Przybył znikąd, został gwiazdą, odrzucił Juventus i czaruje na EURO. "To niesamowite. Zawsze gra tak samo"

Przybył znikąd, został gwiazdą, odrzucił Juventus i czaruje na EURO. "To niesamowite. Zawsze gra tak samo"
Foto Alberto Ramella / AGF / Sipa / PressFocus
Jako 19-latek strzelił Milanowi cztery bramki, zwolnił z “Rossonerich” Massimiliano Allegriego i wydawało się wtedy, że to kwestia czasu, kiedy rzuci na kolana także resztę Włoch. Tymczasem po siedmiu latach Domenico Berardi wciąż jest w tym samym miejscu - w urokliwym, grającym fajną piłkę, ale jednak będącym tylko ligowym średniakiem Sassuolo. Kto wie, czy reprezentant Italii na zawsze nie zostanie “Księciem Prowincji”.
Wycieczka z miejscowości Cariati Marina do Modeny to przemierzenie praktycznie całej Italii. Za pomocą samochodu - około ośmiu, dziewięciu godzin. Taką drogą przebył nikomu nieznany 15-latek, który postanowił odwiedzić swojego brata Francesco, studiującego na północy Włoch pielęgniarstwo. Ta podróż w 2010 roku odmieniła na zawsze życie młodego Domenico Berardiego.
To historia prawie jak ze słynnego filmu “Gol”, w którym anonimowy chłopak dostaje od losu szansę i staje się gwiazdą piłki. Młody Włoch co prawda regularnie trenował w juniorach lokalnej Cosenzy występującej w Lega Pro, jednak nie był żadną gwiazdką, której każdy ruch śledzili wysłannicy największych klubów na Półwyspie Apenińskim. Być może gdyby nie chęć odwiedzenia brata, świat nigdy by o nim nie usłyszał.
EURO MECZ DNIA 6
własne

Sprawił, że wszystkim zabrakło słów

Wspomniany brat w wolnym czasie grał w lidze “piątek” i zaproponował Domenico, by zagrał z nim i jego kolegami. “Mimmo”, znacznie młodszy i słabszy od rywali, i tak robił z nimi co chciał. Do tego stopnia, że rywale byli przekonani, że mierzą się z profesjonalistą. Łut szczęścia chciał, że jeden ze znajomych jego brata znał skauta Sassuolo, Pasquale Di Lillo i dał mu “cynk” o młodym-zdolnym Kalabryjczyku.
- Pasquale był pod wrażeniem mojego stylu i poinformował o mnie trenera młodzieży w Sassuolo, Luciano Carlino - wspominał Domenico Berardi. Wysłannik “Neroverdich” zorganizował dla niego trzydniowego testy. - To wszystko wydarzyło się przez zupełny przypadek. Rok wcześniej byłem na testach w SPAL, liczyłem że dostanę gdzieś szansę. Udało mi się i już nie wróciłem do domu, od razu dołączyłem do zespołu - wspominał na łamach “La Gazzetty dello Sport” młody Włoch.
Wspomniany Carlino zorganizował w klubie wewnętrzny sparing i długo nie zastanawiał się nad decyzją - podjął ją po zaledwie 20 minutach.
- To był fenomen. Sprawił, że wszystkim zabrakło słów - twierdził pracownik Sassuolo. - Nie czekałem nawet chwili; od razu poszedłem do dyrektora sportowego. Kiedy go zobaczył w akcji, wziął mnie na bok i powiedział, że miałem rację: był najlepszy ze wszystkich, którzy byli na boisku - podsumował Carlino.
“Mimmo” zaczął od drużyny Allievich (U-16), ale już pod koniec pierwszego sezonu awansowano go do zespołu Primavery (U-19), w której rywalizował z graczami ze starszymi o 2-3 lata. Choć spotykał tam także inne młode “diamenciki”, chociażby grającego w Sampdorii Mauro Icardiego, czy występującego w młodzieżówce Fiorentiny Federico Bernardeschiego. W Primaverze też zresztą długo nie wytrzymał.
- Moje pierwsze wrażenia i słowa po tym, jak go zobaczyłem w akcji, nie nadają się do druku - tak potencjał młodego Włocha ocenił jego ówczesny trener, Paolo Mandelli.
Wszyscy w Sassuolo zdawali sobie sprawę, że przez zupełny przypadek trafił im się ogromny talent. Berardi jako 18-latek grał już w pierwszym składzie “Neroverdich”, w Serie B. Chociaż określenie “grał” to w sumie niedopowiedzenie - jak na tak młodego zawodnika, po prostu wymiatał. Zaliczył 37 spotkań, od początku był kluczowym piłkarzem zespołu i jego najlepszym strzelcem, ex aequo z Emanuele Terranovą, Richmondem Boakye oraz Leandro Pavolettim - cała czwórka trafiała do siatki 11 razy. “Mimmo” dorzucił do tego dorobku sześć asyst, został uznany piłkarzem roku w Serie B, a Sassuolo awansowało do najwyższej klasy rozgrywkowej. Nikogo nie dziwiło, że Berardi przyciągnął uwagę wielkich, chociażby Milanu, Napoli, czy obu klubów z Manchesteru.
Ostatecznie zaklepał go sobie Juventus i jest to chyba najbardziej odpowiednie określenie jakie można znaleźć. “Stara Dama” wykupiła 50% udziałów w Domenico Berardim, a w zamian Sassuolo otrzymało 50% udziałów w Luce Marrone plus około 2 milionów euro, a sam zawodnik miał pozostać u “Neroverdich” na kolejny sezon. Ot, klasyczna w tamtych czasach wymiana połówką kart we włoskiej piłce, bardzo zresztą lubiana w Turynie. “Juve” w podobny sposób zaklepało sobie wówczas między innymi Manolo Gabbiadiniego i Simone Zazę, na wypadek gdyby kiedyś ich talent “wystrzelił”. Inwestycja na przyszłość.

