mocy

Gwiezdne wojny Christiana Pulisica. Mroczne widmo przebudzenia mocy
Twitter
Gdy w czerwcu bieżącego roku Real Madryt przywitał z wielką pompą Edena Hazarda w obecności 50 tysięcy widzów, na Stamford Bridge ten ruch transferowy wywołał znacznie mniej radości, pomimo olbrzymich pieniędzy zainkasowanych przez klub. Jednak sternicy Chelsea mądrze się zabezpieczyli, pozyskując jeszcze w styczniu pomocnika Christiana Pulisica z Borussii Dortmund. Utrudnieniem jest fakt, że to nie ten sam kaliber zawodnika, co Hazard, bo belgijski skrzydłowy to klasa światowa.
Pulisic został natychmiast wypożyczony do Borussii Dortmund na resztę sezonu, ale jego opłata za transfer w wysokości 64 milionów euro uczyniła go najdroższym amerykańskim piłkarzem w historii. Po zniknięciu Hazarda i związaniu rąk Chelsea w letnim oknie transferowym, „The Blues” liczyli na Pulisica, że ten udźwignie choć połowę ciężaru odpowiedzialności, który spoczywał na barkach Belga.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dotychczas młodzieniec nie dojrzał mentalnie do miary własnego talentu, lecz w ostatnim wyjazdowym meczu przeciwko Burnley objawił się błysk, którego od niego oczekiwano. 21-latek skompletował hat-tricka, dając światu sygnał, że przedwcześnie go skreślono. Z drugiej strony, nie popadajmy w przesadny hurraoptymizm, ponieważ jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jednak przejście obojętnie wobec świetnych sobotnich zawodów w wykonaniu Amerykanina byłoby sporym uchybieniem.

Piłkarskie tradycje

Christian Pulisic urodził się 18 września 1998 roku. Jego rodzice, Mark i Kelley, poznali się, gdy oboje grali w zespołach uniwersyteckiej piłki nożnej na uczelni George’a Masona w Wirginii. Senior rodu przez osiem lat występował na poziomie profesjonalnego futsalu, zanim przeszedł do kariery trenerskiej. W 2005 roku Kelley zdobyła stypendium Fulbrighta, które przywiodło rodzinę do Tackley w Anglii. Mark wykorzystał tamten okres, pracując na swojej licencji szkoleniowca UEFA, a para zapisała siedmioletniego Christiana do lokalnego klubu piłkarskiego Brackley Town.
Rodzina zagłębiła się również w zwariowaną kulturę futbolową Anglii, zwiedzając Anfield, Old Trafford i White Hart Lane. Dostali kompletnego bzika na punkcie piłki nożnej. Podróżowali po całym świecie, poznając wszystkie niuanse kultu angielskiego futbolu: szaleństwo na trybunach stadionów, doping oraz intonowanie kibicowskich przyśpiewek. Wtedy w małym Christianie zaiskrzyła pasja do tej dyscypliny sportu.
Po powrocie do Stanów, Pulisic dołączył do Michigan Rush, zaś później przeniósł się do PA Classics, zespołu Akademii Piłkarskiej USA, gdzie występował przez siedem lat. Następnie został zauważony przez drużynę narodową, a w 2012 roku zasilił szeregi kadry U-15.

Kiedy zakończył się drugi sezon w młodzieżówce, rodzice podjęli decyzję, że Christian powinien kontynuować rozwój, dołączając do klubu w Europie. Pulisic otrzymał ofertę testową z FC Barcelony, ze słynnej La Masii, ale rodzina ostatecznie postanowiła, że najlepszym kierunkiem dla Pulisica będą Niemcy. Dortmund przyjął juniora z otwartymi ramionami, a nawet załatwił mu paszport Unii Europejskiej opierając się na chorwackim pochodzeniu jego dziadka.
Z dortmundzką ekipą wywalczył Puchar Niemiec w 2017 roku, a także został najmłodszym zawodnikiem w historii Bundesligi, który strzelił co najmniej dwa gole (17 lat i 218 dni). Pomijając wcześniejsze sukcesy z drużyną BVB, Pulisic nie zdołał wrócić do wyjściowej jedenastki po wyleczeniu kontuzji naderwania włókna mięśniowego, po czym oznajmił kierownictwu klubu, że zamierza spełnić swoje marzenie o grze na Wyspach i nie przedłuży kontraktu z niemieckim klubem w 2020 roku. Gdy znalazł się na celowniku Chelsea, bezzwłocznie zaakceptował propozycję „The Blues”.

