Guardiola szykuje prawdziwy hit, transferowe szaleństwo w Premier League. Kto królem na początku polowania?

Guardiola szykuje prawdziwy hit, transferowe szaleństwo w Premier League. Kto królem na początku polowania?
fot. Conor Molloy/Pressfocus.pl
Okno transferowe dopiero się rozkręca, a w Premier League już sporo się dzieje. Chelsea czyści szatnię, głośne wewnętrzne transfery przeprowadziły Arsenal czy Liverpool, a również kluby środka tabeli nie próżnują. Kto jak na razie rządzi na rynku?
Do startu nowego sezonu Premier League zostało jeszcze kilka tygodni, ale angielskie kluby już teraz ruszyły do mocnej ofensywy transferowej. I po raz kolejny wydają na wzmocnienia ogromne pieniądze. Kto, przynajmniej do tej pory, najlepiej radzi sobie na rynku? Kilka ekip postanowiło wejść w letni okres z przytupem, inni zaczęli od robienia porządków w kadrach. Nudy nie ma, a w Anglii czas między kolejnymi kampaniami trudno nazwać sezonem ogórkowym.
Dalsza część tekstu pod wideo

Czołówka się zbroi

Najmocniejsze wejście w okno transferowe notuje Arsenal. Sprowadzenie Kaia Havertza, wygrany wyścig o Declana Rice’a i niemal przyklepane kupno Jurriena Timbera z Ajaksu. “Kanonierzy” nauczeni błędami przeszłości nie chcieli czekać i przystąpili do mocnej ofensywy najszybciej jak tylko mogli. Nie bez znaczenia w tym wszystkim są dwa aspekty - powrót Ligi Mistrzów na Emirates Stadium, a także postać Mikela Artety. W Arsenalu znów chcą grać poważni piłkarze i na wspomnianej wcześniej trójce letnie zakupy wcale nie muszą się skończyć. To na pewno będzie rekordowe lato, bo już teraz trzeba liczyć wydane ponad 200 mln.
Do gry o Declana Rice’a włączył się też Manchester City. Mistrzowie Anglii ostatecznie nie chcieli przebijać rekordowej oferty “The Gunners” i woleli zapłacić dużo mniejsze pieniądze za Mateo Kovacicia. Z klubu odszedł z kolei Ilkay Guendogan, który był wiodącą postacią w poprzednim sezonie. “Zaoszczędzone” na ewentualnym sprowadzeniu Rice’a fundusze nie powinny być jednak zamrożone. Pep Guardiola szuka wzmocnień, a na tapecie pojawił się m.in. Gabri Veiga. Prawdziwym hitem może być jednak kupno Josko Gvardiola, który jest łączony z “Obywatelami” od jakiegoś czasu. Póki co bez zbędnego pośpiechu i bez paniki. W końcu trzon kadry z poprzedniego sezonu to gwarancja jakości.
Mocnym akcentem lato chce rozpocząć także Newcastle. Sandro Tonali jest już jedną nogą na St. James’ Park i za taki ruch można się tylko ukłonić. “Sroki” po udanym sezonie nie chcą na tym poprzestać i szukają kolejnych opcji. Jak na razie głośnych “oficjalek” brak, ale wzmocnienia to kwestia czasu. Spokojniej letnie zakupy przebiegają na Old Trafford. Póki co Manchester United nie ogłosił nic wielkiego. Cisza przed burzą? Blisko umowy z “Czerwonymi Diabłami” ma być choćby Mason Mount. Być może więcej dobrego o trzeciej drużynie minionego sezonu będzie można napisać w podsumowaniu okna? Tym bardziej, że ruch w szatni powinien odbywać się w dwie strony.

Przebudowa

Jeśli jakieś drużyny nie mogą być zadowolone z rozstrzygnięć minionego sezonu, to z pewnością tej grupie przewodzi Chelsea. “The Blues” zdecydowali się na letnie porządki, które ułatwiła im ofensywa transferowa klubów z Arabii Saudyjskiej, a także… ligowi rywale. Havertz, Kovacić, wkrótce zapewne Mason Mount, opuszczają Stamford Bridge, choć zostają w Anglii. Z kolei N’Golo Kante, Edouard Mendy, Kalidou Koulibaly przenoszą się do Saudi Pro League. Todd Boehly ma prawo mówić o sporym szczęściu, bo szatnia wymagała mocnego przewietrzenia po zimowym szaleństwie. Przy tym trzeba pamiętać o naprawdę mocnym transferze do klubu. Od nowego sezonu graczem Chelsea będzie Christopher Nkunku. I na tym raczej nie koniec. W końcu skoro zwalniali, to będą zatrudniać. Byle z większym rozsądkiem niż w ostatnim okresie.
Niespokojnie jest też w Tottenhamie. Czeka nas w końcu rewolucyjne lato dla “Kogutów”. Coraz bardziej realnie wygląda odejście Harry'ego Kane’a, za to do klubu trafił już James Maddison. Dwa mocne, choć zmierzające w innych kierunkach nazwiska, to zapowiedź ciekawego okresu w północnym Londynie. Trzeba odnotować również transfer Guglielmo Vicario, który ma zastąpić Hugo Lloria. Spurs bez Kane’a i Llorisa? Samo to wystarczy, aby mówić o nowym otwarciu, którego powoli jesteśmy świadkami.
Liverpool nie musi iść tropem Chelsea i Tottenhamu, ale też końcówka minionego sezonu mogła napawać optymizmem. Co nie oznacza, że ruchów na Anfield brakuje. Już wcześniej było pewne, że klub opuści Roberto Firmino, a ponadto m.in. Naby Keita czy James Milner. Juergen Klopp na razie dołożył jednego asa do swojej talii. Jest nim Alexis Mac Allister. “The Reds” tym transferem kupili sobie duży spokój. Wzmocnienie w kluczowej strefie, okazyjna cena. Teraz można spokojnie pracować nad kolejnymi ruchami. I jeszcze raz warto podkreślić. W zestawieniu jakość/cena to Mac Allister ma szansę okazać się nawet najlepszym zakupem tego lata.

