Liderzy chcą odejść, pół kadry do wymiany, duża lista życzeń i ambitne plany transferowe. Rewolucja w Arsenalu

Liderzy chcą odejść, pół kadry do wymiany, duża lista życzeń i ambitne plany transferowe. Rewolucja w Arsenalu
Foto Yannis Halas / Focus Images / MB Media / PressFocus
W najbliższym okienku transferowym Arsenal ma wreszcie przejść wielką rewolucję kadrową. Sugeruje to Mikel Arteta, rozpisują się na ten temat angielskie media. Emirates powinno opuścić kilku ważnych piłkarzy. Kto odejdzie? Kto przyjdzie? Dlaczego nadchodzące miesiące są kluczowe dla przyszłości “Kanonierów”?
W sierpniu ubiegłego roku Arsenal wygrał Puchar Anglii i Tarczę Wspólnoty, dając kibicom nadzieję na przynajmniej niezły sezon 2020/2021. Bo przecież wyłożono też 45 mln euro na Thomasa Parteya. Kontrakt z klubem przedłużył kapitan i najlepszy strzelec, Pierre-Emerick Aubameyang. Ściągnięto także Gabriela z Lille, typowanego na nowego lidera defensywy. Miało być przynajmniej dobrze. Tylko tyle i aż tyle.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie było. “Kanonierzy” notują najgorszy sezon ligowy od dawien dawna. Mają jeszcze szanse na awans do Ligi Konferencji, ale są one właściwie iluzoryczne, a dziś - po meczu z Chelsea - mogą całkowicie wyparować. Nie powiodła się też misja uzyskania przepustki do Ligi Mistrzów przez Ligę Europy. Przypomnijmy, że Arsenal w meczu rewanżowym półfinału LE z Villarrealem, grając z nożem na gardle, oddał jeden celny strzał. Jeden! Podopieczni Artety tym samym doskonale podsumowali kompromitujący we własnym wykonaniu sezon. Sezon, w którym garść przebłysków nie ma prawa przysłonić ogólnego, przykrego obrazu całej drużyny.
Arteta pracy jednak najpewniej nie straci. Zaś właściciele, rodzina Kroenke, nie mają zamiaru sprzedawać klubu mimo wściekłości fanów i zainteresowania ze strony Daniela Eka, szefa platformy Spotify i prywatnie kibica “The Gunners”. Za to przez kadrę zespołu ma przejść tornado. Tym razem realne, a nie polegające jedynie na pozbyciu się mało znaczącego balastu. Na co powinni przygotować się sympatycy Arsenalu?