Charakterystyka Pulisica

Przeprowadzka Pulisica z Dortmundu na Stamford Bridge wydawała się wygraną dla wszystkich zainteresowanych stron. Chelsea, objęta transferowym zakazem, sprowadziła młodego perspektywicznego gracza, którego status w USA pomnożył liczbę amerykańskich sympatyków londyńskiej drużyny. Dortmund pozbył się niewygodnego zawodnika w zamian za gruby czek od Romana Abramowicza, który jest trzecią co do wielkości sumą, jaką kiedykolwiek zapłacono za zawodnika z Bundesligi. Natomiast Pulisic otrzymał szansę na realizację dziecięcych pragnień o występach w angielskiej Premier League.
Amerykański pomocnik potrafi dobrze operować futbolówką obiema nogami, posiada zawrotną szybkość przy nisko położonym środku ciężkości i nieźle drybluje (choć czasem zupełnie niepotrzebnie). Nic dziwnego, że w Dortmundzie widziano go przede wszystkim w roli skrzydłowego. Naturalną koleją rzeczy było, że głównym zadaniem Pulisica stanie się bezpośrednie wypełnienie luki po Hazardzie na lewej flance.
21-latek w reprezentacji kraju gra zarówno jako klasyczna „dziesiątka”, jak i nietypowy rozgrywający. Wymaga tego selekcjoner kadry narodowej USA, Gregg Berhalter, który spodziewa się po Christianie niekonwencjonalnych rozwiązań. Co ciekawe, Berhalter faktycznie ustawia drużynę w systemie 4-3-3, w którym wykorzystuje dwie „dziesiątki”, każdą skierowaną ku skrzydłom. W tym schemacie Pulisic często zbiega do lewej strony.
Konfiguracja Berhaltera jest łudząco podobna do taktyki, którą Frank Lampard preferował w Derby County. Obecny trener „The Blues” również stosował 4-3-3, zaś boczni pomocnicy często schodzili do środka, aby wymienić się pozycjami z rozgrywającymi, tworząc ustawienie 4-3-2-1. Akcje są budowane od tyłu do środka, a kiedy piłka trafia pod nogi jednej z „dziesiątek”, druga biegnie do przodu, wówczas skrzydłowi robią tzw. „sztuczny tłok”, natomiast obrońcy wychodzą na poszczególne flanki. To otwiera przestrzeń, kreując wiele opcji podania dla gracza z piłką.

Nieporadność kontra statystyki

Wszechstronność Pulisica oznaczała, że ​​ma odpowiednie zasoby piłkarskiego rzemiosła potrzebne do zatamowania pustki pozostawionej przez Hazarda i może być również alternatywą środka pola Chelsea w razie niedyspozycji Mateo Kovacicia. Christian jest jeszcze stosunkowo młody, ale już posiada niezbędne doświadczenie, natomiast londyński klub pragnie za wszelką cenę uzasadnić horrendalną kwotę wyłożoną za transfer pomocnika oraz wykorzystując inwestycję, zyskać wizerunkowo i finansowo na rynku amerykańskim.
W bieżących rozgrywkach Pulisic plasuje się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców drużyny ze Stamford Bridge, ale zawdzięcza to wyłącznie meczowi przeciwko Burnley. Niekwestionowanym liderem zespołu jest znakomity Tammy Abraham, który zdobył osiem bramek, jedno trafienie więcej od Amerykanina zanotował Mason Mount. Biorąc pod uwagę, że 21-latek rozegrał dotychczas tylko siedem meczów w barwach „The Blues”, trzy gole oraz dwie asysty można uznać za dobrą monetę, lecz nie wszystko złoto, co się świeci.
Statystyki zupełnie nie odzwierciedlają jego nieporadności w schemacie gry Lamparda. Momentami kibic piłki nożnej odnosi wrażenie, że Pulisic jest zagubiony jak dziecko we mgle. Nie jest żadną tajemnicą, że Christian póki co nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Być może oczekiwania względem jego osoby przerosły możliwości młodego skrzydłowego, zaś zderzenie z realiami na poziomie Premiership stanowi dla Amerykanina zbyt wielki ciężar gatunkowy natury psychicznej.

Gdy występuje w drużynie narodowej jako kreatywny pomocnik, wskaźnik przydatności Pulisica stoi na porównywalnym szczeblu z Edenem Hazardem, a jego wydajność bramkowa bywa nawet lepsza niż u belgijskiej supergwiazdy. Nie zrozumcie mnie źle. Nie twierdzę, że Christian Pulisic jest lub kiedykolwiek będzie lepszym graczem niż Hazard. Sądzę jednak, iż na Stamford Bridge może dokonać znaczącego futbolowego progresu. Na razie podoba mi się jego przyspieszenie, boiskowa przebiegłość, chęć walki z obrońcami jeden na jednego oraz wymuszanie fauli.

Summarum suma

Chelsea kupiła niezwykle błyskotliwego, uniwersalnego, młodego pomocnika, ale ich główny cel to zaskarbienie sobie sympatii nowych fanów wciąż rozkwitającego amerykańskiego soccera. Pulisic będzie kontynuował karierę cudownego dziecka, która pod wieloma względami przypomina tę Edena Hazarda. Ale tak naprawdę Pulisic tylko pozornie zastępuje belgijskiego gwiazdora w ekipie „The Blues”.
Hat-trick w potyczce z Burnley ma być dla amerykańskiego zawodnika przełomowy, lecz apetyt rośnie w miarę jedzenia i brak kolejnych tego typu popisów może kosztować go dużo więcej niż przypiętą przez ekspertów łatkę karykatury piłkarza. To jest jego pięć minut.
Jeśli ich właściwie nie spożytkuje, wyląduje w starym kufrze zapomnienia wśród innych młodych zdolnych. Życzę mu, żeby sobotni mecz ostatecznie zdjął z niego blokadę, obniżając ciśnienie roszczeń kierowanych pod jego adresem.
Aktualnie zawodnik londyńskiej Chelsea stanowi wątpliwą alternatywę i satyryczną kopię Belga, ale nie odmawiam mu zdolności czysto piłkarskich. Pulisic posiada wszystko, żeby podbić futbolowy świat. Problem polega na tym, że ten świat często brutalnie weryfikuje nawet największe talenty. Cytując klasyka: „Talent to robić z łatwością to, co jest trudne dla innych. Robić to, co niemożliwe dla talentu – oto geniusz”.
Mateusz Połuszańczyk

Przeczytaj również