Lech Poznań czeka na to 12 lat. Dzisiaj może zrobić ogromny krok w tym kierunku

Lech Poznań czeka na to 12 lat. Dzisiaj może zrobić ogromny krok w tym kierunku
Screen Twitter
Lech Poznań meczem z Hapoelem Beer-Szewa zamyka pierwszą część fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. W czwartek "Kolejorz" może postawić ważny krok w kierunku awansu i zrobić to, czego nie udało mu się od 12 lat, czyli... wygrać dwa mecze w fazie grupowej europejskiego pucharu. Szansa na to jest duża, podopieczni Johna van den Broma wszystkie karty trzymają we własnych rękach. Czy to będzie kolejny wielki wieczór Lecha w Europie?
Lechici nie tylko przez bukmacherów są wskazywani przed tym meczem w roli faworyta. Nie tylko dlatego, że Bułgarska jest prawdziwą twierdzą w europejskich pucharach, bo Lech Poznań na pięć meczów u siebie wszystkie wygrał z bilansem bramkowym 16:2. John van den Brom także nie ma co narzekać przed tym spotkaniem. Oczywiście remis w domowym meczu z Legią Warszawa był dla poznaniaków rozczarowaniem, ale do starcia w Lidze Konferencji zespół mistrzów Polski przygotowywał się w normalnym - pięciodniowym mikrocyklu - a trener do dyspozycji ma obecnie wszystkich zawodników, nie licząc kontuzjowanego i przebywającego we Włoszech Bartosza Salamona. To ostatnia taka sytuacja w 2022 roku, kiedy "Kolejorz" ma pięć dni na przygotowanie się do meczu. Później tyle czasu przed spotkaniami już mieć nie będzie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Starcie z Hapoelem jest kluczowe dla lechitów. Ewentualna wygrana sprawi nie tylko kolejne 500 tys. euro do klubowej kasy oraz zwiększy jakże ważny klubowy współczynnik na kolejny sezon z 7.500 pkt do aż 9.000. To także szansa na spore przybliżenie się do awansu z fazy grupowej i szansa na grę w europejskich rozgrywkach z ósmym innym rywalem (do tej pory czterech w eliminacjach, trzech w fazie grupowej), bowiem przy ewentualnym zwycięstwie podopieczni Johna van den Broma będą mieli już 5 pięć punktów przewagi nad izraelskim zespołem na trzy mecze przed zakończeniem fazy grupowej. Ostatnim polskim zespołem grającym na wiosnę w Europie była Legia Warszawa w sezonie 2016/17, która po zajęciu 3. miejsca w grupie LM, spadła do 1/16 Ligi Europy.

Hapoel... czy należy się go obawiać?

Hapoel, czyli wicemistrz Izraela oraz zdobywca Pucharu i Superpucharu w zeszłym sezonie, to zespół, który zdecydowanie jest w zasięgu Lecha Poznań. Nie chodzi już nawet o takie fakty, że rywale do Poznania przylecieli już w poniedziałek, co miało związek z żydowskim świętem - Jon Kipur - jakie obchodzili od wieczora 4 października do wieczora 5 października, w trakcie którego nie można się myć, płukać ust, pracować czy nosić butów ze skóry, a przede wszystkim trenować. Dlatego przedmeczowy trening ostatecznie odbyli dopiero w środowy wieczór o godz. 21. Trener rywali, Elyaniv Barda, pracujący w klubie od 2022 roku wskazywał, że post raczej nie będzie problemem jego piłkarzy.
- Mamy blisko 24 godziny do meczu i mam nadzieję, że po poście damy radę. Nasze niedawne święto nie powinno być problemem - mówił Barda, u którego w sztabie pracują dwie znane postacie z Polski. Mowa o Maorze Meliksonie i Łukaszu Bortniku (trener przygotowania fizycznego, pracował ostatnio w Legii), co zauważył na swoim blogu Jan Sikorski.
Istotnym faktem jest to, że trener rywali nie będzie mógł skorzystać z dwóch bardzo ważnych dla siebie zawodników. Mowa o kontuzjowanym Ramzim Safourim i niemogącym wlecieć do Polski z powodu zakazu dla obywateli Rosji - Shapim Suleymanowie. Pod nieobecność tych piłkarzy o kształcie ofensywy rywala będą decydować Eugene Ansah, Rotem Hatuel (7 goli na 2 frontach) i Dor Micha. W obronie kluczowym zawodnikiem jest Miguel Vitor, który w barwach rywali ma na swoim koncie najwięcej występów w europejskich pucharach.
Hapoel w tym sezonie na wyjeździe jest niepokonany, bo na osiem spotkań (4 w pucharach, 3 w lidze, jeden w SPP) aż pięć wygrali, a trzy zremisowali, z czego jedno z nich - we wspominanym superpucharze kraju - wygrali po dogrywce z mistrzem, grającym w LM - Maccabi Hajfa (2:1). To na pewno daje dużo pewności ekipie Elyaniva Bardy.
W Lidze Konferencji Izraelczycy do tej pory zremisowali 0:0 z Austrią Wiedeń, gdzie nie oddali celnego strzału, a w meczu z Villarrealem polegli 1:2. Dla nich zatem kluczowa będzie druga runda fazy grupowej, kiedy to u siebie podejmą zarówno zespół z Austrii, jak i "Kolejorza", co miejsce będzie miało już za tydzień. W swoim pierwszym spotkaniu w LKE czwartkowi rywale Lecha nie mieli za dużo do powiedzenia. W drugiej połowie właściwie już postawili tylko na defensywę, co nie jest ich normalną praktyką i nie oddali celnego strzału przez całe spotkanie.
Wydaje się, że trudniejsze zadanie czeka Lecha za tydzień, bo do gry powinni już wrócić Safouri i Suleymanow, ale żeby o tym myśleć, najpierw trzeba wykonać zadanie w Poznaniu, czyli zdobyć bardzo ważne trzy punkty. Lech jest w stanie zdominować zespół z Izraela, ale musi sam pamiętać o defensywie, bo przecież gdyby nie Filip Bednarek w meczu z Austrią Wiedeń, to historia tamtego spotkania także mogła się potoczyć nieco inaczej.