Odejścia

“The Guardian” poinformował, że przeciekający londyński okręt chce opuścić pięciu ważnych zawodników. Dziennikarze “The Athletic” doprecyzowali, że chodzi o następujących graczy:
  • Hectora Bellerina
  • Davida Luiza
  • Granita Xhakę
  • Bernda Leno
  • Williana
W takim wypadku pojęcie “ważny” zapewne odnosi się do samej struktury szatni, w której trzej pierwsi z wymienionych pełnią kluczowe role. Piłkarsko bowiem z tym kwintetem bywa różnie. Najwięcej oczywiście gra Leno, ale Niemiec - raczej nie błyszczący formą - ponoć ma dość i liczy na zmianę otoczenia, o czym pisały także niemieckie media. Davidowi Luizowi kończy się kontrakt. Jego rodak Willian przejechał się na własnych ambicjach, bo po przenosinach z Chelsea oczekiwał Ligi Mistrzów, poza tym rzadko daje odpowiednią jakość drużynie. Granit Xhaka z kolei od dawna przewija się w gronie zawodników do odejścia i chyba tym razem wreszcie do tego dojdzie. Choć, co mniej uważnych obserwatorów meczów “Kanonierów” może zdziwić, czysto futbolowo byłaby to chyba największa strata dla zespołu.
Najciekawszy jest przypadek Hectora Bellerina. Wciąż jedynie 26-letni Hiszpan stacjonuje na Emirates blisko dekadę, ale od dawna prezentuje bardzo, bardzo przeciętny poziom. Stanął w miejscu. Jeśli chce odbudować własną karierę i odnaleźć formę, musi zmienić klub. Angielscy dziennikarze pisali zresztą, że Bellerin chciał odejść już rok temu, lecz umówił się z Artetą na jeszcze jeden, ostatni sezon gry dla Arsenalu. I nie zyskał na tym ani sam piłkarz, ani drużyna, bo w obecnej dyspozycji wychowanek Barcelony wygląda na murawie wręcz fatalnie.
Być może z Londynem pożegna się także Alexandre Lacazette. Kontrakt Francuza wygasa w czerwcu przyszłego roku, a więc nadchodzi ostatnia szansa na realny zarobek z tytułu jego sprzedaży. Są szanse, że “Laca” podpisze nową umowę, ale znacznie bardziej prawdopodobny jest wariant rozstania. Doświadczonego napastnika od dawna ma na radarze Diego Simeone. W klubie powinien zaś pozostać Aubameyang, który rozgrywa słabiutki sezon, lecz zamierza respektować obowiązujący kontrakt i podnieść drużynę z dna swoimi golami.
Wietrzenie kadry obejmie także jej mniej istotne elementy. “Armatki” nie wykupią z Realu Madryt Daniego Ceballosa, który więcej szkodzi niż pomaga. Zbyt drogi prawdopodobnie okaże się inny wypożyczony z Realu pomocnik, Martin Odegaard. Odejdą pełniący mało istotne role Eddie Nketiah i Reiss Nelson. Nieznana jest przyszłość Roba Holdinga, Caluma Chambersa i Mohameda Elneny’ego - być może żadnego z nich zaraz na Emirates nie będzie. Wracający z wypożyczeń Lucas Torreira i Matteo Guendouzi (a pewnie i Konstantinos Mavropanos) od razu mają pójść dalej. Podobny los czeka zapewne Ainsleya Maitlanda-Nilesa. Znak zapytania postawimy przy Joe Willocku, bo ten nadspodziewanie dobrze wygląda w barwach Newcastle.
Jak więc widać, rewolucja obejmie nawet kilkanaście nazwisk. Tego domaga się Mikel Arteta, który notorycznie wspomina o trwającym procesie przebudowy zespołu. Hiszpan daje do zrozumienia, że umówił się z właścicielami na wewnętrzne zmiany, a środki uzyskane ze sprzedaży plus zastrzyk finansowy wprost z kieszeni rodziny Kroenke pozwolą na zakup sensownych następców odchodzących piłkarzy.
- Myślę, że właściciele naprawdę chcą się zaangażować w letnią przebudowę składu i będą dla nas dużym wsparciem - zadeklarował menedżer londyńczyków.

