Były piłkarz wskazał największy problem Bayernu. Uderzył we władze klubu. "Teraz tego brakuje"

Bayern Monachium zmierza po kolejne mistrzostwo Niemiec, ale nawet jeśli je zdobędzie, to sezon i tak będzie dla niego rozczarowujący. Bawarczycy szybko odpadli z krajowego pucharu, a rywalizację w Lidze Mistrzów zakończyli już na ćwierćfinale. I to nie grając z jednym z europejskich gigantów, a z Villarrealem.

Zdaniem Hamanna to efekt zmian w kierownictwie klubu, do których doszły w ostatnich latach. Odszedł z niego Karl-Heinz Rummenigge, którego zastąpił Oliver Kahn. W Bayernie jest też zbierający różne recenzje Hasan Salihamidzić.

- Kiedy wcześniej grało się przeciwko Bayernowi, to nie rywalizowało się z jedenastoma piłkarzami, ale z całym klubem. Bayern zawsze wyróżniał się jednością. Teraz brakuje tej spójności, wzajemnego szacunku i mocy - ocenił Hamann.

- Największym problemem Bayernu jest brak przywództwa. Nikt nie bierze odpowiedzialności. I tak też gra drużyna - podkreśla Niemiec.

- Jedną z konsekwencji złego przywództwa jest niepewność. Nie wiadomo jeszcze, czy w klubie zostaną Lewandowski, Gnabry czy Mueller. Naglesmann musi zajmować się rzeczami, na które nie ma wpływu. Z tego powodu broniłbym trenera. Musi komentować rzeczy, które należą do obowiązków szefów. Ich zachowanie było nieprofesjonalne. "Nagrodą" był wynik z Villarrealem - ocenił.

- Problemy Bayernu z obroną wynikają z tego, że tacy piłkarze jak Alaba i Suele zostali puszczeni albo wkrótce odejdą. Ci, których sprowadzono, są najwyżej przeciętni. To także temat rozmów w szatni. Wyobrażam sobie, że są w niej dwa, trzy obozy. U Hansiego Flicka wszyscy czuli się zaangażowani i ważni. Teraz każdy troszczy się o siebie - podsumował Hamann.

Niemiec wypowiedział się też na temat przyszłości Roberta Lewandowskiego. Jego zdaniem Bayern wcale nie musiałby ucierpieć na odejściu Polaka. Pisaliśmy o tym TUTAJ.