Kto może trafić do Newcastle? Lista robi wrażenie. "To obecnie najgorętsze nazwisko"

Kto może trafić do Newcastle? Lista robi wrażenie. "To obecnie najgorętsze nazwisko"
Tanasut Chindasuthi/Shutterstock
Kto może trafić do Newcastle United? Jakie wielkie transfery planują nowe władze klubu? Co zrobią, by uniknąć spadku i czy zatrudnienie Eddiego Howe’a to dobra decyzja? Przed “Srokami” czas weryfikacji. Nazwiska łączone z przenosinami na St. James’ Park robią wrażenie.
Finanse są we współczesnym futbolu sprawą kluczową. Gwarantują możliwość pozyskania najlepszych graczy oraz inwestycji w odpowiednią infrastrukturę czy innowacyjne metody treningowe. Newcastle United może w niedługim czasie zagrozić wszystkim światowym piłkarskim kolosom. Informacja o zmianie właściciela została przyjęta przez fanów “Srok” z wielkim optymizmem. Trudno się dziwić. W końcu drużyna, która przyzwyczaiła swoich kibiców do bycia ligowym średniakiem, zyskała potężne środki na rozwój.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kto, co i za ile?

Aby uzmysłowić sobie, jak wielkie są to pieniądze, warto zwrócić uwagę na sukcesywny rozwój Manchesteru City od 2008 roku, kiedy klub został zakupiony przez szejków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dziś ”Obywatele” są rok w rok jednym z faworytów do wygrania Premier League, sukcesywnie zgarniają krajowe puchary i weszli do europejskiego topu. Po co jednak ta cała wyliczanka? Aby podkreślić fakt, że nowi włodarze Newcastle są 14 razy bardziej zamożni niż właściciele klubu z niebieskiej części Manchesteru.
Warto wspomnieć również, że Newcastle jest obecnie podzielone na trzy podmioty:
  • Publiczny Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej - 80% udziałów
  • PCP Capital Partners - 10% udziałów
  • RB Sports & Media - 10% udziałów
Ci, którzy obserwują poczynania NUFC, powinni kojarzyć już postać Amandy Staveley. Staveley reprezentuje ten pierwszy podmiot i to właśnie ona stała się twarzą nowej, klubowej rewolucji.

Nowe twarze

Staveley jest pewnego rodzaju rzecznikiem głównego udziałowca i sukcesywnie zdradza kibicom plany arabskich szejków na przebudowę klubu. Obiera wyważoną i bardzo dobrze dobraną narrację. Widać to po ciepłym przyjęciu ze strony fanów “Srok”. Nowe władze chcą nie tylko wprowadzić nowe nazwiska, ale zreorganizować go od piwnicy po strych. Mówi się o przebudowie infrastruktury. Wiedzą również, jak dobrze działa na PR sygnowanie swoich działań klubowymi legendami. Od razu sięgnięto po Alana Shearera. Legenda wypowiada się o przejęciu Newcastle w pozytywnym tonie.
Idąc za podpowiedziami Shearera, możemy przejść do potencjalnych wzmocnień klubu ze St James’ Park. Anglik uważa, że drużynie potrzebnych jest co najmniej kilka transferów. Mówi, że “Srokom” brakuje środkowego obrońcy, kreatywnego pomocnika oraz typowego, bramkostrzelnego zawodnika linii ofensywnej. I trudno się z nim nie zgodzić. W końcu jego były zespół znajduje się obecnie w strefie spadkowej i potrzebuje szybkich efektów, by nie wylądować w Championship.
Jeśli chodzi o linię defensywną, z drużyną Newcastle łączonych jest sporo nazwisk. Takich jak chociażby Eric Bailly, Kalidou Koulibaly czy Kieran Trippier. Jednak ze wszystkich transferowych plotek najbardziej sensownie wygląda chyba kandydatura Jamesa Tarkowskiego. Jako pierwsi poinformowali o tym dziennikarze “The Telegraph”. Tarkowski to 28-letni stoper Burnley, od lat numer jeden defensywy “The Clarets”, na co wskazują minuty na boisku. Tarkowskiego obowiązuje kontrakt do czerwca 2022 roku i ani klub, ani zawodnik nie wykazują woli jego przedłużenia. Idealnie, by zaraz zasilić szeregi Newcastle.
W drugiej linii robi się zdecydowanie ciekawiej. Najgorętsze nazwisko to obecnie Philippe Coutinho. I potencjalny scenariusz zakontraktowania Brazylijczyka wydaje się być dość prawdopodobny. 29-latek stał się jednym z najbardziej spektakularnych niewypałów transferowych w historii piłki. Barcelona mogłaby skorzystać na ogromie środków, które mają do wykorzystania właściciele “Srok”, a sam zawodnik oddzieliłby grubą kreską nieudany pobyt na Camp Nou i wrócił na angielskie podwórko, gdzie błyszczał boiskową techniką i zwracał na siebie uwagę największych europejskich potęg. “Daily Mirror” donosił już o potencjalnym kontakcie agentów Brazylijczyka z włodarzami Newcastle. Prócz Philippe Coutinho, plotkuje się również o zakontraktowaniu Jessego Lingarda czy nawet Declana Rice’a. Nie brakuje również obligatoryjnych doniesień o potencjalnym transferze Jude’a Bellinghama, do których każdy z nas chyba zdążył się już przyzwyczaić.
Zostaje nam jeszcze formacja ofensywna, gdzie również nie brakuje bardzo ciekawych kandydatur. Pośród nich znajdziemy takie nazwiska jak Eden Hazard, Anthony Martial, Dominic Calvert-Lewin, Ismaila Sarr czy Alexandre Lacazette. Hazard to bliźniaczo podobna sytuacja do tej Philippe Coutinho. Belg w Madrycie jest cieniem dawnej chwały z Premier League. Chcąc zaliczać regularne występy może w niedługim czasie skierować uwagę na oferty z innych klubów. I kto wie, być może niedługo zobaczymy go na czele ataku NUFC. Nie jest to zupełnie niemożliwe. Sarr brzmi zaś realnie, ale Watford sukcesywnie chroni najlepszego zawodnika swojego zespołu, odrzucając kolejne propozycje.

