Znamy kolejne szczegóły reformy Ligi Mistrzów. Polskim klubom ma być łatwiej o awans [NASZ NEWS]

Znamy kolejne szczegóły reformy Ligi Mistrzów. Polskim klubom ma być łatwiej o awans [NASZ NEWS]
kivnl / shutterstock.com
Nowy format Ligi Mistrzów od sezonu 2024/2025 jest właściwie przesądzony i zostanie zaakceptowany przez UEFA do końca kwietnia tego roku. Według naszych informacji, dla polskich klubów ma nastąpić jedna istotna zmiana. Do fazy grupowej Champions League dostanie się pięć zespołów z tzw. ścieżki mistrzowskiej kwalifikacji. To powrót do liczby obowiązującej za „Reformy Platiniego” i odrobinę łatwiejsza przeprawa.
Od początku roku UEFA oraz kluby bardzo intensywnie pracują nad nowym formatem Ligi Mistrzów. Można już powoli ogłaszać największą od lat rewolucję w rozgrywkach europejskich pucharów.
Dalsza część tekstu pod wideo
Najważniejsze zmiany to:
  • Powiększenie Ligi Mistrzów z 32 do 36 zespołów.
  • Koniec fazy grupowej.
  • Dziesięć meczów w fazie ligowej (pięć u siebie i pięć na wyjeździe) z różnymi rywalami.
  • Osiem pierwszych miejsc uzyskuje awans do fazy pucharowej, a kolejnych szesnaście walczy w dodatkowej rundzie o awans do 1/8 finału LM.
O nowym formacie szerzej pisaliśmy miesiąc temu TUTAJ.

Dyskusja nad czterema miejscami

W ostatnich tygodniach dyskutowano nad dopracowaniem szczegółów. UEFA i kluby wciąż nie doszły do pełnego porozumienia, ale jest blisko. Sprawa powinna zostać zamknięta przed 24 kwietnia, kiedy w Montreaux odbędzie się Kongres UEFA.
Między innymi trwają rozmowy dotyczące tego, jak mają zostać rozdysponowane cztery dodatkowe miejsca w Lidze Mistrzów. Najbardziej prawdopodobny scenariusz? Jedno przypadnie najsłabszym federacjom, które powalczą o nie w kwalifikacjach przez ścieżkę mistrzowską.
Pozostałe trzy zostaną zarezerwowane dla klubów będących najwyżej w Rankingu UEFA. Tu także trwa spór, jak taki ranking obliczać. Brać pod uwagę całą historię występów w pucharach, a może pięć czy dziesięć ostatnich lat? Być może zostanie wymyślona zupełnie nowa formuła obliczania współczynnika.
Inną propozycją, która leży na stole jest „podarowanie” jednego miejsca Francji, która ma dziś zagwarantowane dwa automatyczne awanse + jeden zespół w kwalifikacjach do Champions League.

Krótsza droga do raju?

Skupmy się jednak na zmianie najmniej istotnej z punktu widzenia gigantów, a która najbardziej dotyczy polskich klubów. To dodatkowe miejsce dla kwalifikujących się do LM przez ścieżkę mistrzowską.
Dziś są to jedynie cztery „sloty”, o które mistrz Polski walczy od pierwszej rundy kwalifikacyjnej. Jedno dodatkowe miejsce to z pozoru żadna poważna zmiana, ale oznacza powrót do tego, co wprowadzała tzw. „Reforma Platiniego” w 2009 roku.
Przypomnijmy. Dwanaście lat temu Michel Platini otworzył szeroko drzwi dla zespołów ze słabszych lig wprowadzając w eliminacjach do Ligi Mistrzów dwie drogi: „mistrzowską” i „ligową”, co oznaczało, że kluby z federacji zajmujących dalsze miejsca w rankingu UEFA (11-55) nie mogły wpaść na zespoły z topowych krajowych rozgrywek w Europie.
Największych jednak bardzo mierziło, że muszą jesienią mierzyć się z kimś pokroju BATE Borysów i ostatecznie reforma została wygaszona w 2018 roku, ale nie kompletnie zaorana, bo mocne weto postawiło wiele europejskich federacji, które dla UEFA nie mogą pozostawać obojętne.
W rezultacie wypracowano kompromis. Ograniczono miejsca w LM dostępne przez kwalifikacje z dziesięciu do sześciu, ale cztery wciąż przypadały mistrzom, a tylko dwa klubom z mocnych lig. W ten sposób ograniczono straty najsłabszych.
Dla nas ta kosmetyczna reforma oznaczała dłuższą drogę eliminacyjną, bo rozpoczynającą się już w pierwszej rundzie. Teraz znów może być nieco łatwiej, choć musimy poczekać na szczegóły regulaminu kwalifikacji.
Oczywiście to wciąż nie zmienia faktu, że o Lidze Mistrzów będziemy mogli myśleć w sferze marzeń. "Reforma Platiniego", obowiązująca przez dekadę, otworzyła nam bramy do elity tylko raz. To wiele mówi o naszym miejscu na piłkarskiej mapie Starego Kontynentu. Dopóki w kwalifikacjach odpadamy z Cypryjczykami czy Białorusinami, żadna reforma wprowadzana przez UEFA nie ma dla nas większego znaczenia.
Szkoda, bo od 2024 roku zastrzyk gotówki z Ligi Mistrzów będzie zdecydowanie większy. Awans do niej oznaczałby dla polskiego klubu wystrzelenie na inną orbitę finansową. W obecnym kształcie faza grupowa oznacza zarobek na poziomie 68 milionów złotych. Według prognoz UEFA za trzy lata ma to być cztery razy więcej - 272 miliony, czyli dwukrotność rocznego budżetu Legii Warszawa.
To tak, gdyby ktoś pytał, po co Lidze Mistrzów taka rewolucja.

Przeczytaj również