Erling Haaland. Niedawno 82 minuty, teraz 82 mln euro? Tak rósł w siłę norweski strzelec wyborowy

Niedawno 82 minuty, teraz 82 mln euro? Tak rósł w siłę Erling Haaland, norweski strzelec wyborowy
screen z youtube.com
Jeszcze kilka miesięcy temu mało kto zdawał sobie sprawę z jego istnienia. Dziś jest na ustach wszystkich piłkarskich ekspertów. O kim mowa? Oczywiście o Erlingu Haalandzie, który od pewnego czasu nie przestaje strzelać. 19-letni Norweg powoli zaczyna bardziej przypominać maszynę zaprogramowaną wyłącznie na zdobywanie kolejnych bramek, niż żywego człowieka.
Zimny listopadowy wieczór. Wysoki, postawny mężczyzna, który samą swoją aparycją musiał wzbudzać ogromny respekt, z uwagą wpatrywał się w kolejny cel, swoją następną zdobycz. Magazynek był pełny. Ofiara nie zdawała sobie sprawy z nadchodzącego strzału. Po chwili było już po wszystkim.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wbrew pozorom nie jest to fragment jednej z mrożących krew w żyłach powieści Jo Nesbo, ale modus operandi Erlinga Haalanda. Norweski nastolatek bezlitośnie karci kolejnych rywali, którzy w starciu ze snajperem RB Salzburg są po prostu bezradni. Wychowanek norweskiego Bryne FK strzela gdzie chce i kiedy chce.

Potrójny hat-trick na przystawkę

Statystyki Haalanda z tego sezonu są spektakularne, ale cały świat dowiedział się o nietuzinkowym talencie Norwega jeszcze przed startem bieżących rozgrywek, konkretnie podczas Mistrzostw Świata U-20 rozgrywanych w Polsce.
Wówczas 19-latek został królem strzelców całej imprezy z dorobkiem 9 bramek. Drudzy w tej klasyfikacji: Amadou Sagna, Sebastian Soto, Danyło Sikan i Andrea Pinamonti mielił na koncie zaledwie po 4 trafienia. Wyczyn Haalanda był jeszcze okazalszy biorąc pod uwagę, że Norwegia w ogóle nie wyszła z grupy, a sam Erling wszystkie 9 trafień zdobył...w jednym spotkaniu.
Ktoś może powiedzieć, że przecież to tylko mecz przeciwko Hondurasowi, ale warto zauważyć, że reprezentacja z Ameryki Północnej potrafiła postawić się choćby Urugwajowi, przegrywając zaledwie 2:0. Zresztą niezależnie od klasy rywala, ustrzelenie aż 9 bramek jest wyczynem niecodziennym i godnym pochwały. A to był dopiero początek.

Najmłodszy, najskuteczniejszy, naj, naj, naj

Okazały występ Haalanda podczas młodzieżowych mistrzostw nie przeszedł bez echa w obecnym klubie Norwega, RB Salzburg. 19-latek wreszcie przestał być głębokim rezerwowym, który grywał rzadko, a najczęściej wcale. Wszak w sezonie 2018/19 Erling wystąpił w zaledwie 10 spotkaniach i, delikatnie mówiąc, nie należał do ulubieńców Marco Rose’a. Nawet 5 bramek zdobytych na przestrzeni tej niewielkiej liczby meczów nie zdołały przekonać niemieckiego szkoleniowca do odważniejszego stawiania na młodego piłkarza, który łącznie zagrał... 82 minuty w lidze.
Wszystko zmieniło się po roszadach na ławce trenerskiej. Nowy menedżer, Jesse Marsch od pierwszego spotkania uczynił z Haalanda lidera linii ofensywnej i z pewnością nie pożałował swojej decyzji. W pierwszych ośmiu meczach nowego sezonu austriackiej Bundesligi 19-letni Norweg brał udział przy średnio dwóch golach na spotkanie (11 bramek, 5 asyst). A im dalej w las, tym lepiej.
Do momentu rozpoczęcia rozgrywek Ligi Mistrzów można było mieć pewne wątpliwości co do realnej jakości Haalanda. Rywale w postaci, z całym szacunkiem, TSV Hartberg, AC Wolfsberger czy SV Mattersburg nie mogli w pełni zweryfikować strzeleckich umiejętności Norwega. Zrobiły to za to ekipy Napoli i Liverpoolu. Haaland zdał test na piątkę z plusem.
W pierwszych czterech meczach Ligi Mistrzów snajper RB Salzburg zdobył 7 bramek. To więcej niż całe ekipy m.in. Barcelony, Interu, BVB, Napoli i Atletico Madryt w trakcie bieżącej edycji. Dzięki temu nastolatek jest aktualnym liderem klasyfikacji strzelców najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek Europy.
Haaland zdążył przy okazji pobić lub wyrównać kilka rekordów. Norweg jako pierwszy debiutant w historii Ligi Mistrzów zdobył hat-tricka w ciągu niespełna 45 minut. Dodatkowo żaden inny nastolatek nie zdobył 7 bramek w tych rozgrywkach, a warto dodać, że Erling będzie miał jeszcze minimum 2 mecze na podreperowanie tego i tak świetnego bilansu. Ostatnim nastolatkiem, który w ogóle zdołał strzelać w trzech kolejnych spotkaniach Ligi Mistrzów z rzędu był Karim Benzema.

