Czyją drogą pójdzie Xavi? "Łatwo tutaj o potężny niewypał"

Czyją drogą pójdzie Xavi? "Łatwo tutaj o potężny niewypał"
screen z youtube.com
Trend zatrudniania boiskowych ikon jako menedżerów znany jest fanom piłki już od dłuższego czasu. Jednak w ostatnich latach mogliśmy zaobserwować wiele przykładów, które jasno świadczą o tym, że bez odpowiedniego wyszkolenia, nawet najbardziej uznani w świecie piłki zawodnicy nie staną się równie dobrymi trenerami. Wręcz przeciwnie, łatwo tutaj o potężny niewypał.
Rola trenera w zespole piłkarskim nabrała przez ostatnie lata dużo większego znaczenia niż miało to miejsce w przeszłości. Dość powiedzieć, że za sukcesy oraz niepowodzenia drużyny w pierwszej kolejności rozliczany jest właśnie szkoleniowiec. Dobry menedżer nie tylko dba o odpowiednie przygotowanie taktyczne. Posiada też posłuch w szatni, ma znaczący wpływ na trafione transfery oraz ciągle szuka nowych rozwiązań w imię sukcesywnego postępu swojego zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Skok na głęboką wodę

Optymalna droga szkolenia trenerskiego to długi proces. Jednak w obecnej piłce, tak bardzo zogniskowanej na szybkim rozwoju, zdarza się, że w natłoku problemów kluby decydują się szkoleniowców z bardzo niewielkim bagażem doświadczeń. I nierzadko okazuje się, że wpadły z deszczu pod rynnę. Za koronny przykład możemy wziąć przygodę Andrei Pirlo na ławce trenerskiej Juventusu. Niekwestionowana legenda “Starej Damy” została menedżerem pierwszej drużyny 8 sierpnia 2020 roku, dziewięć dni po objęciu stanowiska opiekuna drużyny do lat 23. Co tu dużo mówić, Włoch nie miał praktycznie żadnego doświadczenia, a propozycję posady wręczono mu za wybitne zasługi jeszcze z czasów, gdy sam biegał po murawie. Długo nie wytrzymał, zwolniono go 28 maja 2021 r.
Zmiana trenera najczęściej spowodowana jest problemami drużyny - to oczywiste. Jeśli coś nie działa tak jak trzeba, najbardziej sensowne wyjście to wymiana zarządcy całego projektu, by wystartować od nowa. Tak było również w przypadku Chelsea, po zwolnieniu Maurizio Sarriego w maju 2019 roku. Szanse na poukładanie zespołu dostał Frank Lampard. Anglik podjął wyzwanie po spędzeniu roku na ławce trenerskiej Derby County, choć ten okres nie był dla niego zbyt udany.
To nie przeszkodziło jednak włodarzom “The Blues” w zakontraktowaniu byłego zawodnika. Wiara w powodzenie operacji była duża, a kibice przywitali legendę z otwartymi ramionami. Euforia nie trwała jednak długo, gdyż jak się okazało, Lampard na dłuższą metę nie był w stanie sprostać oczekiwaniom i po półtorej roku musiał ustąpić miejsca Thomasowi Tuchelowi, który z powodzeniem rozwija projekt Romana Abramowicza.
Przykładów takich optymistycznych prób wprowadzenia na ławkę trenerską osobowości bardzo blisko związanej z klubem bądź światem futbolu jest dużo, dużo więcej. Bardzo znamienne są sytuacje Gary’ego Neville’a oraz Paula Scholesa. Neville spędził cztery miesiące w roli menedżera Valencii. Był to jednak jeden z tych spektakularnych niewypałów, gdyż po 28 meczach ze średnią punktową wynoszącą 1.32, hiszpański klub podziękował Anglikowi za współpracę, a sam Neville nigdy do szkolenia piłkarzy nie wrócił.
Z Paulem Scholesem było jeszcze ciekawiej, bo Oldham Athletic odprawił go z kwitkiem po 31 dniach pracy, a Anglik podarował sobie dalsze próby rozwoju w kierunku kariery trenerskiej.
Kluby do dzisiaj próbują podobnych ruchów, mimo że wnioski z niepowodzeń innych zespołów powinny jasno dać do zrozumienia, że sama ranga i zasługi byłego zawodnika to za mało, by osiągnąć sukces na ławce trenerskiej. W Premier League najwięcej mówi się w tym kontekście o Ole Gunnarze Solskjaerze oraz Mikelu Artecie, choć narzekania na tego drugiego nieco ucichły po niezłym okresie, jaki obecnie przeżywa Arsenal.
Skok na głęboką wodę, zwłaszcza w postaci objęcia od razu topowego europejskiego klubu, zwykle nie kończy się dobrze. Trzeba pamiętać, że oczekiwania są tak duże, jak bardzo fani przyzwyczajeni są historycznie do trofeów. Żadna klubowa legenda nie posiada immunitetu na presję, bo cierpliwość zarządu oraz kibiców zawsze ma gdzieś swoją granicę. Przekonali się o tym naprawdę wielcy gracze. Prócz wymienionych powyżej można dodać jeszcze takich tuzów futbolu jak Thierry Henry, Diego Maradona, Edgar Davids, John Barnes, Nicolas Anelka czy Alan Shearer. Wniosek jest prosty. Żadne nazwisko nie zastąpi lat szkolenia i kunsztu trenerskiego rodem ze szkółki Ralfa Rangnicka.

