Golden State Warriors awansowali do finału NBA!

W trzecim z rzędu meczu obrońcy mistrzowskiego tytułu odrobili dwucyfrową stratę i odnieśli zwycięstwo. - My po prostu wiemy na co nas stać po obu stronach parkietu. Nigdy nie przestajemy walczyć i zawsze gramy z takim samym nastawieniem mentalnym - powiedział Draymond Green, zdobywca 18 punktów, 14 zbiórek i 11 asyst dla Warriors.

Triple-double zanotował także inny gracz Wojowników. Stephen Curry zakończył spotkanie z 37 "oczkami", 13 zebranymi piłkami i 11 asystami. Drużyna z Oakland została pierwszym zespołem, który od lat 1957-66 wystąpi w piątym z rzędu finale. Wtedy 10 razy udało się to Boston Celtics. - Byliśmy już w finałach. Widzieliśmy wszystko, mamy wszelkie możliwe doświadczenie i na tym możemy się oprzeć - podkreślił Curry.

Podopieczni Steve'a Kerra muszą radzić sobie bez kontuzjowanych Kevina Duranta i DeMarcusa Cousinsa. - Przez cały czas mamy zawodników, którzy potrafią ich zastąpić i grać na wysokim poziomie. Naszym celem jest końcowy triumf, a nie tylko awans do finałów - zaznaczył Green.

Zespól z Oregonu, mimo bardzo dobrej ofensywy, znów nie był w stanie pokonać Warriors. W ostatniej akcji dogrywki, równo z końcową syreną, zwycięstwo mógł im zapewnić Damian Lillard, ale jego rzut był jednak niecelny. - Myślałem, że trafi. Kiedy oddał rzut, to wyglądało to dobrze i myślałem, że jest na to szansa - przyznał Terry Stotts, trener Blazers.

Wojownicy teraz mogą spokojnie czekać na wyłonienie rywali z Konferencji Wschodniej. Po trzech meczach Milwaukee Bucks prowadzą w serii z Toronto Raptors 2-1.

*****

Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 117:119 (po dogrywce)

Leonard 30, Lillard 28, McCollum 26 - Curry 37, Green 18, Thompson 17.

Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 4-0 dla Warriors.