Za miłość i ratowanie klubu postawili mu ołtarz na stadionie. W Vigo Bóg jest jeden

Za miłość i ratowanie klubu postawili mu ołtarz na stadionie. W Vigo Bóg jest jeden
Vlad1988 / shutterstock.com
Przedostatnia kolejka sezonu. Bezpośredni pojedynek dwóch drużyn, które zażarcie walczą o uniknięcie relegacji. Stawka jest najwyższa z możliwych, a wszystkie oczy kibiców zwrócone są w kierunku młodego napastnika, będącego jedyną nadzieją malutkiego klubu...
...i to właśnie on, ten nieopierzony jeszcze wychowanek pakuje gola na 1:0 wywołując euforię na całym stadionie i w okolicach. Niestety, to nie wystarcza, ponieważ w 88. minucie rywale doprowadzili do remisu. Gdy już ma zabrzmieć ostatni gwizdek, na listę strzelców znów wpisuje się... niedoświadczony snajper, młodziutki bohater, który swoim dubletem w pojedynkę wywalczył utrzymanie. Wbrew pozorom nie jest to scenariusz z filmu familijnego, ale prawdziwe losy Celty Vigo i jej wybawiciela, Iago Aspasa.
Dalsza część tekstu pod wideo
W 2009 r. klub z Estadio Balaidos występował na poziomie Segunda Division, ale radził sobie wprost fatalnie i niewiele brakowało, aby spadł jeszcze niżej. W opisanym powyżej spotkaniu Celta mierzyła się z Deportivo Alaves, które wskutek odniesienia porażki rzeczywiście musiało grać na poziomie trzeciej ligi. Ówczesne majowe popołudnie było pierwszym wielkim występem Iago Aspasa, bezsprzecznie najlepszego zawodnika w historii “Celestes”.

Od zawsze w Celcie

11 lat temu Hiszpan po raz pierwszy był na ustach wszystkich sympatyków ekipy z Galicji. Dla Aspasa musiało to być nie byle jakie wydarzenie, ponieważ Celta to klub, w którym spędził właściwie całe dzieciństwo. Do drużyn młodzieżowych Hiszpan dołączył mając zaledwie 8 lat.
Iago urodził się w malutkim galicyjskim miasteczku Moaña, które liczy niecałe 20 tys. mieszkańców. Sam Aspas przyznawał, że w jego rodzinnych stronach dosłownie wszyscy kibicują Celcie, a marzeniem większości młodych chłopaków jest dołączenie do akademii w Vigo. Hiszpan również był zakochany w ekipie “Błękitnych” i swoje młodzieńcze lata spędził pełniąc rolę chłopca od podawania piłek na Estadio Balaidos. Warto dodać, że zbiegło się to w czasie z dobrymi występami Celty, w której gwiazdami byli Valeri Karpin czy Gustavo Lopez.
Marzeniem młodziutkiego Aspasa było powtórzenie sukcesów swoich ulubieńców, ale nawet samo zapisanie się do szkółki Celty nie okazało się takie proste. Podczas naboru okazało się, że Hiszpan jest zbyt młody, jednak wujek Aspasa doradził chłopakowi, aby podczas zapisów podał datę swoich narodzin bez wspominania o roku urodzenia. Ten fortel zadziałał. Ze względu na filigranową budowę ciała umieszczono Aspasa w najmłodszej drużynie, gdzie i tak wszyscy zawodnicy byli o rok starsi.
O talencie Hiszpana przekonano się dosyć szybko, a występy takie, jak przeciwko Deportivo Alaves czy w sezonie 2011/12, gdy znakomita forma Aspasa przyczyniła się do awansu do La Liga, tylko przysporzyły Hiszpanowi zwolenników. Niestety, Celta nie była gotowa na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej, a konieczne modernizacje stadionu przyczyniły się do ogromnego zadłużenia.
“Celestes” byli na skraju bankructwa, a na ratunek ruszył, któż by inny, Iago Aspas. Hiszpan zgodził się na odejście do Liverpoolu, który zapłacił za jego usługi rekordowe 11 mln euro. Napastnik odszedł z klubu swojego życia, aby ten mógł dalej funkcjonować.

Wszędzie źle, w domu najlepiej

Chociaż dla Celty 11 mln euro stanowiło ostatnią deskę ratunku, Liverpool wydał te pieniądze wyłącznie po to, aby Aspas był zmiennikiem, głębokim rezerwowym. W ofensywie klubu z Anfield szalał wówczas duet Suarez-Sturridge, zatem Hiszpan nie miał wielu okazji na zaprezentowanie swoich umiejętności. Przez cały sezon Iago rozegrał zaledwie 378 minut w Premier League, a jego jedyna bramka dla “The Reds” została zdobyta w pucharowym meczu z 3-ligowcem.
Po roku zwiedzania ławek rezerwowych na angielskich stadionach, zdecydowano, że najlepszą opcją dla samego Aspasa będzie powrót do ojczyzny. Iago został odesłany na wypożyczenie do Sevilli prowadzonej przez Unaia Emery’ego. I to właśnie niedawny trener Arsenalu był największym problemem Aspasa na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan.
Hiszpański trener zaakceptował sprowadzenie Aspasa, jednak nie wiadomo tak naprawdę w jakim celu, ponieważ w żadnym razie nie zamierzał korzystać z wychowanka Celty. W pierwszych dwudziestu kolejkach sezonu 2014/15 Aspas rozegrał, uwaga, 103 minuty. W trakcie całej kampanii tylko 3 razy wybiegał w pierwszym składzie na mecz ligowy.
Oliwy do ognia dołożył również sam Emery, który podczas jednego ze spotkań posłał Aspasa na rozgrzewkę tylko po to, aby ostatnią zmianę wykorzystać na wpuszczenie Kevina Gameiro. Ten publiczny akt despektu przelał czarę goryczy. Rozwścieczony Iago zaczął rzucać butami, kopać bidony stojące przy ławce, a w stronę samego Emery’ego padło kilka nieparlamentarnych słów. To był definitywny koniec Aspasa w Sevilli.