Czy można zrobić to dobrze?

Osobę Ralfa Rangnicka przywołujemy nie bez powodu. Niemiec odpowiada za rozwój karier trenerskich Juergena Kloppa, Juliana Nagelsmanna, Hansiego Flicka czy Thomasa Tuchela. To swego rodzaju trendsetter w świecie szkoleniowców, a przytoczeni menedżerowie są najlepszymi przykładami topowych trenerów. Oczywiście każdy z nich posiada własny, indywidualny styl. Jednak, by znaleźć punkt wspólny, możemy zaznaczyć, że każdy z nich kładzie bardzo duży nacisk na zagadnienia taktyczne oraz mentalne. To połączenie właśnie taktycznego kunsztu oraz odpowiedniego, indywidualnego podejścia do piłkarzy decyduje o jakości szkoleniowca.
Co więc jest powodem niewypałów piłkarskich legend na początku ich drogi trenerskiej? Każdy przypadek różni się od kolejnego, jednak punkt wspólny to bez wątpienia ten “skok wiary”. Czy można jednak winić na przykład Franka Lamparda za to, że zaakceptował propozycję ukochanego klubu? Kto by tego nie zrobił, prawda? Oczywiście, trenerską karierę docelowo powinno budować się powoli i systematycznie, pewnie stawiając kolejne kroki ku wielkiej piłce. Jednak jeśli tego typu oferty wciąż będą do legendarnych zawodników spływać, ciągle będziemy widywać ich u sterów największych klubów na świecie. W końcu znamy w historii przypadki trenerów, którzy od samego początku kariery po prostu “zaskoczyli” z DNA klubu, jak Pep Guardiola. Nie każdy jest jednak Pepem, a takie przypadki do naprawdę rzadkość.
Całkiem dobrym przykładem rozwoju kariery trenerskiej wydaje się być ścieżka obrana przez Stevena Gerrarda. Rozpoczął ją w Liverpoolu, trenując zespoły juniorskie, po czym skierował kroki do Szkocji, gdzie od czerwca 2018 roku prowadzi Rangersów. I trzeba przyznać, że wyniki jego podopiecznych robią wrażenie. Dość powiedzieć, że zeszłą kampanię zakończyli ze 102 punktami na koncie (25 więcej od drugiego Celtiku), przechodząc przez sezon bez ani jednej porażki. W obecnym sezonie, po ośmiu kolejkach również są liderem szkockiej ekstraklasy, mając cztery punkty przewagi nad Celtikiem.
Scenariusz zakontraktowania Gerrarda przez Liverpool jest w przyszłości dość prawdopodobny. Jednak obie strony tej potencjalnej współpracy nie wybiegają w przód. W końcu Premier League to morderczy maraton, z wieloma zespołami potrafiącymi nawiązać realną walkę o czołowe lokaty. Gerrard będzie w stanie z sukcesem poprowadzić “The Reds” po oczekiwane trofea tylko mając za sobą niezbędne doświadczenie. To dobry przykład piłkarza, który wie, w jakim tempie powinna rozwijać się jego kariera trenerska.

Powoli do celu

Nic nie stoi na przeszkodzie, by odnieść sukces jako szkoleniowiec, będąc wcześniej wybitnym piłkarzem. Jednak liczne fiaska głośnych nazwisk powinny dać do myślenia tym, którzy zbyt szybko chcieliby wejść do elity najlepszych menedżerów. W końcu topowi trenerzy świata mają za sobą lata zdobywania wiedzy oraz doświadczenia. Niektórych rzeczy po prostu nie można przeskoczyć, nawet posiadając wypracowaną przez lata renomę i szacunek. Zobaczymy, jak za sterami wielkiego zespołu poradzi sobie kolejna klubowa ikona, czyli Xavi w Barcelonie. On jednak zbierał szlify trenerskie, nawet jeśli był to tylko odległy Katar. Myślicie, że mu się uda?

Przeczytaj również