Liverpool odrobił straty w meczu z West Hamem i znów wygrał. Wielki błąd Łukasza Fabiańskiego!

Liverpool odrobił straty w meczu z West Hamem i znów wygrał. Wielki błąd Łukasza Fabiańskiego!
Screen
Chociaż Liverpool szybko wyszedł na prowadzenie w meczu z West Hamem, to "Młoty" przez pewien czas sensacyjnie prowadziły na Anfield Road. Być może "The Reds" doznaliby pierwszej ligowej porażki w tym sezonie, gdyby nie bardzo duży błąd Łukasza Fabiańskiego. Polak wpuścił do siatki piłkę po uderzeniu Mohameda Salaha, choć futbolówka leciała prosto w niego. Ostatecznie Liverpool wygrał 3:2, a decydującego gola strzelił Sadio Mane.
Piłkarze Liverpoolu z pewnością chcieli w meczu z West Hamem udowodnić, że porażka z Atletico w Lidze Mistrzów była tylko wypadkiem przy pracy. Mimo tego, że "The Reds" w praktyce zapewnili już sobie tytuł mistrzowski, Juergen Klopp nie miał zamiaru oszczędzać kluczowych piłkarzy, posyłając do boju praktycznie najsilniejszy skład.
Dalsza część tekstu pod wideo
Początkowo niewiele wskazywało na to, że gospodarze mogą mieć dziś problemy na Anfield Road. Już w dziewiątej minucie Liverpool wyszedł bowiem na prowadzenie. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Trent Alexander-Arnold, posyłając piłkę wprost na głowę Georginio Wijnalduma. Piłkę po strzale pomocnika miał na ręce Łukasz Fabiański, lecz nie zdołał obronić tego strzału.
Trzy minuty później był już remis. Akcja "Młotów" była bardzo podobna do tej przeprowadzonej przez Liverpool. Po dośrodkowaniu w "szesnastkę" strzał głową oddał Issa Diop, piłka przeszła po ręce Alissona i wylądowała w siatce. Do przerwy utrzymał się remis 1:1, mimo że gospodarze byli stroną dominującą. Fabiański dobrze interweniował po strzale Mohameda Salaha, a Virgil van Dijk traił w poprzeczkę.
W drugiej połowie sensacja zawisła w powietrzu, gdy w 54. minucie Alissona pokonał mocnym strzałem Pablo Fornals. Hiszpan niedługo po wejściu na boisko dał swojej drużynie prowadzenie, a piłkarze West Hamu wręcz oszaleli z radości.
Wiadomo było, że przy niekorzystnym rezultacie Liverpool rzuci się do ataku. Bramka Fabiańskiego była ciągle ostrzeliwana, a polski golkiper przez długi czas spisywał się bez zarzutu, znakomicie broniąc kolejne uderzenia. W 68. minucie nasz bramkarz popełnił jednak fatalny błąd - po strzale Mohameda Salaha piłka przeleciała między nogami i rękami Fabiańskiego. Golkiper West Hamu był nieco zasłonięty, ale z pewnością powinien zachować się zdecydowanie lepiej.
Ten gol wyraźnie napędził Liverpool. Znakomicie układała się współpraca Alexandra-Arnolda z Mane, właśnie po podaniach młodego Anglika napastnik dwukrotnie trafił do siatki. Drugi z goli został jednak anulowany po analizie VAR, bo był minimalny spalony.
West Ham mógł jeszcze wyrównać w końcówce meczu, bo w sytuacji sam na sam z Alissonem znalazł się Jarrod Bowen. Napastnik "Młotów" próbował przelobować bramkarza, ale ten wygrał pojedynek z rywalem. W ostatniej akcji meczu gospodarzy przed stratą gola uratował natomiast Wijnaldum, blokując strzał Marka Noble'a. Ostatecznie Liverpool wygrał 3:2 i w tym sezonie Premier League wciąż pozostaje niepokonany.

Przeczytaj również