Umiarkowany spokój

Chociaż oczy kibiców skupione są przede wszystkim na największych ekipach, to warto wspomnieć o ruchach, które wykonały kluby drugiego szeregu w Anglii. Tu nie jest aż tak spektakularnie, ale kilka kwestii wypada odnotować. Na pierwszy plan wysuwa się w tym miejscu Aston Villa, która przejęła Youriego Tielemansa. Belg, łączony swego czasu z topowymi ekipami, był do wzięcia za darmo i powinien być sporą wartością dla ekipy Unaia Emerego. W przypadku “The Villans” największym gamechangerem może stać się jednak zupełnie inny transfer. Mowa o Monchim, byłym dyrektorze sportowym Sevilli i Romy. Czy to zwiastuje hiszpańską corridę na Villa Park? Jeśli duet Emery - Monchi zadziała tak, jak miało to miejsce na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, to fani Villi raczej nie powinni narzekać.
Ciekawie jest w Brighton, gdzie na pożegnaniu Mac Allistera nie muszą zakończyć się zmiany w środku pola. Kuszony przez większe zespoły jest w końcu Moises Caicedo. Póki co do zespołu Roberto De Zerbiego trafili m.in. doświadczony Milner i Mahmoud Dahoud. Ofensywę wzmocniono transferem Joao Pedro z Watfordu. W Brighton jest też sporo polskich wątków, ale tu trudno o nadmierny optymizm. Michał Karbownik i Kacper Kozłowski teoretycznie wracają z wypożyczenia, choć na The Amex najpewniej czeka ich tylko przesiadka do nowych klubów. W zespole czekają na powrót Jakuba Modera, natomiast ten mocno się przeciąga i trudno przesądzać, jak nowy sezon potoczy się dla polskiego pomocnika.
W pozostałych zespołach bez fajerwerków, choć z kilkoma istotnymi zmianami. Ofensywę wzmacnia Bournemouth, które ściągnęło Justina Kluiverta. “Wisienki” na Crystal Palace zamienił z kolei Jefferson Lerma, zaś “Orły” muszą liczyć się ze stratą Wilfrieda Zahy, któremu kończy się umowa. I nie są wcale jedynymi, których czeka zadanie zastąpienia swoich liderów. Wolverhampton opuścił Ruben Neves, zaś Brentford musi szukać nowej opcji w ataku z powodu zawieszenia Ivana Toneya. Jak na razie we wszystkich tych klubach trwa praca nad poważnymi transferami.
Lidera zespołu, w osobie Declana Rice’a, traci West Ham. Tu jednak historia jest zupełnie inna, niż w przypadku wcześniej wymienionych drużyn. WHU zarobi na nim ogromne pieniądze i to trzeba uznać nie tyle za stratę, co naprawdę godny zarobek, który może zaowocować ciekawymi wzmocnieniami. Nie jest wykluczone, że w podsumowaniu okienka w rubryce “wpływy” West Ham ustąpi tylko Chelsea. Jednak z “The Blues” odeszło znacznie więcej zawodników.
Po szalonym sezonie trwa sprzątanie w Nottingham Forest. Nie mogło być jednak inaczej, skoro do klubu, latem i zimą, trafiło aż 30 graczy. Steve Cooper miał prawo pogubić się w tym, kto tak naprawdę jest do jego dyspozycji. Teraz czas na porządki. Już odeszli choćby Jesse Lingard, Andre Ayew, Jack Colback, Adnan Kanurić, Cafu czy Jordan Smith, a do Paryża wrócił Keylor Navas. Podobnych kroków czeka nas pewnie jeszcze kilka. Później Nottingham może szukać zastępstw. Oby tym razem idąc w jakość, a nie ilość. Fulham i Everton póki co sondują rynek. Trudno ocenić w tym przypadku jakiekolwiek ruchy, bo te zwyczajnie ograniczyły się do powrotów zawodników wypożyczonych.

Życie beniaminka

Nie jest łatwo być beniaminkiem w Premier League, dlatego też poczynania nowych drużyn zawsze elektryzują. Z tym, że jak na razie tego prądu nie ma zbyt wiele. Sheffield United nie przeprowadziło żadnego transferu do klubu, z kolei Luton sprowadziło tylko Chiedozie Ogbene, co trudno nazwać ruchem zmieniającym położenie zespołu. Irlandczyk poprzedni sezon w Championship zakończył z dorobkiem ośmiu goli i czterech asyst w barwach Rotherham. Burnley jak na razie skupiło się na wykupieniu wypożyczonych wcześniej piłkarzy - Jordana Beyera z Leverkusen czy Michaela Obafemiego ze Swansea.
Wśród beniaminków póki co nie ma więc poważnej ofensywy, ale te kluby bardziej niż inne czekać muszą na rynkowe okazje. Więc i tutaj kolejne tygodnie mogą okazać się interesujące.

Przeczytaj również