FC Barcelona wychodzi z cienia. Triumf w Lidze Mistrzów wcale nie jest odległą perspektywą

FC Barcelona wychodzi z cienia. Triumf w Lidze Mistrzów wcale nie jest odległą perspektywą
Foto CHINE NOUVELLE/SIPA/PressFocus
Pierwszy taniec Ronalda Koemana w Barcelonie, mimo wielu eleganckich i dominujących występów, doszedł do burzliwego końca z jedną nagrodą pocieszenia w postaci Pucharu Króla. Drugi sezon będzie inny, a nowe nazwiska w kadrze wskazują, że Barcelona wyjdzie z cienia i może bić się o największe zaszczyty.
Wraz z oficjalnymi ogłoszeniami Sergio Aguero, Erica Garcii, Emersona Royala, nie wspominając o niemal pewnym przyjściu Gini Wijnalduma i Memphisa Depaya, napięte okno transferowe w Barcelonie dopiero się zaczyna. Pod wieloma względami to obiecujący początek. Czterech z pięciu (prawdopodobnie) nowych twarzy to wolni agenci. Jednak pomimo pełnych nadziei roszad, prace są wciąż dalekie od zakończenia.
Dalsza część tekstu pod wideo
Aby naprawdę ukształtować skład, będą musiały nastąpić pożegnania, dodatkowe transfery i powołania z La Masii. Sprawy nie są łatwe z powodu notorycznie trudnej finansowej sytuacji klubu, ale jedno dziś można powiedzieć na pewno. Barcelona nie wywiesza białej flagi. Przeciwnie. Daje ważny komunikat: bójcie się, będziemy walczyć na wszystkich frontach. I nie jest to jedynie czcze gadanie. Tych kilka wzmocnień od razu stawia “Dumę Katalonii” wśród kandydatów do zdobycia Ligi Mistrzów. Każdy z tych puzzli to przemyślany krok, układający projekt w mądrą całość.

Ulubiony piłkarz Pepa

Powrót Erica Garcii do Barcy bardzo przypomina ten sprzed 13 lat w wykonaniu Gerarda Pique. Ich historie są podobne: odeszli jako nastolatkowie z braku możliwości gry i wrócili jako podstawowi zawodnicy. “Przekształcenie” Pique zakończyło się sukcesem. Tak bardzo, że w pewnym momencie stał się jednym z najlepszych środkowych obrońców na świecie. Eric wraca, aby wprowadzić zmianę pokoleniową. Od razu przyjmie na swoje barki olbrzymią presję. Porównania do legendy Barcelony są nieuniknione.
Podobnie jak pozostali, przybywa z zerowym kosztem transferowym, wiedząc, że będzie musiał wypracować pozycję w zespole Koemana. Garcia wzmacnia tę formację, która w minionym sezonie okazała się najsłabszym punktem. Już teraz otrzymuje gigantyczny kredyt zaufania. Nie każdy 20-latek podpisuje pięcioletni kontrakt z potęgą hiszpańskiej piłki, z klauzulą odsprzedaży ustaloną w sumie 400 milionów euro. Nie bierze się to znikąd.
Menedżer Manchesteru City i były szkoleniowiec Barcelony Pep Guardiola cenił sobie obrońcę, określając go “jednym z jego ulubionych”.
- Chciałbym mieć 15 Ericów Garcii. Nie ma go nawet na ławce, bo sądzę, że wróci do Hiszpanii. To piłkarz z najwyższej półki - mówił jeszcze kilka miesięcy temu szkoleniowiec “Citizens”.
Szum wokół niego z pewnością wywoła pytania, czy rzeczywiście jest wystarczająco dobry. Ale w jego przypadku pochwały spadają z właściwych powodów. Bez względu na to, czy występuje na boisku często, czy rzadko, Eric fantastycznie czyta grę. Umiejętność rozumienia pewnych niuansów na boisku z wielu taktycznych punktów widzenia sprawiła, że osiągnął dojrzałość ponad swój wiek. Co ciekawe, mając 19 lat już zaczął pracować nad kwalifikacjami trenerskimi, wskazując, że chce w przyszłości prowadzić drużyny z ławki. Przy wielu okazjach dzielił się spostrzeżeniami z Pepem, a jak powszechnie wiadomo, trenerzy uwielbiają pracować z graczami uświadomionymi taktycznie. Koeman powinien to docenić.

