Kluczowa zmiana u Cristiano Ronaldo. Te liczby mówią wszystko. Nie on jest problemem Manchesteru United

Kluczowa zmiana u Cristiano Ronaldo. Te liczby mówią wszystko
Russell Hart/Pressfocus
Cristiano Ronaldo jest wymieniany jako jeden z powodów problemów Manchesteru United w tym sezonie. To jednak nieuczciwe postawienie sprawy. CR7 to inny piłkarz niż kilka lat temu, ale nadal na topie.
To był absolutny hit letniego okienka transferowego. Powrót Cristiano Ronaldo na Old Trafford rozbudził nadzieje wszystkich fanów Manchesteru United. Ten sezon okazał się dla nich jednak wielkim rozczarowaniem, a Portugalczyk często zbiera krytykę. Tyle że choć jego pojawienie się w klubie postawiło przed zespołem nowe wyzwania, to CR7 regularnie udowadnia, że świetnie sobie radzi z upływem czasu. I nadal może zachwycać.
Dalsza część tekstu pod wideo

Fenomen

Czy to jeszcze człowiek, czy już maszyna? Takie pytanie można zadawać sobie, patrząc pod względem fizycznym na Cristiano Ronaldo. Portugalczyk oczywiście nie jest robotem, co często pokazuje jego frustracja i to, że potrafi przejść obok meczów Manchesteru United w tym sezonie. Nie sposób jednak zaprzeczyć temu, że to fenomen. Ma bowiem 37 lat i wciąż potrafi udowodnić swą niesamowitą klasę na boiskach jednej z najmocniejszych lig świata.
Choć jego przydatność dla ekipy 20-krotnych mistrzów Anglii wciąż jest podważana, Cristiano regularnie ratuje jej skórę. I choć żaden z niego ideał ani odpowiedź na całe zło drużyny, to trudno nazwać go problemem ekipy Ralfa Rangnicka.
W niedawnym meczu z Norwich City pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki ustrzelił 60. hattricka w karierze. Połowę z nich uzbierał po 30. urodzinach. Od momentu, gdy w metryczce pojawiła się u niego trójka z przodu, trafia też do siatki z większą częstotliwością niż wcześniej. Oczywiście, coraz bliżej mu do czterdziestki - to odciska swoje piętno, lecz Ronaldo, jak to Ronaldo, nigdy nie osiada na laurach. Jego styl gry wciąż zmienia się tak, by przynosić jak najlepsze efekty.

Metamorfoza

Wielu kibiców futbolu pamięta pewnie młodego chłopaka, którego kupował ze Sportingu Sir Alex Ferguson. Dynamiczny, bardzo efektowny, czasem wręcz przesadzający z “wodotryskami” skrzydłowy pokazywał, że drzemie w nim wielki talent. Widać to było od razu, lecz brakowało mu konkretów i, co najważniejsze, odpowiedniej finalizacji akcji w postaci udanego odegrania do partnerów. W oczy rzucała się jego skłonność do kończenia ataków samemu, czasem wręcz przesadna, zwłaszcza w naszpikowanej wtedy wieloma gwiazdami ekipie “Czerwonych Diabłów”.
Szkot postanowił więc zmienić rolę uzdolnionego zawodnika. Zamiast klasycznego, szukającego wrzutek skrzydłowego, zrobił z niego ścinającego do środka schodzącego napastnika. W ten sposób eksponował jego największe zalety: świetny drybling, dynamikę i bardzo dobre uderzenie. To okazało się dla Cristiano idealnym rozwiązaniem. Właśnie tak grając zapracował sobie na pierwszą nagrodę dla najlepszego piłkarza globu oraz miano najdroższego zawodnika w historii futbolu, gdy przenosił się do Realu Madryt.
Tam dalej zachwycał w podobnej roli, prowadząc “Królewskich” do wielu sukcesów i rywalizując o prymat na futbolowej scenie z Leo Messim. Po 30. urodzinach Zinedine Zidane postanowił jednak zmienić koncepcję na grę swego największego gwiazdora. Przesunął go do środka, do linii ataku, minimalizując wpływ lekko zauważalnych już spadków dynamiki na dłuższych dystansach. Tych bowiem nie da się uniknąć, nawet jeśli jeszcze w 2018 roku wiek biologiczny piłkarza określono jako… zaledwie 23 lata.
Ronaldo zaczął spędzać więcej czasu w szesnastce i jej najbliższym otoczeniu. W ten sposób bardziej istotne dla jego gry stało się przyspieszenie na krótkim dystansie, a nie długie rajdy z maksymalną prędkością. Proces przekształcania go w klasyczną “dziewiątkę” postępował również po przenosinach do Juventusu. Dokładnie tak występuje również w Manchesterze. Dziś CR7 jest innym piłkarzem niż kilkanaście, czy nawet kilka lat temu. Nie ciągnie zespołu w pojedynkę, jak niegdyś, nie zalicza spektakularnych rajdów, teraz ma inną charakterystykę. Właśnie w ten sposób dostosował się do upływu czasu. Jedno się jednak nie zmienia. Nadal strzela jak najęty, nawet w wieku 37 lat.