Howe’s it gonna be?

Kierując oczy na projekt nowego Newcastle, nie można nie wspomnieć o menedżerze “Srok”. Eddie Howe, żywa legenda Bournemouth, nieraz wyprowadzał “Wisienki” z tarapatów. Właśnie tego oczekuje się obecnie w Newcastle, bo widmo spadku na St. James’ Park jest naprawdę realne. Nowi właściciele nie chcą o tym słyszeć, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich ambitne plany na rozwój klubu.
Kim jest Howe? To piłkarski myśliciel, spędzający długie godziny na teoretycznej stronie wdrażania piłkarskiej taktyki. Potrafi również zastosować precyzyjne podejście indywidualne, wydatnie pomagając piłkarzowi wejść na wyższy poziom. Przykładem takiej sytuacji może być adaptacja w Bournemouth Ryana Frasera. Były gracz Aberdeen miał kłopoty z wejściem do zespołu, więc Howe często odwiedzał go prywatnie, instruował co do diety, ustawienia oraz odpowiedniego podejścia mentalnego, co dało efekty w bardzo krótkim czasie. By jednak zobaczyć na własne oczy styl pracy Eddiego Howe’a, spójrzcie na wycinek organizacji pracy z drużyną z 2019 roku, gdy jego Bournemouth przygotowywało się do sezonu na hiszpańskiej La Mandze.
Jego typowo ogrywanymi formacjami są przede wszystkim ustawienia 4-4-2 oraz 4-4-1-1. Howe ma świadomość, że piłka musi cieszyć oko, więc nigdy nie ustawiał swoich zespołów defensywnie. To pokrywa się z oczekiwaniami fanów Newcastle, którzy wyczekują wejścia ukochanej drużyny na nowy poziom. Nic dziwnego, że nowy szkoleniowiec został powitany z takim entuzjazmem oraz przedstawiany jest jako ktoś, kto wyciągnie “Sroki” z kłopotów.
- Kochamy atakować, prowadzić grę, grać bardzo szybką piłkę - podkreślił w pierwszym klubowym wywiadzie Howe. - Mój styl prowadzenia zespołu pokrywa się z tym, jaki styl chciałbym oglądać jako obserwator. Chcę widzieć dynamiczną, zespołową grę.
W teorii to odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku. Zobaczymy, jak jego plany zweryfikuje boisko. Jednak dy wybiegniemy myślami nieco w przyszłość i połączymy ofensywny styl Eddiego Howe’a z potencjalnymi głośnymi transferami pokroju Philippe Coutinho, Hazarda czy Martiala, jawi nam się projekt o niesamowitym potencjale. Każdy z tych ruchów może oczywiście nieść za sobą znamiona niepowodzenia, jednak sam potencjał tego, jak może niedługo wyglądać jedenastka Newcastle United, wywołuje pewną ekscytację.

Kurs na długofalowy rozwój

Nowi włodarze Newcastle wydają się tworzyć bardzo sensowną oraz logiczną wizję długofalowego rozwoju ekipy “Srok”. Sukcesywnie przekazywane przez Amandę Staveley informacje podsycają euforię kibiców. Wizja klubu budowanego na ogromnych pieniądzach budzi oczywiście swego rodzaju niechęć, jednak rzeczywistość konsekwentnie pokazuje nam, że same środki nie gwarantują sukcesów. Potrzebne jest jeszcze sprawne i zmyślne zarządzanie, a wykreowana wizja właścicieli daje fanom nadzieję na błyskawiczny postęp. Jak jednak poradzi sobie Eddie Howe? Jaki będzie pierwszy transfer nowego europejskiego potentata? Jak długo Newcastle będzie gonić europejska czołówkę nim do niej doskoczy? O ile oczywiście nie spadnie z Premier League.

Przeczytaj również