FIFA zmienia przepisy, piłkarze zmieniają reprezentacje. Ukłon w stronę multikulturowości

FIFA zmienia przepisy, piłkarze zmieniają reprezentacje. Ukłon w stronę multikulturowości
Han Yan/Xinhua/PressFocus
Wybór reprezentacji dla wielu zawodników jest jednym z najważniejszych momentów w karierze. Podobno ojczyznę, jak matkę, ma się tylko jedną, ale piłkarskie perypetie pokazują rozterki graczy z podwójnym obywatelstwem. Tegoroczny przepis FIFA tylko zwiększy dyskusje dotyczące reprezentowania dwóch różnych państw.
W 2004 roku światowa federacja zaostrzyła zasady dotyczące powołań do kadry dla piłkarzy pochodzących z innych zakątków świata. Była to odpowiedź na galopujący proces naturalizacji, który zaczął wymykać się oficjelom spod kontroli. W ostatnich 17 latach zasady były zatem jasne - debiut w oficjalnym meczu dla kadry X skreślał z możliwości gry w kadrze Y. Teraz, kolokwialnie mówiąc, ten przepis przeszedł do lamusa.
Dalsza część tekstu pod wideo
W tym roku działacze FIFA wprowadzili pewne korekty. Od teraz zawodnicy, którzy debiutowali poniżej 21. roku życia, a dla danej drużyny narodowej zagrali nie więcej niż trzy spotkania, mogą swobodnie otrzymać powołanie do innej reprezentacji. Jedynym wyjątkiem są mecze na największych imprezach pokroju mistrzostw świata lub Europy. Tego typu występ definitywnie łączy z konkretną kadrą. Dla przykładu Nicola Zalewski wciąż mógłby bez problemu trafić do drużyny Roberto Manciniego, chociaż to akurat scenariusz rodem z science-fiction, ale już Kacper Kozłowski, nawet gdyby miał podwójny paszport, jest dożywotnio związany z naszą reprezentacją, bo zagrał na EURO. FIFA zareagowała, ponieważ w ostatnich latach wydała zbyt wiele pojedynczych przyzwoleń na naginanie przepisów, aby w końcu nie wprowadzić niezbędnych poprawek.

Angielski pacjent

Największe bitwy od piłkarzy z rozległymi korzeniami toczą się na Wyspach Brytyjskich. Tylko w obecnej kadrze Garetha Southgate’a znajduje się dwóch zawodników z reprezentacyjną przeszłością w innych barwach - Declan Rice i Jack Grealish. Nie tak dawno temu obaj z podobną dumą reprezentowali Irlandię.
- Założenie zielonego trykotu napawa mnie wielką dumą - mówił Grealish, reprezentując zespół do lat 21, kiedy “The Boys in Green” mierzyli się z Niemcami.
Były kapitan Aston Villi sam zaczął od spróbowania swoich sił w angielskich młodzieżówkach. Został jednak odrzucony. Mijały lata, Grealish przechodził przez kolejne szczeble w kadrze Irlandii i oficjalny debiut w seniorskiej reprezentacji zdawał się być jedynie kwestią czasu. Gdy jednak wystrzelił z formą, nagle o jego istnieniu przypomnieli sobie Anglicy. Kilka formalności, oficjalna prośba do FIFA i z gry w barwach Roya Keane’a czy Robbiego Keane’a zostały tylko niedoszłe wspomnienia.
- Od dziecka czułem, że jestem Anglikiem. Grałem w młodzieżowych drużynach Irlandii, bo uważałem, że to słuszne, ale im byłem starszy, tym bardziej czułem się Anglikiem - tłumaczył Jack Grealish, kiedy dostał szansę od Garetha Southgate’a.
O krok dalej Anglicy poszli w przypadku Declana Rice’a. Defensywny pomocnik zdążył bowiem zanotować trzy występy w dorosłej kadrze Irlandii. Z prawnego punktu widzenia “Synowie Albionu” nie mieli wówczas szans, aby podebrać go wyspiarskim rywalom. Znów jednak FIFA się ugięła, a chęci Anglików w połączeniu z przekonaniem samego zawodnika, który stanął przed życiową okazją, wystarczyły do nagięcia poprzedniej wersji przepisów. Rice w czerwcu 2018 roku wraz z Irlandią grał przeciwko Stanom Zjednoczonym. W marcu 2019 roku zadebiutował w Anglii.
- Jeśli nie jesteś dumny z tego, że jesteś w tej drużynie, a my byliśmy tylko odskocznią, to odwal się i graj sobie dla kogoś innego - grzmiał James McClean, 85-krotny reprezentant Irlandii.
- Ludzie pisali mi, że przyjdą pod mój dom. Tak naprawdę się nie bałem, bo kibice zawsze piszą różne rzeczy. Mogłem tylko patrzeć na te wiadomości i się śmiać - przyznał Declan Rice cytowany przez “BBC”.
Warto dodać, że 22-latek jest klasycznym przykładem wpisującym się w zreformowane przepisy. Zanotował on bowiem trzy występy w kadrze Irlandii, będąc zawodnikiem poniżej 21. roku życia. W dodatku były to mecze towarzyskie. Gdyby identyczna sytuacja wydarzyła się teraz, Anglicy nawet nie musieliby pytać oficjeli o zgodę. Jeśli sam piłkarz byłby chętny, mógłby błyskawicznie zmienić kadrę.

