Kłopoty Kozłowskiego. Najdroższy piłkarz Ekstraklasy walczy o przetrwanie w Holandii. "Cień, klub nie pomaga"

Kłopoty Kozłowskiego. Najdroższy piłkarz Ekstraklasy walczy o przetrwanie w Holandii. "Cień, klub nie pomaga"
Pro Shots Photo Agency/SIPA USA/PressFocus
Z Ekstraklasy odszedł jako najdroższy piłkarz w historii. Jego początki na obczyźnie nie były łatwe, ale w poprzednim sezonie Kacper Kozłowski pokazał, że wciąż drzemie w nim ogromny potencjał. Obecne rozgrywki są jednak dla Polaka dużo słabsze, a jego Vitesse niespodziewanie musi walczyć o ligowy byt.
Kiedy w 2021 roku selekcjoner Paulo Sousa powołał go na mistrzostwa Europy, nazwisko Kacpra Kozłowskiego pojawiło się na ustach całego kontynentu. Dzięki występowi z Hiszpanią stał się bowiem wówczas najmłodszym piłkarzem w historii EURO. Polak pobił wtedy zaledwie kilkudniowy rekord należący do Jude’a Bellinghama. Ich drogi od tego czasu obrały jednak wyraźnie różne tory. Młody Anglik ma już za sobą kilka solidnych sezonów w Bundeslidze, a teraz jest liderem Realu Madryt i jednym z najlepszych zawodników na świecie. Kozłowski z kolei musi walczyć o utrzymanie w Eredivisie z Vitesse Arnhem.
Dalsza część tekstu pod wideo
Oczywiście, 20-latek formalnie jest zawodnikiem Brighton, do którego trafił w styczniu 2022 roku z Pogoni Szczecin za rekordowe 11 milionów euro. Utalentowany pomocnik nie zadebiutował jednak jeszcze w ekipie “Mew”. Grał na wypożyczeniu w belgijskim Royale Union Saint-Gilloise, a teraz na tej samej zasadzie już drugi sezon występuje w Vitesse. Po całkiem optymistycznych poprzednich rozgrywkach, te obecne mogą być dla Polaka deprymujące. Vitesse pogrążone jest bowiem w głębokim kryzysie, a to ma też wyraźny wpływ na jego formę.

Wojna ochodziła klimat

Jeszcze kilka sezonów temu Vitesse uchodziło za potencjalne zagrożenie dla “De Grote Drie”, czyli wielkiej trójki holenderskiego futbolu tworzonej przez Ajax, Feyenoord i PSV. Klub ponad dekadę temu został przejęty przez Meraba Żordanię, prywatnie przyjaciela Romana Abramowicza, a później, mimo sprzedaży udziałów przez gruzińskiego inwestora, pozostał w rękach osób skupionych wokół ówczesnego właściciela Chelsea. To właśnie od tego momentu do ekipy z Arnhem zaczęto regularnie wypożyczać młode talenty, który nie mieściły się w kadrze “The Blues”. Do tej grupy zawodników można zaliczyć takich graczy jak Nemanja Matić, Patrick van Aanholt, Gael Kakuta, Mason Mount czy Armando Broja.
Vitesse dzięki tamtemu przejęciu stało się nowoczesnym klubem i sprawnie działającą organizacją sportową. Jednakże mimo ciekawych transferów i sporych inwestycji osiągnięcia “Żółto-czarnych” nigdy nie spełniły oczekiwań kibiców z Arnhem. Zespół z GelreDome od 2010 roku tylko dwukrotnie awansował do fazy grupowej europejskich pucharów, raz sięgnął po Puchar Holandii i bezskutecznie starał się o wdrapanie się na podium Eredivisie. W obecnym sezonie zamiast jednak walczyć o puchary, musi mierzyć się z widmem spadku. Po 16 ligowych kolejkach ma na swoim koncie zaledwie 11 punktów i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
- Forma zespołu jest fatalna, a klub ma ogromne problemy finansowe. Po inwazji Rosji na Ukrainę klimat wokół rosyjskich biznesmenów w Holandii, podobnie jak w całej Europie, oczywiście mocno się ochłodził. W przypadku klubu z Arnhem oznaczało to odejście dotychczasowych właścicieli, które nastąpiło w 2022 roku. Vitesse zostało wystawione na sprzedaż, ale bardzo ciężko było znaleźć potencjalnego kupca. Znalazł się w końcu inwestor ze Stanów Zjednoczonych, ale on miał z kolei spore problemy z uzyskaniem zgody na przeprowadzenie tej transakcji ze strony Holenderskiego Związku Piłkarskiego (KNVB). Ostatecznie ta operacja wciąż nie doszła do skutku - mówi nam Jeroen Kapteijns z holenderskiego dziennika "De Telegraaf".
Kibice Vitesse oczywiście nie mogą pogodzić się z losami ich ukochanego zespołu. Coley Parry, a więc potencjalny nowy inwestor, próbuje przejąć klub już od kilkunastu miesięcy. Operację blokuje jednak KNVB, a w kuluarach spekuluje się, że niektórzy działacze mają wątpliwości co do ewentualnych powiązań Amerykanina ze środowiskiem Abramowicza. Fani ostatnio zorganizowali nawet protest w siedzibie związku. Jeśli bowiem klub nie znajdzie nowego głównego właściciela, wynoszący kilkanaście milionów euro dług może go już doszczętnie pogrążyć.