Następcy

Kto jest wymieniany w kontekście ewentualnego zasilenia szeregów Arsenalu? Kto dołączy do Aubameyanga, Bukayo Saki, Emile’a Smitha Rowe’a, Kierana Tierneya, Gabriela i Thomasa Parteya oraz paru innych graczy, którzy widnieją w planach na nowy sezon?
Simon Collings z “Evening Standard” podał trzy nazwiska: środkowego pomocnika Yvesa Bissoumy z Brighton, prawego obrońcy Maxa Aaronsa z Norwich oraz napastnika Odsonne’a Edouarda z Celtiku. Żadne z nich nie jest zaskoczeniem, bo to piłkarze wielokrotnie przymierzani już do przeprowadzki na Emirates. Każdy z nich byłby potrzebny, bo na ich pozycjach zaraz pojawią się spore wyrwy. Gdyby władze klubu sprowadziły ten tercet, kibice nie mieliby prawa narzekać. Ale, jak zwykle w przypadku Arsenalu, problem stanowi konkurencja. I Bissouma, i Aarons, i Edouard budzą spore zainteresowanie na rynku. W dodatku londyńczycy nie mają argumentu w postaci gry w europejskich pucharach. Arteta uważa, że to nie kłopot, bo nowi zawodnicy mieliby “zaufać projektowi i przyjść z powodu gry stricte dla Arsenalu, a nie na arenie międzynarodowej”. Wydaje się jednak, że - co nie jest nowością - Hiszpan prezentuje nazbyt optymistyczne podejście.
David Ornstein z “The Athletic” dorzucił do tej puli jeszcze jedno nazwisko - obserwowanego przez skautów AFC Sandera Berge z Sheffield, który po spadku “Szabl” ponoć będzie do “wyjęcia” za niewiele ponad 10 mln euro. Norweg mógłby stanowić alternatywę dla Bissoumy, ale nie tylko - za taką kwotę klub zyskałby solidne uzupełnienie kadry z perspektywami na znaczący rozwój. Biorąc pod uwagę, że kwota, którą trzeba wyłożyć za Berge, jest mniejsza niż ewentualny zysk ze sprzedaży np. Eddiego Nketiaha, grzech byłoby tej szansy nie wykorzystać.
W kwestii środkowych pomocników - i tych cofniętych, i wysuniętych - raczej w kategoriach nierealnego marzenia należy traktować pogłoski o zainteresowaniu zjawiskowym Eduardo Camavingą z Rennes. Media pisały także choćby o Denisie Zakarii z Gladbach. Barw nadal nie zmienił zeszłoroczny cel transferowy klubu, czyli Houssem Aouar z Lyonu. Sporo zależy od przyszłości wspomnianego już Martina Odegaarda, bo niewykluczone, że np. Real zejdzie z ceny lub przedłuży wypożyczenie Norwega o następny sezon, co zlikwiduje konieczność pozyskania ofensywnego pomocnika.
Po odejściu Bernda Leno przyda się oczywiście nowy bramkarz. Tu wysoko mają stać akcję Andre Onany z Ajaksu. Problem w tym, że ten nadal jest zdyskwalifikowany za doping i nie wiadomo, czy zostanie dopuszczony do gry już od startu nowych rozgrywek. Ciekawie brzmią pogłoski o możliwym powrocie Wojciecha Szczęsnego, który jednak sporo zarabia oraz nadal może być potrzebny Juventusowi. Może zatem Arsenal powinien skierować się w stronę ogranego w Anglii Nicka Pope’a z Burnley?
Priorytet stanowić będzie również sprowadzenie nowego stopera. Na Emirates wprawdzie wróci wypożyczony do Nicei William Saliba, ale to za mało, by na nowo zbudować defensywę. Przydałby się ktoś z górnej półki. Kimś takim na pewno nie jest Joachim Andersen, jeden z nielicznych jasnych punktów spadkowicza Fulham, formalnie gracz Lyonu. Jako uzupełnienie w razie odejścia Holdinga - czemu nie. Jako piłkarz z miejsca do pierwszej jedenastki? Tutaj zależy, czy Arsenal chce być ekipą ze środka tabeli (wtedy tak), czy jednak mierzy wyżej. A propos uzupełnień - w roli backupa dla Kierana Tierneya ma szansę zameldować się Ryan Bertrand z Southampton.
Zostają jeszcze skrzydła i atak. Wśród kandydatów na boczne flanki wymienia się m.in. najlepszego piłkarza Championship, Emiliano Buendię z Norwich oraz Samu Chukwueze z Villarrealu. Z napastników poza Odsonnem Edouardem mówi się o Moussie Dembele z Atletico, wypożyczonego tam z Lyonu.
Co stanowi punkt wspólny właściwe wszystkich piłkarzy łączonych z Arsenalem? Żaden z nich nie jest gwiazdą z najwyższej lub choćby wysokiej półki. To zwykle zawodnicy albo obiecujący, perspektywiczni, będący dopiero materiałami na top, albo gracze solidni, którzy mogą okazać się przydatni. Ale takie są obecne możliwości “The Gunners”. Nie ma co zamazywać rzeczywistości. A jakiś pomysł na rewolucję kadrową trzeba przecież mieć. Dlatego zważywszy na zamiłowanie Arsenalu do ściągania tzw. szrotu, powyższa lista życzeń faktycznie wydaje się całkiem imponująca.

Ważny czas

Najbliższe, letnie okienko transferowe zdefiniuje kierunek, w którym w nadchodzących latach podąży Arsenal. Tylko skuteczne zmiany kadrowe mogą okazać się paliwem do przyszłych sukcesów, a wcześniej wygrzebania się z marazmu, zawrócenia z fatalnego kursu na bycie nikim więcej niż angielskim średniakiem. To zatem bardzo istotny czas dla całego klubu. Nie tylko dla mających na pieńku z kibicami właścicieli, ale też samego Mikela Artety, który mimo beznadziejnego w ogólnym rozrachunku sezonu najwyraźniej otrzymał solidny kredyt zaufania, by zbudować własny projekt na Emirates.
Jeśli Arsenal ma ambicje na powrót do ligowej czołówki i chce traktować obecne rozgrywki jako wypadek przy pracy, nie może mieć w kadrze ledwie jednego lewego obrońcy. Nie może opierać środka defensywy na Davidzie Luizie, Robie Holdingu czy Pablo Marim. Nie ma prawa liczyć na rozleniwionych i zagubionych graczy pokroju Ceballosa, wyblakłych dawnych liderów jak Bellerin lub zwyczajnie nie dojeżdżających poziomem zawodników typu Elneny lub Chambers. Tu trzeba poważnej rewolucji. A żeby do niej doszło, słowa muszą przejść w czyny. Bo pustych słów na Emirates padło w ostatnim czasie zdecydowanie zbyt wiele.

Przeczytaj również