Janas: Przed meczem z Ekwadorem do szatni przyszedł pożartować premier Marcinkiewicz. Nie mogłem porozmawiać z drużyną

Janas: Przed meczem z Ekwadorem do szatni przyszedł pożartować premier Marcinkiewicz. Nie mogłem porozmawiać z drużyną
youtube.com
Zmagający się z nowotworem Paweł Janas udzielił wywiadu w ramach cyklu "Wilkowicz sam na sam". Były selekcjoner reprezentacji Polski wypowiedział się na temat m.in. mistrzostw świata w 2006 r.
- Pierwszy mecz nas rozłożył. Później mecz z Niemcami, tam chociażby remis, bo do zwycięstwa było trochę daleko, nic nam nie dawał, bo mielibyśmy tylko cztery punkty, Ekwador - sześć, a Niemcy - siedem - powiedział Janas. - Wracam myślami do meczu z Ekwadorem, bo on był taki trochę niefartowny. Myśmy z nimi pół roku wcześniej wygrali 3:0... W ogóle wolałem, żebyśmy grali pierwszy mecz z Niemcami. Jakim wynikiem by się on nie skończył, byśmy wiedzieli na czym stoimy. I te pozostałe mecze byłyby traktowane bardzo, bardzo poważnie.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Przed samym meczem z Ekwadorem prezes Listkiewicz przyprowadził nam premiera Marcinkiewicza, do tego z pięciu ochroniarzy, którzy chodzili do szatni. Premier przyszedł, żartował, ochroniarze oglądali sprzęt i w zasadzie nie miałem nic do powiedzenia. Mógłbym kogoś wyprosić, ale to byłoby niekulturalne - wspomniał Janas. - Nawet nie mogłem spokojnie z zespołem porozmawiać, bo już nas na hymny wołali. Wyszliśmy na mecz bez jakiejś motywacji tuż przed wyjściem, na luzie.
- Na odprawie było wszystko tłumaczone z dziesięć razy, jak Ekwador strzela gole po rzutach z autu. Kto wyrzuca, kto przedłuża, kto zamyka na drugim słupku, kto za kogo odpowiada... Niestety daliśmy się zaskoczyć. Mieliśmy to na filmie, oni w eliminacjach tak prawie dziesięć bramek strzelili - stwierdził.

Przeczytaj również