Człowiek od zadań specjalnych

Przez lata Georginio “Gini” Wijnaldum udowadniał, że jest jednym z najbardziej niezawodnych trybików w pomocy Liverpoolu. Był istotną częścią zwycięskiego sezonu w Premier League i marszu po Ligę Mistrzów. Niekończący się podziw Juergena Kloppa dla 30-latka oraz żal po ogłoszeniu decyzji o odejściu to dowód wkładu Holendra w sukcesy “The Reds”. Nie miejmy jednak złudzeń, Holender nie został stworzony do gry w Barcelonie i błędem byłoby się tego spodziewać. Ale Wijnalduma jako świetnego gracza tworzy jego wszechstronność.
W LFC grając jako głęboko ustawiony pomocnik utrzymywał tempo i raz po raz “gasił pożary”, niwelując niebezpieczeństwo ze strony przeciwnika. On przede wszystkim nie boi się długiej, intensywnej batalii. Brak fizyczności Barcelony wielokrotnie prześladował drużynę w każdym momencie sezonu. W wielu poważnych sprawdzianach, których Katalończycy nie zdali, ich druga linia wyraźnie nie nadążała nad rywalem. El Clasico, decydujące starcie z Atletico Madryt i porażka w pierwszym meczu z PSG to przykłady spotkań, gdzie wartość drużyny spadała wraz z mijającymi minutami. Gini może zapewnić znacznie większą stabilność, aby zamknąć mecze, w których Barca minimalnie prowadzi, nie oddając inicjatywy, jak to miało miejsce w co najmniej kilku przypadkach, zwłaszcza w końcówce sezonu.
No i nie zapominajmy, że taktycznie to wybitnie bystry gracz, który może pasować do wielu ról. Ma repertuar, którym pochwaliłoby się niewielu. Oprócz zdolności obronnych, Gini powinien stać się również utrapieniem dla defensywy przeciwnika, gdy trener tylko postanowi rozmieścić go wyżej w formacji. Umiejętności wykonywania późnych wbiegnięć w pole karne, poszukiwanie przestrzeni i strzelania kluczowych goli - to narzędzia, które mogą przyczynić się do zdobycia kilku(nastu) bardzo ważnych punktów.
Jeszcze jedno. Barcelona nie ma zbyt wielu doświadczonych opcji w zabezpieczeniu roli, jaką odgrywa Sergio Busquets. Frenkie de Jong, choć przychodził właśnie z myślą “zluzowania” utytułowanego piłkarza, pokazał, że jego przyszłość leży na pozycjach bliżej bramki rywala. Pedri także nie należy do graczy o takim profilu. Młode talenty La Masii nie są jeszcze ograne na wysokim poziomie, aby regularnie brać ciężar odpowiedzialności za wynik. Ilaix Moriba ma nadal daleką drogę od pełnego przebicia się do pierwszego zespołu. Wijnaldum? Tak, ta drużyna go potrzebuje.