Dylematy van den Broma

Holender w czwartek rozegra swoje 60. spotkanie w Lidze Konferencji, a w tygodniu obchodził swoje 56. urodziny. Piłkarze nie mogą sprawić mu lepszego prezentu niż wygrana w czwartek. Sam szkoleniowiec ma komfort wyboru, jeśli chodzi o zestawienie wyjściowego składu. Ma właściwie 2-3 znaki zapytania.
W bramce stanie oczywiście Filip Bednarek. W obronie są dwie zagadki. Pewniakami do gry są Joel Pereiera i Antonio Milić, ale kto obok nich? W środku trener wybiera pomiędzy Dagerstalem i Satką i trudno wskazać, na kogo postawi tym razem. Ostatnio Holender jednak jak już dał szanse Satce, to ten nie schodził z placu gry. Zmiana nastąpiła w meczu z Legią, bo Słowak rozegrał dwa pełne spotkania w swojej kadrze, a Szwed po narodzinach dziecka nie pojechał ostatecznie na zgrupowanie reprezentacji i został na miejscu. Stąd on dostał szanse gry w ostatnią sobotę i spisał się bardzo dobrze.
Lewa obrona to rywalizacja Douglasa z Rebocho i ostatnio niespodziewanie wygrywa ją Szkot. Portugalczyk jest od dłuższego czasu pod formą, a Szkot dobrze zagrał z Legią i dodatkowo był w środę na konferencji prasowej, co może być jakąś wskazówką. Choć też trzeba pamiętać, że Douglas to najstarszy piłkarz w zespole.
Środek pola to ostatnio duet Karlstorm - Kwekweskiri. O ile pozycja tego pierwszego jest niepodważalna, to w ostatnim czasie dobrze u jego boku wygląda Gruzin. Stąd nie przewidujemy zmian w tej formacji.
Na skrzydłach trener van den Brom także nie powinien dokonywać rotacji. Skóraś co prawda dwa ostatnie spotkania ligowe z Wartą i Legią miał nieco słabsze względem ostatnich występów. Nie mówiąc już o Velde, który w sobotę zagrał bardzo słabo, ale on grając w Europie, zmienia się w lepszego piłkarza. Z Austrią przy Bułgarskiej dołożył dwa gole. W meczach w Europie ten piłkarz ma więcej miejsca i może pokazać swoje walory. Z kolei na ławce powinien znaleźć się długo niewidziany w kadrze meczowej Adriel Ba Loua. Ostatni raz w pierwszym zespole Lecha zagrał 3 miesiące temu w starciu o superpuchar Polski z Rakowem.
Zagadką jest pozycja ofensywnego pomocnika. Joao Amaral jest od dłuższego czasu w słabszej formie, a dodatkowo miał drobny uraz pachwiny po meczu z Legią. W środę na oficjalnym przedmeczowym treningu trenował z zespołem, ale naszym zdaniem to dobry moment, żeby posadzić Portugalczyka na ławce. W jego miejsce może wejść Sousa albo Szymczak, my typujemy na postawienie na tego pierwszego.
W ataku Lech liczy oczywiście na lidera klasyfikacji kanadyjskiej Ligi Konferencji Europy, czyli Mikaela Ishaka, który na swoim koncie ma w dwóch meczach trzy gole i dwie asysty. Lech w czwartek spróbuje dalej śrubować swój dorobek bramek zdobytych. Po dwóch meczach ma ich na koncie siedem i pod tym względem jest liderem na równi z tureckim Basaksehir.
Przewidywany skład Lecha Poznań na mecz z Hapoelem Beer Szewa.
Bednarek - Pereiera, Dagerstal, Milić, Douglas - Karlstrom, Kwekweskiri - Skóraś, Sousa, Velde - Ishak.

Przeczytaj również