Powrót króla

Role się odwróciły i tym razem to Celta Vigo wyciągnęła pomocną dłoń do Aspasa. Po sprzedaży Nolito “Celestes” potrzebowali nowego lidera, a w Sevilli zostały spalone już wszystkie mosty. Do sfinalizowania transferu doszło błyskawicznie, a sam Hiszpan nie krył wzruszenia po powrocie na Balaidos.
- Jestem chłopcem ulicy grającym w ukochanym klubie. Celta jest dla mnie wszystkim. To klub, w którym spędziłem 18 lat kariery sportowej, moim marzeniem jest triumfować właśnie tutaj - komentował hiszpański napastnik.
Aspas nie czekał długo na możliwość udowodnienia swojej jakości, która w poprzednich miesiącach była notorycznie podważana. Już w pierwszym sezonie po powrocie do Celty zdobył 18 bramek, wprowadzając swój ukochany klub do Ligi Europy. Klub z Vigo po raz pierwszy od ponad dekady miał szansę zaprezentować się na arenie europejskiej. Aspas znów był w domu. Aspas znów był wielki.
W kolejnym sezonie Hiszpan strzelał z jeszcze większą regularnością, a jego nadzwyczajna skuteczność zaowocowała nawet debiutem w kadrze. W wieku 28 lat dokonał czegoś, o czym zapewne nawet nie śnił. W debiucie dla kadry “La Rojy” zdobył nawet bramkę przeciwko Anglii. To był mały odwet za nieudaną przygodę na Anfield.

Utrzymanie wisi na Aspasie

Wszystko na Balaidos układało się jak po maśle, tandem Aspas-Celta funkcjonował perfekcyjnie, a sam Hiszpan został nawet najlepszym strzelcem w historii drużyny. Galicyjską sielankę przerwał dopiero uraz łydki napastnika, który w ubiegłym sezonie wykluczył go z gry na ponad 2 miesiące.
O tym, jak wielki wpływ wywierał Aspas na Celtę, najlepiej przekonano się, gdy Hiszpana zabrakło. Po ostatnim meczu Iago przed odniesieniem kontuzji klub z Vigo zajmował 11. miejsce w tabeli. Gdy Hiszpan wrócił z rekonwalescencji...Celta szurała po dnie ligi, a widmo spadku coraz mocniej zaglądało w zaszklone oczy sympatyków “Celestes”.
Jedynym, który nie pogodził się z degrengoladą swojego klubu był sam Aspas. Po powrocie do zdrowia hiszpański supersnajper postanowił w pojedynkę uratować swój klub. Po raz wtóry, co warto dodać. Lider Celty w pierwszych pięciu meczach po kontuzji maczał palce przy 10 bramkach, a w ostatnich trzech kolejkach sezonu dołożył kolejne 4 trafienia. Celta ostatecznie wywalczyła utrzymanie kosztem Girony. Futbol to w teorii sport drużynowy, ale Iago Aspas zdecydowanie udowodnił, że nawet w pojedynkę można wygrywać mecze.
Wyczyny Aspasa oczywiście nie umknęły uwadze kibicom, którzy postanowili w dość efektowny sposób udokumentować swoje uwielbienie w stosunku do Hiszpana. W katakumbach Estadio Balaidos powstał ołtarzyk na cześć Aspasa, który dla wielu fanów “Celestes” stał się ucieleśnieniem boskości.

Powtórka z rozrywki

Podczas ubiegłego okienka transferowego działacze Celty planowali uczynić wszystko, aby uniknąć kolejnej walki o utrzymanie. Na Balaidos sprowadzono kilku niezłych zawodników, z Santim Miną, Rafinhą i Denisem Suarezem na czele. Skład drużyny z Vigo na papierze prezentuje się naprawdę solidnie, jednak losy całego klubu pozostają na barkach kapitana, Iago Aspasa.
Po 26 kolejkach Celta zajmuje 17. lokatę w lidze z przewagą zaledwie 3 punktów nad strefą spadkową. Nikogo raczej nie zdziwi, że właściwie jedynym zawodnikiem “Celestes”, który zasługuje na pochwały jest oczywiście Aspas. Dorobek Hiszpana w postaci 9 bramek i 2 asyst stanowi 50% bramek, które Celta zdobyła w lidze. Tak wielkiego wpływu na swoją drużynę nie ma nawet Leo Messi. Jeśli klub z Vigo znów urwie się ze stryczka, to tylko dzięki formie swojego napastnika.
Wyczyny Aspasa w bieżącym sezonie oraz w poprzednich latach sprawiają, że bez wątpienia Hiszpan jest najlepszym piłkarzem w historii Celty i jedną z legend całej ligi. Rzadko kiedy mamy do czynienia z tak ogromnym uzależnieniem klubu od dyspozycji jednego gracza. Kibice z Vigo mogą narzekać na postawę większości swoich zawodników, ale przy Estadio Balaidos nigdy nie zostanie wypowiedziane złe słowo o Aspasie.
Gdyby zapytać mieszkańców Galicji o najpiękniejsze widoki na świecie z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieliby, że są to kobieta w tańcu, koń w pełnym galopie, okręt pod pełnymi żaglami i, co najważniejsze Iago Aspas przy piłce.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również