Maszyna do strzelania bramek

Mówiąc najprościej, posiadanie Kuna Aguero w swoim zespole oznacza gole. Dużo goli. Nawet jeśli ostatni sezon w City pachniał bardziej wiklinowym bujanym fotelem i emeryturą, nie powinno się stawiać na nim krzyżyka. To jego nazwisko widnieje w rubryce “najlepszy stosunek bramek do liczby rozegranych minut w historii Premier League”. Tym wskaźnikiem bije na głowę nawet gwiazdę Arsenalu i Barcelony, Thierry’ego Henry.
Dlatego nie ma zaskoczenia w tym, że fani “Dumy Katalonii” są podekscytowani transferem Aguero. Po pozbyciu się Luisa Suareza klubowi brakowało czołowego napastnika. Chociaż wiek nie jest po stronie Argentyńczyka, to on wciąż może występować na wysokim poziomie. Jeśli Barcelona będzie potrafiła wydobyć z niego dobre dwa sezony, to pensje, jakie mu wypłaci (a to miesięcznie kwota trzy razy mniejsza od tej, którą kasował Suarez), będą tego warte.
Podczas gdy większość zdaje sobie sprawę z talentów czysto snajperskich u Kuna, wielu ludzi nie przypisuje mu uznania w umiejętności przystosowania się do wielu ról jako napastnik. Aguero może grać zarówno jako centralny punkt ataku, a więc typowa “9”, ale również jako bardziej cofnięty gracz, schodzący głębiej, pomocny do rozprowadzania akcji. Kiedy przychodził do Manchesteru, City wychodziło na boisko w ustawieniu z dwoma napastnikami, a dla Aguero przewidziano pozycję tego drugiego. Nie oznaczało to bynajmniej braku liczb, ponieważ miał dobre połączenie z “dzewiątkami” takimi jak Edin Dżeko czy Alvaro Negredo. Kiedy przybył Pep Guardiola, wielu uważało, że Kun nie będzie dobrym wyborem. Tymczasem on zagrał wszystkim na nosie, nadal strzelając tuziny goli. Pod wodzą Katalończyka poprawił podania, przyjmowanie piłki pod presją, a także grę głową, mimo przeciętnych warunków fizycznych.
Last but not least. Relacje z Leo Messim. Kun ma już z nim świetną, boiskową więź dzięki grze w reprezentacji Argentyny. Co więcej, doświadczenie z gry w lidze hiszpańskiej z czasów Atletico spowoduje, że nie będzie musiał długo przystosowywać się do nowych realiów. Jednym z głównych powodów sukcesu Aguero na Wyspach było jego doskonałe porozumienie najpierw z Davidem Silvą, a następnie z Kevinem De Bruyne. Kiedy rozgrywający otrzymywali futbolówkę, Argentyńczyk wiedział, w jaki obszar boiska ruszyć, aby otrzymać idealny pass. I na odwrót. Podobna korelacja mogłaby łatwo powstać pomiędzy Aguero i Messim na Camp Nou.

Wyjść z uzależnienia od Messiego

Pytanie, które wcześniej brzmiało: “Depay czy Aguero”, teraz przekształciło się w odpowiedź: “Depay i Aguero”. Po podpisie Argentyńczyka pod umową, Depay również czeka na papierek i wszystko wskazuje na to, że założy koszulkę Barcelony. Holender oferuje zupełnie inny profil ataku niż były zawodnik Manchesteru City. Był jednym z najbardziej elitarnych kreatywnych napastników w całej Europie, z tendencją do cofania się i pomocy kolegom w głębi pola. Jeśli spojrzymy na kilka ostatnich miesięcy, dojdziemy do wniosku, że atak “Blaugrany” cierpiał głównie w trzech obszarach: niewykorzystanych szans, ciągłej zależności od Leo Messiego oraz braku głębi. Patrząc na profil Holendra możemy znaleźć rozwiązanie wszystkich tych trzech problemów.
Barcelona od lat próbuje znaleźć lekarstwo na “Messidependencię”. Argentyński “crack” to jedyny rozgrywający, wydaje się, że pozostali gracze wychodzą na boisku wyłącznie z jednym celem: podawaniem do Leo. Podczas gdy sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki wyraźnie wyprzedza kolegów pod względem kreatywności, klub powinien zacząć kłaść nacisk na zdejmowanie z niego ciężaru odpowiedzialności za wyniki. 27-letni Depay z 20 golami i 12 asystami na koncie w ostatnim sezonie w Lyonie jest odpowiedzią na to wyzwanie. Należy tu przy tym zaznaczyć: nieskuteczny, chybotliwy i irytujący Depay z czasów gry w Manchesterze United to zamierzchła przeszłość. To zupełnie inna osoba. Dojrzała, rozumiejąca swoje braki i wykorzystująca walory. Depay okrzepł i, o ile ominą go urazy, będzie groźny na przestrzeni całego sezonu.
Biorąc pod uwagę, jak duży sukces dzięki wykorzystaniu wszystkich swoich napastników osiągnął Manchester City, kiedy Pep chętnie rotował swoją linią ofensywną, trzeba przyjąć, że podobną strategię będzie chciał wdrożyć Koeman. Wielka Szóstka Barcelony? Depay, Aguero, Fati, Griezmann, Dembele i oczywiście Messi. Niezależnie od okoliczności, Memphis powinien być kluczowym elementem nowej atakującej siły odnowionej “Dumy Katalonii”.

Przeczytaj również