Grom z jasnego nieba

Predestinato. Takiego określenia wobec nastoletniego Domenico Berardiego użył Giovanni Rossi, były szef sektora młodzieżowego Juventusu, później dyrektor sportowy Sassuolo. Oznacza ono we Włoszech piłkarza, który z całą pewnością stanie się wielki, którego jakość jest ewidentna już na wczesnym etapie kariery. I trafił w sedno.
12 stycznia 2014. Do Reggio Emilia, w którym swoje mecze rozgrywa Sassuolo, przyjeżdża Milan prowadzony przez Massimiliano Allegriego. “Rossoneri” nie są już u szczytu, ale wciąż mają w swoich szeregach klasowych piłkarzy - Kakę, Robinho, Mario Balotellego, Phillippe’a Mexesa. Wraz z nimi do Emili-Romagni podróżuje kilkudziesięciu japońskich dziennikarzy, którzy przyjechali relacjonować debiut swojego rodaka, Keisuke Hondy. To on miał być gwiazdą wieczoru, jednak po ostatnim gwizdku na ustach wszystkich wybrzmiewało tylko jedno nazwisko.
Domenico Berardi na dobre wyrobił sobie tego dnia markę. Strzelił aż cztery bramki, był absolutnie nie do powstrzymania, wręcz rozjeżdżał kolejnymi rajdami defensywę “Rossonerich”. Sassuolo zwyciężyło 4:3, a Massimiliano Allegri został zwolniony z Milanu i zastąpiony przez Clarence’a Seedorfa. Berardi miał wtedy zaledwie 19 lat, 5 miesięcy i 11 dni, a “La Gazzetta dello Sport” oceniła jego występ na notę 9.
I to nawet nie był pierwszy hattrick Berardiego w Serie A - tego zdobył już w swoim siódmym meczu w lidze, przeciwko Sampdorii. Potem zresztą dołożył jeszcze trzeciego przeciwko Fiorentinie, ostatecznie kończąc całe rozgrywki ligowe z 16 trafieniami i 6 asystami.
- To ogromny talent, nowoczesny zawodnik, która gra dla drużyny na całej przestrzeni boiska. Jest pełen życia, energii, temperamentu, intuicji, siły i łączy to z bardzo dobrą techniką. Kiedy przejdzie do wielkiego klubu, w końcu zostanie w pełni doceniony - nie mógł wyjść z zachwytu na łamach “La Gazzetty dello Sport” Arrigo Sacchi.
Z miejsca zaczął być porównywany do czołowych piłkarzy Europy, przede wszystkim do Arjena Robbena, z którym łączyła go imponująca dynamika, a przede wszystkim zejście ze skrzydła na lewą nogę i potężny strzał na bramkę.
- To piłkarz z dawnych czasów, posiadający niesamowity głód, Domenico był zawsze bardziej zdeterminowany od reszty młodych graczy - podkreślał Carlino. - Widziałem, jak na dziesięć prób z dystansu dziesięć razy pakował piłkę w samo okno bramki. Ma niesamowicie niebezpieczną lewą nogę, niezależnie od pozycji na boisku. Pod względem lekkości w grze i umiejętności nagłego schodzenia do środka na pełnej szybkości bardzo przypomina mi Arjena Robbena - analizował Włoch.

