Polscy piłkarze czekają na transfery. Oto nazwiska. Ważne lato przed nimi. Czas zmienić klub lub priorytety

Polscy piłkarze czekają na transfery. Oto nazwiska. Ważne lato przed nimi. Czas zmienić klub lub priorytety
Rafał Rusek / PressFocus
Transfery to zdecydowanie to, co latem w świecie piłki, zwłaszcza gdy nie ma wielkiego turnieju, lubimy najbardziej. Polscy piłkarze są łakomymi kąskami, a mamy też takich, którzy muszą zmienić środowisko, by odnaleźć właściwą ścieżkę dla swoich karier.
Nadchodzące letnie okienko transferowe może być dla Polaków najciekawsze od 2016 roku, Grzegorz Krychowiak zamienił Sevillę na rewelacyjny kontrakt w PSG, Kamil Glik przeniósł się z Włoch do Monaco, nowymi piłkarzami Napoli zostali Arkadiusz Milik z Ajaxu Amsterdam i Piotr Zieliński, który zrobił w Serie A show w barwach Empoli, gdzie jeszcze rok wcześniej prowadził go Maurizio Sarri, który postanowił ściągnąć Polaka do Neapolu.
Dalsza część tekstu pod wideo
I to tylko te najgłośniejsze transfery, bo przecież warto przypomnieć, że Karol Linetty zamienił Lecha Poznań na Sampdorię, Bartek Kapustka wyleciał na podbój Leicester, a do tego Jakub Błaszczykowski po wypożyczeniu z BVB do Fiorentiny i naprawdę znakomitym EURO 2016 podpisał umowę z Wolfsburgiem.

Idzie szalone lato

Teraz o brak głośnych transferów nie musimy się bać za sprawą Roberta Lewandowskiego, który jasno deklaruje chęć odejście z Bayernu. A nasz dziennikarz Tomasz Włodarczyk informował, że blisko trafienia do Southampton jest Bartłomiej Drągowski.
W ekipie ’’Świętych” miejsce zwalnia mu Fraser Forster, który ma zostać rezerwowym bramkarzem Tottenhamu. Ostatnie pół roku było dla Bartka fatalne. Okazało się, ze powrót po kontuzji nie oznacza powrotu między słupki Fiorentiny. Na własne życzenie. Po pierwsze Drągowski dał sygnał klubowi, że latem już go w ’’Violi” nie będzie. Po drugie - jak już dostał szansę w pucharze Włoch, to z Napoli zawalił po całości.
Transferem do Premier League Drągowski swoje problemy rozwiąże, bo zmieni ligę na lepszą, pensję na wyższą i - prawdopodobnie - ławkę na pierwszy skład. Natomiast jak już przy Anglii jesteśmy, to swoje do przemyślenia ma Przemysław Płacheta. W Norwich zadebiutował w najlepszej lidze świata, ale był tam postacią marginalną, jeszcze bardziej niż w Championship.
Spadek jego klubu może okazać się dla niego bardzo korzystny. Tak, brzmi to absurdalnie, ale jest obiecujące, bo jeśli Płacheta chce jechać na mundial i jakkolwiek podbudować swoją karierę - musi zacząć grać. W Premier League nie miał na to szans, mimo że na przełomie grudnia i stycznia zagrał w pierwszym składzie pięć razy z rzędu. Ale Norwich, jak to Norwich, każdy z tych meczów przegrało, a Polak wypadł ze składu.
Dzięki temu, że jego zespół spada Polak… po pierwsze - będzie grał na niższym, bardziej odpowiadającym mu poziomie, po drugie - z pewnością rywalizacja będzie łatwiejsza, bo kilku zawodników opuści ich szeregi. Ale z drugiej strony - czy Anglia to miejsce dla Płachety, skoro na razie tak brutalnie go weryfikuje?

Czas na lepsze wybory

A jak wpada nam w ucho słowo ’’weryfikacja” to zastanawiamy się nad sensem przenosin Kacpra Kozłowskiego do Brighton. Talent ten piłkarz ma wielki, to niewątpliwie przyszłość naszej piłki. Jednak wiosna spędzona na wypożyczeniu w Royal Union Saint-Gilloise nie wniosła do jego rozwoju wiele. 195 minut w sezonie zasadniczym i 20 minut w sześciu meczach fazy play-off brzmi mizernie. Oczywiście, jego klub walczył o mistrzostwo Belgii, ale nawet w meczach, gdy trzeba było poprawić wynik, zagrać ofensywniej, Kacper wchodził na kilkanaście lub kilka minut. Tego lata trzeba umieścić go w takim klubie, by za dwa sezony nie był na miejscu Michała Karbownika lub Bartka Kapustki.
Karbownik to inna historia, bo u niego największym problemem wydaje się brak jasnego postawienia sprawy: gram na tej pozycji. Teraz w głowie Michała sprawa jest już rozwikłana - czuje się on wyłącznie środkowym pomocnikiem i nie chce grać na bokach obrony, co miało miejsce w Olympiakosie. Chociaż ostatnio częściej grywał on w rezerwach tego zespołu. Rozmowy z Legią podjęto, ale szybko je zerwano. Piłkarz najprawdopodobniej zostanie wypożyczony z Brighton do kolejnego klubu. Oby takiego, gdzie wypłynie na szersze wody.
Najmniej w wyborach piłkarza czy jego menedżera można zarzucić Radkowi Majeckiemu. Tego piłkarza po prostu szkoda. Odszedł z Ekstraklasy za siedem milionów euro, w Monaco podczas swojego pierwszego sezonu grał regularnie w pucharze Francji. I o ile poprzedni sezon to przegrana rywalizacja z Benjaminem Lecomtem, to zanosiło się na fajny rozwój jego kariery. Bieżące rozgrywki to bycie w cieniu Aleksandra Nubela, a wręcz zjechanie w hierarchii na trzecią pozycję.
Dotychczas Monaco nie było skore do wypożyczenia Majeckiego. Trudno zrozumieć taką decyzję klubu. Wydano na niego siedem milionów euro i schowano do szafy. W tym sezonie zagrał cztery razy, w minionym siedem. Liczba spotkań rozegranych maleje, a to piłkarz, który ma papiery na duże granie.

Przeczytaj również