Dopiero co skończył 23 lata, teraz ma dźwignąć podupadły klub. Wyjątkowe zadanie młodego miliardera

Dopiero co skończył 23 lata, teraz ma dźwignąć podupadły klub. Wyjątkowe zadanie młodego miliardera
Sunderland AFC official twitter
W wieku 23 lat większość osób zapewne wciąż studiuje lub jest w trakcie jednej z pierwszych “normalnych” prac. Tymczasem 23-letni Francuz Kyril Louis-Dreyfus zdecydował się niedawno... zakupić klub piłkarski. Niedoszły piłkarz o wielkim majątku i równie sporej grupie znajomych ma pomóc w odbudowie Sunderlandu.
W zeszłym miesiącu na Stadium of Light znów zaświecił promyk nadziei. Po latach upokorzeń i spadku aż do League One, klub z portowego miasta znów może być wielki. Kto by pomyślał, że stanie się tak dzięki człowiekowi będącemu w wieku zawodników często wciąż uchodzących za tych raczej młodszych w piłkarskiej szatni.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie jest jednak oczywiście tak, że jakiś młokos mógłby pozwolić sobie na zakup klubu piłkarskiego. Kyril jest bowiem najmłodszym członkiem rodziny Dreyfusów, spadkobiercą swojego pradziadka Leopolda, założyciela jednego z największego konglomeratów handlowych na świecie - Louis Dreyfus Company. Krótko mówiąc, akurat ten 23-latek nie musi się martwić, czy starczy mu do pierwszego.

Zamiast piłkarzem będzie zbawcą?

Kyril sam chciał być piłkarzem, ale przeszkodziły mu w tym kontuzje. Pasję do sportu ma zakorzenioną w genach. Jego ojciec, Robert, był przez lata dyrektorem adidasa, a także większościowym udziałowcem Olympique Marsylia. Nic dziwnego, że teraz Kyril postanowił iść w ślady zmarłego kilka lat temu na białaczkę taty.
Dziwić mógłby jednak fakt, że człowiek, którego majątek szacowany jest na dwa miliardy funtów, nie zdecydował się na zakup któregoś z czołowych europejskich klubów lub przynajmniej takiego występującego już w elicie. Sunderland bowiem lata świetności ma zdecydowanie za sobą, a po spadku z Premier League w 2017 roku kompletnie się pogubił.
- Myślę, że Sunderland, pomimo gry w League One, to ciągle atrakcyjne miejsce na biznes. Klub z tradycjami piłkarskimi, stadionem, akademią i zapleczem na poziomie Premier League. Ma również wiernych i licznych kibiców na całym świecie. Nowy właściciel może zostać określony mianem "zbawcy", człowieka, który sprostał niełatwemu zadaniu, a przez to dodatkowo pokaże innym, że wiek i małe doświadczenie nie są czymś obowiązkowym - mówi nam Michał, kibic “Czarnych Kotów”, prowadzący fanpage “Sunderland AFC Polska”.

Do klubu wchodzi na czysto

KLD, jak sam określa się nowy właściciel Sunderlandu, przejmuje “Czarne Koty” w momencie, w którym te nie znajdują się już jednak na samym dnie. Ostatnie zmiany na Stadium of Light sprawiły, że francusko-szwajcarski dziedzic wchodzi do dużo zdrowszego klubu, niż to miało miejsce jeszcze kilka lat temu.
- Ellis Short, jeden z poprzednich właścicieli, nie dość, że doprowadził “Koty” do spadku z Premier League, to jeszcze wiązało się to z ponad 200 milionami funtów długu i wieloma przepłaconymi piłkarzami. Teraz nie mamy żadnych problemów finansowych, a potencjał Sunderlandu jest widoczny gołym okiem. Nowy właściciel kupił więc klub gotowy na powrót do elity najlepszej ligi świata i musi dokonać mniej inwestycji, niż gdyby chciał kupić od razu zespół w Premier League - zauważa w rozmowie z nami Damien Brown z “Roker Report”.
Niektórzy mogliby bowiem przypuszczać, że Sunderland zaraz, niczym w przeszłości Manchester City czy PSG, od razu ruszy na wielkie zakupy. Tymczasem w ekipie z północnej Anglii doskonale zdają sobie sprawę z tego, jakich błędów nie należy ponownie popełnić.
- Zmiany zachodzące w klubie jasno wskazują, że ten chce się rozwijać niekoniecznie przy pomocy wielu milionów na transfery. Plan zakłada, że Sunderland będzie rósł w siłę dzięki wychowywaniu własnych gwiazd, które potem będzie można sprzedać z zyskiem. Oczywiście jego realizacja jednak trochę zajmie - dodaje Brown.

