Chelsea bije na głowę wszystkie potęgi. "Studnia bez dna"

Chelsea bije na głowę wszystkie potęgi. "Studnia bez dna"
Paul Chesterton / PressFocus
Po 10 kolejkach nowego sezonu w angielskiej Premier League rządzą piłkarze Chelsea. I nie chodzi tylko o tabelę, w której ekipa Thomasa Tuchela wygodnie usadowiła się w fotelu lidera. Chodzi również o coraz większą liczbę wychowanków londyńskiego klubu, którzy zaczynają stanowić o sile innych zespołów w największej lidze świata. W tej studni powoli nie widać dna.
Legendarny menedżer Bill Shankly zwykł mawiać, że w Merseyside występowały dwie dobre drużyny: Liverpool i rezerwy Liverpoolu. Obserwując początek bieżącego sezonu Premier League, można pokusić się o stwierdzenie, że jeszcze trochę, a w angielskiej ekstraklasie śmiało można będzie zestawić jedenastkę zawodników złożoną z wychowanków innego rodzimego klubu - Chelsea. To zjawisko postępuje szybciej, niż przypuszczacie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dziedzictwo Romana

Pięć tytułów mistrza Anglii. Dwa razy tyle innych krajowych trofeów. Po dwa triumfy w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Jeden Superpuchar Europy. Tak pokaźną liczbę tego, co w futbolu najcenniejsze, zgromadziła od 2003 roku Chelsea FC. Myli się jednak ten, kto sądzi, że imponująca liczba trofeów stanowi jedyne dziedzictwo, jakie pewnego dnia pozostawi po sobie w zachodnim Londynie właściciel klubu - Roman Abramowicz. Rosyjski miliarder niezmiennie wykłada pieniądze na spektakularne transfery. Ale stopniowo zwraca mu się też długofalowa inwestycja, jaką poczynił na samym początku swojego pełnego triumfów mariażu z “The Blues”.
- Chelsea ma bardzo bogatą historię, a ja czuję się niezwykle szczęśliwy, że odgrywam w niej rolę - powiedział w marcu tego roku rzadko udzielający się w mediach Abramowicz, cytowany w ostatnich dniach przez madrycki dziennik “Marca”. - Ten klub był tutaj przede mną i będzie tu po mnie. Moja praca polega na zapewnieniu mu sukcesów zarówno dziś, jak i na przyszłość. To dlatego sukces naszej akademii jest dla mnie tak ważny.
Położont niespełna 20 mil na południowy zachód od stadionu Stamford Bridge ośrodek treningowy w Cobham został otwarty latem 2007 roku. Jego powierzchnia wynosi 57 hektarów. Na terenie obiektu znajduje się 30 boisk treningowych. Koszt trwającej trzy lata budowy pochłonął lata temu równowartość, bagatela, 24 milionów euro.