Ofiara kryzysu

To właśnie w tym całym chaosie odnaleźć musi się Kozłowski. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy Polak rozwijał się pod okiem Phillipa Cocu, ale 53-latek w listopadzie podał się do dymisji. Były opiekun PSV już w zeszłym sezonie zdołał wydobyć drużynę z kryzysu i zakończył z nią zmagania w Eredivisie na dziesiątym miejscu. W obecnych rozgrywkach wielu kibiców liczyło na nieco więcej, ale rzeczywistość okazała się dużo bardziej brutalna. Czarę goryczy przelała ostatnia porażka 0:5 z Almere City, dla którego jest to historyczny pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Kozłowski w tym meczu rozegrał 63 minuty, ale w obecnych rozgrywkach dochodziło już nawet do sytuacji, kiedy polski pomocnik był zmieniany w przerwie. O ile poprzednie rozgrywki zakończył z dwoma golami i pięcioma asystami, o tyle teraz wciąż czeka na premierowe trafienie. Na pewno bronią go jednak trzy asysty, spośród których dwie zanotował w spotkaniach wygranych przez Vitesse - a tu warto nadmienić, że łącznie drużyna wygrała w lidze w obecnym sezonie przecież tylko trzy mecze.
- Kacper Kozłowski w minionym sezonie wywołał niezłe wrażenie. Teraz niestety dostosował się swoim poziomem do reszty zespołu. Nie prezentuje się już tak dobrze jak wcześniej. Brakuje mu kreatywności i świeżości, a przez to kilka razy wypadł nawet z wyjściowej jedenastki. To nie jest dla niego dobry sezon. Kozłowski to wciąż bardzo inteligentny piłkarz, który jest trochę ofiarą sytuacji, w jakiej znalazł się cały klub. Prezentuje się poniżej swojego poziomu, ale tak naprawdę dotyczy to również reszty jego kolegów - zauważa Kapteijns.
Sporo tych kolegów, którzy zresztą prezentowali coś sobą w poprzednich rozgrywkach, latem opuściło ekipę z Arnhem. Spośród siedmiu najlepszych strzelców Vitesse w sezonie 2022/2023, latem z Vitesse odeszło aż pięciu piłkarzy. Zostali jedynie Million Manhoef i właśnie Kozłowski. Obaj to zawodnicy wciąż bardzo młodzi (roczniki 2002 i 2003), więc trudno jedynie na nich opierać ciężar gry całego zespołu. Znajdujące się w olbrzymich tarapatach finansowych Vitesse nie ma jednak wyjścia.

