Dudek wspomina mecze, które zmieniły jego życie. Po jednym z nich chciał go Arsenal. "Moja kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej" [VIDEO]

Dudek wspomina mecze, które zmieniły jego życie. Po jednym z nich chciał go Arsenal. "Moja kariera mogła potoczyć się zupełnie inaczej" [VIDEO]
Shutterstock
Jerzy Dudek w majowym wydaniu magazynu "FourFourTwo" wskazał cztery mecze, które zmieniły jego życie. Jest wśród nich oczywiście słynny finał Ligi Mistrzów pomiędzy Liverpoolem i Milanem z 2005 roku. - Ten mecz uczynił z nas nieśmiertelnych - wspomina polski bramkarz.
Dwa mecze Ligi Mistrzów, jeden Primera Division i jedno spotkane towarzyskie - tak wygląda czołówka najważniejszych meczów Dudka. Jakie konkretnie wskazał były bramkarz reprezentacji Polski? Wymieniamy je poniżej wraz z opowieścią bramkarza na ich temat.
Dalsza część tekstu pod wideo

Feyenoord - Juventus 2:0 (Liga Mistrzów, 26 listopada 1997)

Ledwo zacząłem swoją karierę w Feyenoordzie, więc nie miałem jeszcze zbyt dużego doświadczenia. Na wyjeździe przegraliśmy z wielkim Juventusem aż 1:5. Nikt nie dawał nam szans w rewanżu, ale w Rotterdamie się zrehabilitowałem, popisałem się kilkoma dobrymi interwencjami i wygraliśmy. Był to zwiastun wielkich rzeczy, które miały mnie czekać w Lidze Mistrzów.

Francja - Polska 1:0 (mecz towarzyski, 23 lutego 2000)

Jeden z moich pierwszych meczów w reprezentacji Polski. Graliśmy przeciwko mistrzom świata, ale przegraliśmy bardzo pechowo. Zinedine Zidane dobijał swój rzut wolny, był rykoszet... Rozegrałem dobry mecz. Występu gratulował mi sam Arsene Wenger. Niedługo później Arsenal zaoferował za mnie 10 mln funtów, ale Feyenoord odrzucił tę propozycję. Moja kariera mogła więc potoczyć się zupełnie inaczej!

Milan - Liverpool 3:3, k. 2:3 (finał Ligi Mistrzów, 25 maja 2005)

Prawdopodobnie jeden z najbardziej niewiarygodnych meczów w historii sportu. To była lekcja wiary i odwagi. Nigdy nie wolno się poddawać. Pierwsza połowa była dla nas zabójcza, ale w przerwie nasi kibice zaczęli śpiewać "You'll Never Walk Alone", a Steven Gerrard zebrał nas razem. - Słyszeliście to? Teraz wyjdźmy na boisko i dajmy z siebie wszystko - powiedział. Zrobiliśmy to. Ten mecz uczynił z nas nieśmiertelnych.

Real Saragossa - Real Madryt 2:2 (Primera Division, 11 maja 2008)

W Realu byłem dublerem Ikera Casillasa. Zdobyliśmy mistrzostwo, więc dostałem szansę gry. Saragossa musiała wygrać, żeby się utrzymać. Ja jednak nie chciałem przegrać, bo grałem bardzo rzadko. W drugiej połowie broniłem jak w transie, miałem wiele świetnych interwencji. Rywale prosili, żebym się nad nimi zlitował, a ich kibice pewnie wciąż mają mi za złe ten występ...

Przeczytaj również