Tajniki sukcesu

Osiągnięcia Haalanda nie są dziełem przypadku. Sumienne treningi, ćwiczenia etc. to jedno, ale 19-latek zadbał o najdrobniejsze szczegóły także w swoim życiu prywatnym. Nic nie może negatywnie wpływać nawet na wzrok Norwega.
Ważnym aspektem życia każdego sportowca są także spożywane posiłki i tu również możemy mówić o pełnym profesjonalizmie norweskiego superstrzelca. Jego ojciec zdradził, że Erling stosuje dietę, którą podpatrzył od samego Cristiano Ronaldo, czyli wzoru idealnego atlety. Alfie Haaland, który również był piłkarzem przyznał, że syn jest o wiele bardziej skoncentrowany na osiągnięciu sukcesu niż on sam w czasach gry dla Manchesteru City i Leeds.
Całe życie Haalanda jest obecnie podporządkowane jak najlepszej grze. Norweg dba o swoje ciało, dietę, a także przygotowanie mentalne. Od kilku miesięcy jego życie kręci się wokół futbolu, w szczególności tego na największych arenach Ligi Mistrzów.
Haaland jawi nam się jako napastnik kompletny. Pomimo oszałamiającej skuteczności Norwega nie można nazwać typowym lisem pola karnego. 19-latek równie dobrze potrafi uczestniczyć w rozgrywaniu akcji i kreowaniu sytuacji swoim partnerom. Dodatkowo, mimo fenomenalnych warunków fizycznych i wzrostu wynoszącego ponad 190 cm, snajper Salzburga jest stosunkowo szybkim i zwinnym graczem. W FK Bryne regularnie występował jako skrzydłowy.

Chłodna głowa

Tak niecodzienny, a zarazem pożądany zestaw umiejętności u napastnika musiał przykuć uwagę skautów większości europejskich potęg. Media już huczą o potencjalnym transferze Haalanda np. na Old Trafford, gdzie spotkałby się z Ole Gunnarem Solskjaerem, z którym miał okazję współpracować w Molde. Mówi się też o logicznych przenosinach do innej potęgi Red Bulla - z Lipska.
Z drugiej strony włoski magazyn La Gazetta dello Sport donosi, że snajper będzie priorytetem dla Napoli. Wedle tych doniesień Aurelio de Laurentis postara się sprowadzić Norwega na Stadio San Paolo już w styczniu. Cena? Ponad 80 mln euro
Osobiście wątpię w scenariusz, w którym Haaland zmieni barwy już podczas zimowego okna transferowego. O wiele rozsądniejszą opcją wydaje się dokończenie sezonu w Salzburgu i spokojne przejrzenie ofert w trakcie letniego mercato.
A o tym, że Haaland lubi podejmować decyzje na chłodno przekonaliśmy się w 2018 roku, gdy zainteresowanie usługami Norwega wykazywał Juventus. Erling odrzucił jednak ofertę turyńczyków, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że byłby co najwyżej rezerwowym Ronaldo, Dybali i innych gwiazd “Starej Damy”. Haaland pokierował się rozsądkiem i zamiast prestiżowych przenosin do stolicy Piemontu, wybrał Salzburg,
Jeszcze nie wiadomo jaki będzie następny przystanek w karierze Norwega, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że podejmie słuszną decyzję. Na razie snajper Salzburga nie mylił się ani przy wyborze klubowych barw, ani tym bardziej na boisku w sytuacjach podbramkowych. Właśnie dlatego zaledwie 19-letni Haaland już zasłużył sobie na miano strzelca wyborowego z prawdziwego zdarzenia.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również