Studnia bez dna

Od kilkunastu lat kosmiczny ośrodek treningowy stanowi siedzibę nie tylko pierwszych zespołów (mężczyzn i kobiet) oraz drużyny rezerw, ale także wszystkich roczników klubowej akademii Chelsea FC. W odróżnieniu od niemal corocznych transferów zawodników z najwyższej półki, na efekty tej inwestycji trzeba było oczywiście poczekać. Początek tego sezonu wydaje się dostarczać jednak niezbitych, ostatecznych dowodów na to, że było warto.
W kadrze aktualnego lidera Premier League znajduje się obecnie aż pięciu wychowanków, którzy w komplecie odgrywają w zespole jeśli nie kluczowe, to przynajmniej istotne role:
  • Reece James - 4 gole i 2 asysty w trwających rozgrywkach ligowych
  • Mason Mount - 3 gole i 2 asysty
  • Callum Hudson-Odoi - 1 gol
  • Trevoh Chalobah - 2 gole
  • Ruben Loftus-Cheek - 2 asysty
Ponadto, końcowe lata swojej piłkarskiej edukacji odebrał w Cobham również będący w klubie od 16. roku życia Duńczyk Andreas Christensen.
Sukces Akademii Chelsea nie polega jednak wyłącznie na jej “absolwentach”, którzy stanowią dziś o sile drużyny klubowych mistrzów Europy. Jeszcze liczniejsza niż ta powyżej, jest lista wychowanków “The Blues” robiących w bieżącym sezonie furorę w innych klubach.
Kapitan West Hamu, Declan Rice, który był związany z Chelsea aż do 15. roku życia, jest przez niektórych uważany za najlepszego obecnie zawodnika w całej Premier League. Inny, choć bardziej ofensywnie usposobiony środkowy pomocnik, Conor Gallagher, znakomicie spisuje się na wypożyczeniu w Crystal Palace (trzy gole, dwie asysty). Na Wyspach już spekuluje się, że 21-letni Anglik nie tylko wróci latem przyszłego roku na Stamford Bridge, ale za sprawą podobnego stylu gry zostanie tam wręcz najwierniejszą kopią klubowej legendy - Franka Lamparda.
W tym samym Crystal Palace absolutnie podstawowym (100% rozegranych minut) środkowym obrońcą jest od początku sezonu rówieśnik Gallaghera, wykupiony w lipcu z Chelsea za aż 18 milionów funtów Marc Guehi. Nieco dalej na południe, w Southampton, występuje z kolei największe nastoletnie odkrycie pierwszych 10 kolejek rozgrywek - prawy obrońca Valentino Livramento (rocznik 2002). W jego przypadku, sprzedając go latem na St Mary’s za pięć milionów funtów, Chelsea zastrzegła sobie prawo odkupienia wychowanka za kwotę 25 milionów.
Tylko wypożyczony do Southampton jest tymczasem urodzony niedaleko Londynu napastnik reprezentacji Albanii, Armando Broja. Ten ostatni sieje postrach wśród obrońców rywali nie tylko w trwających eliminacjach mistrzostw świata (trzy gole, dwie asysty), ale powoli również na stadionach Premier League (dwie zdobyte bramki).
Wreszcie, w Brighton, do zdrowia i formy wraca rewelacyjny na starcie ubiegłych rozgrywek Tariq Lamptey, który na Stamford Bridge przegrał rywalizację z Jamesem. Na wypożyczeniu w Norwich City na swoją kolejną szansę czeka tymczasem inna wielka nadzieja Chelsea - świetnie prezentujący się w meczach reprezentacji Szkocji Billy Gilmour.
To nie koniec wyliczanki. Wychowankowie Chelsea dobrze radzą sobie także w tym sezonie na boiskach Championship oraz w innych ligach. Trzecim najlepszym strzelcem zaplecza angielskiej ekstraklasy, z dorobkiem 11 strzelonych goli, jest na tę chwilę napastnik liderującego w tabeli Bournemouth - Dominic Solanke. W zespole rewelacji początku rozgrywek, Coventry City, ważne role odgrywają wypożyczeni ze Stamford Bridge środkowy obrońca Jake Clarke-Salter oraz lewy wahadłowy, Holender Ian Maatsen (rocznik 2002). W również walczącym o powrót do elity Huddersfield Town świetne recenzje zbiera inny “junior” z Cobham - Levi Colwill (rocznik 2003).
Nie sposób nie wspomnieć też oczywiście o sprzedanych minionego lata do klubów Serie A Tammym Abrahamie oraz Fikayo Tomorim. Obaj od razu wywalczyli sobie miejsca w podstawowych składach odpowiednio: Romy i Milanu. Pozostając we Włoszech, na wypożyczeniu w beniaminku z Venezii ogrywa się tymczasem uchodzący za niemały talent reprezentant Walii, Ethan Ampadu (rocznik 2000). W Lokomotiwie Moskwa zbiera z kolei doświadczenie również mający za sobą debiut w dorosłym zespole “The Blues” Faustino Anjorin (rocznik 2001). Ten ostatni zdobył już nawet bramkę w tegorocznej edycji rozgrywek Ligi Europy.

Prawdziwi wychowankowie

Zaobserwowany trend nie jest oczywiście czymś całkowicie nowym. Jego pierwsze oznaki zapowiadano już dwa lata temu. Na początku grudnia 2019 roku następujące dane przedstawił podczas odbywającej się w Poznaniu “Lech Conference” wieloletni trener najmłodszych grup wiekowych w Akademii Chelsea, Ben Knight:
Spośród ostatnich (na tamtą chwilę) 21 debiutantów w dorosłej reprezentacji Anglii aż dziewięciu przeszło przez ośrodek w Cobham.

Aż 56% (20 na 36) zawodników reprezentujących na tamten moment londyński klub w swoich kadrach narodowych na poziomie od kategorii wiekowej do lat 16 aż do seniorów, trenowało w Chelsea od ósmego roku życia.
Sukces Akademii Chelsea nie polega bowiem wyłącznie na liczbie zawodników, jacy z powodzeniem występują dziś w futbolu na najwyższym poziomie. Polega on także na tym, że wszyscy - nie licząc Duńczyka Christensena, Szkota Gilmoura i Holendra Maatsena - piłkarze wymieni w tym artykule, trenowali w Cobham od nie później niż ósmego roku życia. A to nadal nie wszyscy wychowankowie “The Blues”, którzy zostali zawodowcami. Na swój debiut w bieżącym sezonie Premier League czeka jeszcze chociażby napastnik Arsenalu, Eddie Nketiah, który reprezentował Chelsea aż do 16. roku życia.
Roman Abramowicz osiągnął zatem na Stamford Bridge znacznie więcej niż “tylko” zawrotną liczbę trofeów na krajowej i międzynarodowej arenie. Prawdopodobnie żaden inny klub nie może pochwalić się na tę chwilę równie dużą liczbą “prawdziwych wychowanków”, czyli takich reprezentujących klub od najmłodszych lat, którzy zaistnieli w futbolu na najwyższym poziomie. Z pożytkiem nie tylko dla Chelsea, ale także dla innych klubów.
A to nadal może być przecież dopiero początek.

Przeczytaj również