Kluczowa będzie stabilizacja

Anglicy zamierzają wykazać się sporą cierpliwością, bo w swojej 142-letniej historii Sunderland wielokrotnie zmieniał właścicieli. Ostatnio kierowało nim konsorcjum pod wodzą Stewarta Donalda. Ten, podobnie jak jego dotychczasowi wspólnicy, pozostanie teraz mniejszościowymi udziałowcami w klubie. Rządzić będzie jednak KLD.
- Bez wątpienia stabilizacja jest fundamentalnym elementem dla przetrwania klubu piłkarskiego na najwyższym poziomie i zmiany wprowadzone przez nowego właściciela wskazują na to, że ta stabilizacja rzeczywiście może w Sunderlandzie zagościć. Wielu kibiców marzy, byśmy nie musieli być świadkami kolejnych zmian właścicielskich w najbliższych latach, bo taki stabilny rozwój jest tym, czego kibice “Czarnych Kotów” naprawdę chcą - uważa Brown.
Louis-Dreyfus kumpluje się z Ousmane Dembele, Benjaminem Mendym czy Michym Batshuayiem. Ważniejsze od jego znajomości z piłkarzami pozostaje jednak to, jakich doradców dobierze wokół siebie jako głównodowodzący Sunderlandu. Tylko wraz z odpowiednimi współpracownikami będzie w stanie zapewnić klubowi tak wyczekiwaną stabilizację.
- Nie zawsze stabilny właściciel oznacza dobrze zarządzany klub. Stabilizacja jest potrzebna, ale z ludźmi, którzy wkładają coś więcej oprócz pieniędzy i nie traktują tego sportu jako zwykłego biznesu - mówi redaktor “Sunderland AFC Polska”.

Cierpliwość ma popłacić

Wydaje się jednak, że Louis-Dreyfus zakupu Sunderlandu nie traktuje jako tylko zwykłej inwestycji. O jego sporym zaangażowaniu od pierwszego dnia w klubie pozytywnie wypowiada się zarówno wspomniany już Donald, jak i obecny menadżer zespołu, Lee Johnson. Również kibice “Czarnych Kotów” podchodzą do młodego miliardera z dużym optymizmem.
- W nowym właścicielu kibice pokładają sporą nadzieję. To było ciężkich pięć lat dla wszystkich fanów, poza tym kto nie byłby podekscytowany faktem, że klubem będą rządzić teraz nie milionerzy, lecz miliarder. Nikt nie zamierza jednak być w gorącej wodzie kąpany. Byłoby oczywiście bardzo łatwo wydać miliony na transfery, ale nie o to chodzi kibicom. Oni przechodzili już przez okres wyrzucania pieniędzy w błoto. Sądzę, że wielu wyciągnęło z tego lekcję, że cierpliwość popłaca - uważa Brown.
Sunderland przez wiele lat był już dowodzony przez ludzi uważanych za doświadczonych na brytyjskim rynku. Klub w tym czasie nie odniósł jednak prawie żadnych sukcesów. Dlatego być może powiew świeżej i młodej krwi dobrze mu teraz zrobi.
- Oczywiście, że nowy właściciel to nowe nadzieje. Został ciepło przyjęty i myślę, że wielu mu zaufało. Jest młody, więc ma z pewnością więcej wyobraźni, odwagi i pomysłów. Może się trochę "zabawić", co może pomóc temu klubowi. Sądzę też, że kibicom coraz ciężej jest wbijać do głowy słowa o super drużynie, która będzie walczyła w Premier League za cztery lata, więc ma nieco łatwiej. A cel dla fanów jest prosty - awans do wyższej ligi - podsumowuje redaktor “Sunderland AFC Polska”.

Przeczytaj również