Cień z minionego sezonu

Kozłowski znajduje się w o tyle dobrej sytuacji, że do Vitesse jest tylko wypożyczony z Brighton. W poprzednim sezonie udowodnił swoją wartość i nie ulega wątpliwości, że aktualnie jest jednym z najcenniejszych piłkarzy w całej kadrze “Żółto-czarnych”. Problem w tym, że od takich zawodników oczekuje się po prostu czegoś więcej. W aktualnych rozgrywkach wychowanek Pogoni nie daje zespołowi tyle, ile wcześniej, ale nie jest jedynym graczem ekipy z Arnhem, który zawodzi. Przy czym należy pamiętać o tym, że to wciąż piłkarz o ogromnym potencjale.
- Polski pomocnik dysponuje świetną techniką. To bardzo kreatywny zawodnik, który potrafi stworzyć wiele sytuacji swoim kolegom z zespołu. W obecnym sezonie jest trochę cieniem gracza z minionych rozgrywek. Taki stan rzeczy dotyczy jednak całej drużyny. Kozłowski powinien popracować nad swoją decyzyjnością. Musi dawać zespołowi więcej goli i asyst - tłumaczy nasz rozmówca. - W trwającym sezonie nie pokonał jeszcze bramkarza rywali. Obecne liczby to jednak trochę za mało, biorąc pod uwagę jego potencjał. Oczywiście spora wina leży tutaj po stronie klubu, a problemy Vitesse na pewno nie pomagają w rozwoju Kozłowskiego. Drużynie wyraźnie brakuje pozytywnej atmosfery. Ciężko więc mi go ocenić jedynie przez pryzmat tych ostatnich miesięcy, bo wiem, że wcześniej wielokrotnie pokazywał się w Vitesse z bardzo dobrej strony - dodaje.
Aktualne wypożyczenie Kozłowskiego do Vitesse wygaśnie wraz z końcem tego sezonu, ale jego kontakt z Brighton obowiązuje do czerwca 2026 roku. Polak, decydując się na grę w Eredivisie, chciał przede wszystkim notować kolejne minuty na seniorskim poziomie i w Vitesse zdecydowanie je otrzymuje. Ay jednak wykonać krok naprzód lub powalczyć o miejsce w kadrze “Mew”, musiałby wyróżniać się na tle rywali w Holandii co najmniej w takim stopniu, w jakim wcześniej czynił to w zespole z Arnhem na przykład Mason Mount.
- Kozłowski jest na pewno piłkarzem o poziomie godnym Eredivisie i pokazywałby się z dużo lepszej strony, gdyby grał w bardziej stabilnym zespole. Czy to zawodnik o umiejętnościach na Premier League? Tego aż tak pewny nie jestem, bo to jest jednak zupełnie inny poziom. Poza tym Kozłowski na pewno mógłby trochę popracować nad swoją fizycznością. Musi być silniejszy, jeśli chciałby osiągnąć sukces w lidze angielskiej. Te rozgrywki wymagają od piłkarza więcej gry siłowej. To jest ten element, który Polak wciąż może jeszcze znacznie rozwinąć - zastanawia się Kapteijns.

Naczynia połączone

W tej chwili bardzo istotna dla losów Kozłowskiego wydaje się jednak najbliższa przyszłość samego Vitesse. Jeśli zespół obejmie szkoleniowiec, który będzie w stanie poradzić sobie w klubie ogarniętym przez właścicielski i finansowy chaos, najbliższe kilka miesięcy będzie stanowić ogromną szansę dla 20-latka. Polak potrzebuje szkoleniowca, który umie dotrzeć do młodzieży. Taką postacią mógłby być np. John van den Brom. Były już szkoleniowiec Lecha Poznań to eks-piłkarz i trener Vitesse, a po zwolnieniu z “Kolejorza” jego nazwisko pojawiło się wśród potencjalnych kandydatów na objęcie posady na GelreDome.
- Przyjście Johna van den Broma byłoby dla mnie sporym zaskoczeniem. Vitesse jest w ogromnych tarapatach finansowych, a Van den Brom to szanowny szkoleniowec o uznanej już marce, który na pewno chciałby też dobrze zarabiać. Poza tym ciężko stwierdzić, czy w ogóle byłby zainteresowany taką posadą. Oczywiście to jego były klub, w którym osiągał sukcesy jako zawodnik, a potem pracował też w roli trenera. Podjęcie pracy w obecnym Vitesse mogłoby jednak zrujnować jego karierę. Zespół jest w bardzo trudnej sytuacji, a wątpię, by Van den Brom był gotowy na spadek z Eredivisie - uważa dziennikarz “De Telegraaf”.
Oczywiście nie można wykluczyć, że drużynę przejmie wreszcie Parry albo inny milioner, który sypnie pieniędzmi na nowego szkoleniowca i transfery. Na razie jednak zatrudnienie Van den Broma można uznać za mało prawdopodobne. Sytuacja drużyny wciąż nie jest jednak aż taka tragiczna. Różnica punktowa między zespołami znajdującymi się wyżej w tabeli nie jest jeszcze wysoka. Jakość zespołu również pozwala wierzyć w utrzymanie się w Eredivisie. Drużyna awansowała też do kolejnej rundy Pucharu Holandii. Vitesse w lidze do bezpiecznej strefy traci tylko cztery punkty, a do końca sezonu pozostało jeszcze sporo meczów. Kozłowski może się w nich okazać kluczowym graczem.
- Polak wciąż może jeszcze wrócić do świetnej formy w Vitesse. Przecież w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych zawodników tego zespołu i stanowił prawdziwe zagrożenie dla rywali. Jeśli zobaczymy znów Kozłowskiego z poprzedniego sezonu, może to też pozytywnie wpłynąć na cały zespół. To są jednak naczynia połączone i Polak potrzebuje również poprawy sytuacji w reszcie drużyny. Negatywna atmosfera na pewno mu w tym nie pomoże - podsumowuje Kapteijns.

Przeczytaj również