Franciszek Smuda wraca do Euro 2012. "Nie było zdolnych piłkarzy. Kibice mówią, że przynajmniej mieli emocje"

Chociaż na mistrzostwach Europy w 2012 roku Polska jako gospodarz trafiła do zdecydowanie najłatwiejszej grupy z Grecją, Rosją oraz Czechami, to zajęła w niej ostatnie miejsce. Franciszek Smuda nie uważa jednak, aby popełnił znaczące błędy w selekcji zawodników.

- Niech każdy pomyśli, ilu piłkarzy młodych można było powołać wtedy do reprezentacji. Akurat był taki moment po odejściu Leo Beenhakkera, kiedy nie było wielu takich zawodników. Później widziałem, jaką kadrę posiadał Adam Nawałka. Ilu teraz we Włoszech gra młodych, utalentowanych piłkarzy? Kiedyś jak grał jeden, to był już sukces. Można ich było policzyć na palcach jednej ręki - mówi Smuda.

- Na ulicach spotyka się różnych kibiców. Kilka miesięcy temu spotkałem trzech panów. Mówili: „trenerze, u pana na Euro 2012 do końca były emocje, a teraz po 20 minutach na mistrzostwach świata w Rosji było po zabawie" - dodał.

Były selekcjoner liczy na to, że po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa uda mu się wrócić do pracy w futbolu. Smuda ujawnił też, co według niego jest kluczem do dobrych wyników.

- Zawsze mówiłem, że 75% pracy trenera to czysta psychologia. Jak się nie czuje szatni, atmosfery między zawodnikami, to jest bardzo trudno zebrać zespół, który w każdym meczu da z siebie wszystko. Wielu starszych ode mnie trenerów zawsze mówiło mi: "Im wcześniej poznasz umiejętności piłkarskie i charaktery swoich zawodników, tym wcześniej osiągniesz sukces" - zakończył.