Koniec zaklepywania zawodników

Włodarze FIFA pochylili się nad zasadami, aby uniknąć także odwrotnych sytuacji, czyli takich, w których zawodnik zaczął od mocnej drużyny narodowej, ale kariera nie poszła po jego myśli i mimo że chętnie zagrałby dla słabszego (innego) zespołu, to nie mógł. Sztandarowym przykładem tego typu historii są losy Munira El Haddadiego.
W 2014 roku napastnik z drzwiami i oknami wszedł do pierwszej ekipy Barcelony. Już w pierwszym ligowym meczu strzelił gola, a dziennikarze “Mundo Deportivo” czy “Sportu” zastanawiali się, czy będzie to raczej drugi Messi, a może jednak kolejny Neymar. Gigantyczny hype na Munira udzielił się również selekcjonerowi reprezentacji Hiszpanii. Przy pierwszej możliwej okazji Vicente Del Bosque powołał wychowanka La Masii i wpuścił go na kilkanaście minut w starciu z Macedonią. W ten sposób zablokowano grę El Haddadiego dla Maroka.
Mijały jednak lata, a Munir okazał się co najwyżej nowym Cristianem Tello czy Isaakiem Cuencą, a nie następnym wcieleniem Messiego. Poza debiutem, napastnik nigdy później nie otrzymał powołania do zespołu “La Roja”. Przed poprzednim mundialem nie ukrywał, że chciałby wziąć udział w największej piłkarskiej imprezie świata.
- Moim największym marzeniem jest możliwość gry dla Maroko podczas mistrzostw świata. Nie rozumiem, dlaczego ten krótki epizod w Hiszpanii ma na mnie taki wpływ - narzekał Munir na łamach agencji “EFE”.
- Czuję się winny, ponieważ to ja zaoferowałem mu grę w naszej drużynie. Myślę, że to trudna sytuacja. Daliśmy mu możliwość oficjalnego debiutu, a teraz jest, jak jest. Chciałbym widzieć większą elastyczność u władz w takich sytuacjach - dodał Vicente Del Bosque w rozmowie z dziennikiem “Marca”.
Przed mundialem w Rosji Munir nie otrzymał zgody na zmianę kadry. Dopiero w tym roku otworzono mu furtkę do reprezentowania kraju jego pochodzenia. W barwach Maroka 26-latek uzbierał już cztery występy, w których strzelił jednego gola. Niewykluczone, że El Haddadiego ujrzymy zatem na MŚ w Katarze.

Era multikulturowości

- Świat się zmienia, a masowa imigracja ma na niego wielki wpływ. Powoduje ona, że trzeba zwrócić uwagę na kwestie narodowościowe, szczególnie w takich federacjach, jak afrykańska czy CONCACAF. Być może nadszedł czas, aby zrewidować przepisy bez zbytniego narażania integralności gry - przyznał Victor Montagliani, wiceprezes FIFA.
Niedługo potem federacja oficjalnie ogłosiła poprawkę w regulaminie. Można w ciemno zakładać, że dzięki temu zmniejszy się liczba biurokratycznej papierologii. Zamiast indywidualnego rozpatrywania przypadków pokroju Wilfrieda Zahy, który dwa razy zagrał w Anglii, żeby później dostać pozwolenie na reprezentowanie Wybrzeża Kości Słoniowej, z góry przyzwolono na zmianę kadry. Do tego typu zdarzeń i tak dochodziło, więc teraz FIFA nie musi patrzeć na historię każdego piłkarza z osobna. Dwukrotnie skorzystała już na tym reprezentacja Meksyku. W lipcu powołanie otrzymał Rogelio Funes Mori, który w wieku 21 lat zanotował epizod w Argentynie. A w ostatnich dniach Meksykanie podebrali jeszcze Amerykanom jednego z najbardziej utalentowanych obrońców za oceanem, Juliana Araujo.
Można powiedzieć, że FIFA zareagowała na zmiany, które są nieuniknione. Żyjemy w świecie, w którym multikulturowość, melanż kulturowy i masowe migracje stają się codziennością. 15 z 23 francuskich mistrzów świata na ostatnim mundialu ma afrykańskie korzenie. Teraz debiut na Czarnym Lądzie nie przekreśli szans na grę w jednej z najlepszych reprezentacji świata. I w drugą stronę, pojedynczy występ dla “Trójkolorowych” nie oznacza, że gracz jest na zawsze “zaklepany” dla konkretnej kadry. Przypadków pokroju Grealisha i Munira będzie więcej. Czy to dobrze? To już inna kwestia.

Przeczytaj również