Symbol Sassuolo

Wielu było jednak piłkarzy, którzy zaliczali jeden kapitalny sezon w Serie A, a potem popadali w marazm. By daleko nie szukać - chociażby Krzysztof Piątek. Istniały więc obawy, że także Berardi może okazać się meteorem, który wystrzela się w trakcie jednych rozgrywek, a później “znormalnieje”. Nic podobnego. W Serie A 2014/15 wykręcił jeszcze lepszy wynik. Do 15 goli dołożył 11 asyst i stał się jednym z najbardziej łakomych kąsków na rynku transferowym. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce - nie miał zamiaru nigdzie się ruszać i odrzucił propozycje ze strony Juventusu oraz Interu. Do łącznej liczby 30 bramek w lidze dobił szybciej niż Roberto Baggio, Francesco Totti, Alex Del Piero, a nawet Leo Messi. Tym razem co prawda nie strzelił Milanowi czterech bramek, choć hattrick to też był całkiem niezły wynik.
Z miejsca przyklejono mu wtedy łatkę “Księcia Prowincji”. We Włoszech w taki sposób mówi się o zawodnikach, którzy mimo wielkich umiejętności i potencjału na to, by grać w czołowych drużynach i walczyć o trofeach, wolą pozostać w mniejszych klubach, gdzie nie ma aż tak dużej presji. Jednym z przykładów jest Antonio Di Natale, którego przez lata próbowali wyciągnąć z Udinese najmocniejsi w Italii, a on i tak wolał strzelać na potęgę w małym Udine.
- W świecie piłki już praktycznie nie ma prawdziwych ikon, więc jesteśmy dumni z tego, że Domenico stał się naszą “bandierą” - nie ukrywał zadowolenia Giovanni Carnevali w rozmowie z “La Gazzettą dello Sport”.
Dzisiaj “Mimmo” ma już na karku dziewięć sezonów w seniorach Sassuolo i stał się zdecydowanie największym symbolem w historii tego klubu. Awansował z nim po raz pierwszy do europejskich pucharów, choć sam zagrał jedynie w eliminacjach Ligi Europy - gdy jego drużyna grała w fazie grupowej, on jak na złość musiał leczyć naciągnięte więzadło w kolanie. Przez lata, by robić karierę, “Sasol” opuszczali m.in.: Matteo Politano (Napoli), Simone Zaza i Merih Demiral (Juventus), Sime Vrsaljko (Atletico), Lorenzo Pellegrini i Gregoire Defrel (Roma), Stefano Sensi (Inter) czy Nicola Sansone (Villarreal), a największy diament regionu Emilia-Romagna wciąż pozostawał niewydobyty. Choć… być może wkrótce się to zmieni.
- Zmiany nadal są dla mnie trudne, ale już się ich nie boję, mógłbym przejść do innego klubu. Moim kolejnym celem jest gra w europejskich pucharach, ale tylko w klubie, w którym grałbym regularnie, a najlepiej zawsze. To mój priorytet - podkreśla Włoch, który podobno z tego powodu odrzucał wcześniej Juventus.

