Legia Warszawa poczeka na Marka Papszuna. Mistrzowie Polski nie chcą negocjować z Rakowem Częstochowa

Zamiary Legii są jasne. Niedawno wyłożył je Dariusz Mioduski, który stwierdzi, że chce porozumieć się z Papszunem i jego sztabem szkoleniowym. Zaznaczył, że jest w stanie poczekać na 47-letniego szkoleniowca do końca sezonu.

Wiele wskazuje na to, że dopiero wtedy Papszun będzie mógł trafić do Legii. Jego kontrakt z Rakowem obowiązuje do końca czerwca.

Portal Interia.pl podał, że Legia nie będzie negocjować z klubem z Częstochowy wcześniejszego pozyskania Papszuna. Ciężar rozmów miał zostać przerzucony na samego szkoleniowca, który jest w doskonałych relacjach z Michałem Świerczewskim. Jeśli on nie przekona właściciela Rakowa do rozwiązania kontraktu, to Legia poczeka na nowego trenera do lata.

Sam Świerczewski w rozmowie z naszym portalem skarżył się na brak szacunku ze strony Legii. Przy Łazienkowskiej odrzucają te oskarżenia. Tłumaczą, że wypowiedź Mioduskiego miała tylko... rozwiać spekulacje.

Wcześniej media informowały, że warszawski klub chce podpisać z Papszunem pięcioletni kontrakt. 47-latek miałby zarabiać olbrzymie pieniądze - nawet 250 tysięcy złotych miesięczne. Otrzymałby szerokie kompetencje - łącznie z wpływem na transfery.

Na razie niewykluczone, że wiosną Papszun zamknie przyszłemu pracodawcy ostatnią drogę do kolejnej edycji europejskich pucharów. I Raków, i Legia awansowały do ćwierćfinału Pucharu Polski. W nim jeszcze nie spotkają się ze sobą. Częstochowianie zmierzą się z Arką, Legia - z Górnikiem Łęczna.