Wciąż na topie

Portugalczyk w ostatniej konfrontacji z Arsenalem (1:3) dobił do 16 ligowych goli w obecnym sezonie. W kategorii wiekowej “34+” najmocniejszych europejskich lig lepszy od niego jest tylko fenomenalny w aktualnych rozgrywkach Karim Benzema. Dodajmy, że żaden 37-latek nie wykręcił takiego wyniku strzeleckiego w całej historii Premier League. Ostatni podobny wyczyn piłkarskiego weterana w Anglii to 17 bramek młodszego wtedy o rok Zlatana Ibrahimovicia sprzed pięciu lat.
W przypadku Ronaldo imponują jednak nie tylko “krótkoterminowe” osiągnięcia w szalenie zaawansowanym wieku. Największe wrażenie robi jego regularność. W wygranym 3:2 spotkaniu z Norwich Cristiano przekroczył liczbę 20 klubowych bramek na wszystkich frontach w 16. kampanii z rzędu! I to właśnie pokazuje jak niesamowity z niego sportowiec. Po trzydziestce wcale nie zwolnił. Ba, zaczął nawet strzelać gole częściej, niż wcześniej - choć należy zwrócić uwagę, że tutaj mocno “ciążą” mu pierwsze lata kariery, gdy powoli dążył do statusu wielkiej gwiazdy.
ronaldo statystyki 28.04
wlasne
Niemniej, fakt, że do 30. urodzin zaliczył 30 hattricków, a niedawno wyrównał ten wynik po przekroczeniu 30-tki, pokazuje, jak wysoki poziom wciąż utrzymuje. Zresztą, wspomnianą granicę wieku przekroczył akurat w trakcie swego najlepszego sezonu, ukoronowanego zdobyciem aż 61 goli, z czego - UWAGA - aż 48 wpakował w La Liga.

Ciężar czy lider?

Wraz ze zmianą roli Ronaldo pojawiły się jednak i zarzuty pod jego adresem. Krytycy zwracają uwagę, że z czasem z lidera stał się “pasażerem”, piłkarzem znacznie mniej aktywnym na boisku. To oczywiście efekt wspomnianego przesunięcia na szpicę, które miało na celu dostosowanie się do biegnącego czasu. Portugalczyk w końcu musiał poczuć upływ lat.
To, naturalnie, oznacza, że trzeba mieć jasny pomysł na wkomponowanie go w zespół. Można zakładać, że CR7 sprzed 10 lat wejdzie do każdej drużyny i z miejsca podniesie jej jakość, lecz ten dzisiejszy bez odpowiedniego “anturażu” nie może być efektywny. Jeżeli otoczy się go jakościowymi partnerami, zapewni, że będą oni łatać dziury, które powstaną w wyniku jego braku zaangażowania w defensywę, to odpłaci się w fenomenalny sposób. W Juventusie i Manchesterze United mamy z tym problemy. Ale statystyki i tak wciąż bronią 37-latka.
ronaldo grafika 28.04
własne
Właściwie cały czas sięga po trofea z tą samą częstotliwością. Dopiero przenosiny do pogrążonego w kryzysie i wymagającego porządków Manchesteru United sprawiły, że zakończy sezon bez choćby jednego pucharu wstawionego do gablotki. To pierwsza taka sytuacja dla Ronaldo od 12 lat. I tak, jest częścią problemu, bo jego przybycie zaburzyło balans drużyny. Ktoś jednak go ściągnął i mimo wszystko okazuje się często przydatny, a nawet kluczowy.
Jego wymachiwanie rękami i częste pretensje po nieudanych zagraniach partnerów równoważą kluczowe bramki. Bez jego trafień United nie wyszliby z grupy Ligi Mistrzów, a i w ligowej tabeli wyglądaliby dużo gorzej. Napastnik “Czerwonych Diabłów” wrócił do walki o miano wicekróla strzelców Premier League i tutaj już przypadku być nie może. Jego kosmiczne, wykręcane długimi latami statystyki budzą ogromne oczekiwania. Należy jednak spojrzeć prawdzie w oczy. CR7 z biegiem czasu coraz bliżej do wytrawnego finishera, a dawny, efektowny skrzydłowy powoli odsuwa się w przeszłość. Zmiana stylu gry stanowiła konieczność, trzeba na nią brać poprawkę. I dlatego wydaje się, że przenosiny na Old Trafford nie stanowiły idealnego wyboru pod względem sportowym zarówno dla samego zawodnika, jak i klubu.
Niemniej, po piłkarzu takiej klasy zawsze można spodziewać się fajerwerków. Stać go na to, by pociągnąć drużynę w kluczowych momentach - może nie rozmontowując rywali w pojedynkę, ale oddając strzał niemożliwy dla innego zawodnika lub wypracowując okazje koledze przytomnym odegraniem. Tacy goście robią różnicę. I Cristiano Ronaldo wciąż to potrafi, nawet w wieku 37 lat.
Wystarczy tylko zwrócić uwagę, że w tym sezonie jego trafienie aż sześć razy przesądzało o zwycięstwie United. Łącznie dawał prowadzenie zespołowi aż 16-krotnie. A należy jeszcze pamiętać o ważnych golach z West Hamem czy Atalantą. Większość bramek Portugalczyka waży naprawdę wiele. Zresztą drużyna z Old Trafford od początku marca wygrała tylko dwa mecze - oba 3:2 po hattrickach największej gwiazdy.
To wzór, jeden z graczy, którzy pokazali, jak daleko można w futbolu przesunąć granice ludzkiego organizmu. Przecież blisko mu już do 40-tki, a dalej strzela na poziomie ligowej czołówki. To dowodzi tego, że wciąż jest wyjątkową jednostką. Maszyną, przykładem profesjonalizmu i piłkarzem z najwyższej półki. A co z tymi, którzy twierdzą, że stanowi problem “Czerwonych Diabłów”? Cóż, nie są w całkowitym błędzie, ale to problem obopólny. Bo w zespole United każdy napastnik klasy światowej miałby gigantyczne kłopoty. Tam trzeba gruntownych zmian, sięgających dużo głębiej niż napastnik, który nie pracuje w obronie i okazuje frustrację po niedokładnych dograniach partnerów.

Przeczytaj również