Reprezentacja

W klubie Berardi prezentował się kapitalnie odkąd tylko zadebiutował w Serie A i uzbierał w barwach “Neroverdich” już ponad 100 bramek oraz 67 asyst, jednak aż do 2018 roku był regularnie pomijany przez selekcjonerów reprezentacji Włoch. Mimo słabego pokolenia nie dał mu szansy Antonio Conte, nie widział także dla niego miejsca Giampiero Ventura, choć kibice i dziennikarze od lat domagali się, by dostał w “Azzurrich” poważną szansę.
Jego talent docenił dopiero Roberto Mancini, któremu nie przeszkadzało to, że gra w małym klubie, kręcącym się w okolicy środka tabeli ligi włoskiej.
- Biorąc pod uwagę jego umiejętności, Berardi już powinien być gwiazdą włoskiej piłki. Oczywiście, gdyby przeszedł do większej drużyny, grał w Europie, na wyższym poziomie pod względem technicznym i wymagań, to szybciej by się rozwinął, ale wciąż ma czas, żeby wejść na jeszcze wyższy poziom - podkreślał selekcjoner reprezentacji Italii.
To właśnie Mancini dał Berardiemu zadebiutować w reprezentacji, w chwili kiedy ten zbliżał się już do 24. urodzin. Cztery i pół roku po tym, jak zdemolował Milan Massimiliano Allegriego. I zdecydowanie nie pożałował - “Mimmo” z miejsca stał się ważnym punktem reprezentacji, w ostatnich pięciu występach zaliczył cztery trafienia oraz asystę, przeciwko Turcji w meczu otwarcia. I biorąc pod uwagę to jak się zaprezentował w spotkaniu przeciwko drużynie Senola Gunesa, trudno się dziwić, że zdołał wygryźć z pierwszej jedenastki Federico Chiesę, który zaliczył bardzo udany indywidualnie sezon w Juventusie.
Wygląda na to, że Berardiemu po prostu nie robi różnicy z kim i przeciwko komu gra. Momentami wygląda jak zawodnik wzięty z podwórka, który po prostu chce dryblować i strzelać i nie unika prosty środków.
- To, jak naturalnie Domenico wyraża się na boisku niezależnie od poziomu, jest niesamowite. Juniorzy, Serie B, Serie A - Berardi zawsze gra taka samo - zachwycał się jego trener z dawnych lat, Paolo Mandelli.
A dziś Domenico Berardim, księciem prowincji, zachwycają się całe Włochy.

EUROkupon

Włochy, które po zwycięstwie przeciwko Turcji na inaugurację EURO 2020 są w siódmym niebie. W meczu otwarciu Italia spisała się na medal. Typowani przez wielu na czarnego konia turnieju Turcy nie mieli właściwie żadnych argumentów i zasłużenie przegrali aż 0:3. W maszynie “Squadra Azzurra” wszystko funkcjonowało jak należy - od pewnego centrum defensywy, przez zjawiskowego Leonardo Spinazzolę, wyborny środek pola, aż po atak napędzany właśnie przez Berardiego.
Jeśli Włosi zagrają w podobny sposób ze Szwajcarią, mogą być spokojni o powiększenie dorobku punktowego o trzy “oczka”. Helweci niezbyt dobrze weszli w EURO. Przeciwko Walii byli drużyną lepszą, ale nie potrafili przełożyć tego na skuteczność. W ataku Szwajcarów fatalnie mylił się Haris Seferović. Każdy inny wynik niż zwycięstwo podopiecznych Roberto Manciniego będzie wielką sensacją. Nie wydaje nam się, by do niej
Warto także rzucić okiem na spotkanie grupy B, gdzie Finlandia zagra z Rosją. Styl gry obu drużyn podpowiada nam, że nie zanosi się w tym starciu na grad goli. Wręcz przeciwnie. Defensywni i doskonale zorganizowani Finowie powinni napsuć sporo krwi Rosjanom, którzy jednak rzadko prezentują widowiskowy, ofensywny futbol. Maksymalnie dwie bramki w całym meczu - to brzmi sensownie.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
EURO KUPON 6
wlasne
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.

Przeczytaj również