Luke Tuffs coraz lepszym trenerem. "Nie czuję, że to, że jestem gejem, ma wpływ na moją karierę" [NASZ WYWIAD]

Luke Tuffs coraz lepszym trenerem. "Nie czuję, że to, że jestem gejem, ma wpływ na moją karierę" [NASZ WYWIAD]
wlasne
Luke Tuffs w styczniu został menedżerem występującego na siódmym poziomie ligowym angielskim Leatherhead FC. 35-latek jest obecnie jednym z najlepiej radzących sobie na Wyspach trenerów otwarcie przyznających się do bycia gejem. W rozmowie z nami Tuffs opowiada o tym, jak jego orientacja wpływa na karierę szkoleniową.
PIOTREK PRZYBOROWSKI: Czy jako młody chłopak wiedziałeś już, że w przyszłości zostaniesz szkoleniowcem? Jak zmieniły się twoje plany od momentu, gdy zdecydowałeś się na coming out?
Dalsza część tekstu pod wideo
LUKE TUFFS: Jako młody chłopak chyba nikt nie marzy o tym, by zostać trenerem. Oczywiście chciałem wtedy zostać piłkarzem. Kiedy jednak zdałem sobie sprawę z tego, że jestem w tym kiepski i nigdy nie osiągnę tego poziomu, który chciałbym osiągnąć. Choć muszę przyznać, że i tak grałem na wysokim poziomie, choć nie do końca rozumiałem, dlaczego się na nim znalazłem. Dzięki temu poznałem jednak atmosferę szatni czy ławki. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że dobrze rozumiem grę. Dużo nauczyłem się też wtedy od pracujących ze mną trenerów. Dużo chłonąłem i to wszystko gdzieś we mnie zostało. Kiedy więc dostałem pierwszą ofertę, by być asystentem trenera, oczywiście ją przyjąłem i od tego czasu zacząłem kolejny etap.
Nie czuję, że to iż jestem gejem, ma jakikolwiek wpływ na moją karierę. Oczywiście zawsze będą rzeczy, których się nie zauważa lub o których się nie wie. Pewnie znalazłby się jakiś zawodnik, który nie zdecydował się przyjść do prowadzonego przeze mnie zespołu przez moją orientację seksualną. Taki gracz może było za mało doświadczony czy mu to po prostu może nie odpowiadać. Nigdy jednak czegoś takiego nie odczułem i przez większą część mojej kariery nie miałem żadnych problemów przez to, że jestem gejem. Być może kiedyś nie dostałem przez to jakiejś pracy, bo nie chciał mnie prezes czy właściciel danego klubu? Tego jednak naprawdę nie wiem. Uważam, że nie miałem żadnych większych kłopotów z racji mojej homoseksualności.
Jak wyglądały twoje początki na ławce szkoleniowej? Mówisz, że wszystko zaczęło się od oferty pracy w roli asystenta?
Siedziałem na ławce i nie grałem, gdy jeden z moich dawnych trenerów zwrócił się do mnie, czy nie chciałbym zostać jego asystentem. Początkowo prowadziłem rozgrzewki, oglądałem dużo filmowych materiałów szkoleniowych i próbowałem zdobywać jak najwięcej wiedzy - w skrócie robiłem głównie to, co miałem odgórnie założone. Dzięki temu zacząłem nabierać doświadczenia. Z pewnością pomogło mi też to, że z czasem pracowałem w różnych klubach, a to też sprawia, że jesteś w stanie spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy i nauczyć się czegoś wartościowego od każdej nowo poznanej osoby.
Wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku. Po debiutanckiej pracy w pierwszym zespole dostałem szansę pracy w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie zyskałem chyba nieco więcej szacunku w środowisku. W ciągu roku byłem już pierwszym trenerem w lokalnej drużynie i prowadziłem też zespół U-18. Odnosiłem sporo sukcesów, dwukrotnie wywalczyliśmy awans do wyższej klasy rozgrywkowej, nie mogliśmy jednak z niego skorzystać ze względów infrastrukturalnych. Aż wreszcie zostałem po raz pierwszy menedżerem. Wszystko to wydarzyło się oczywiście dzięki sporej dawce szczęścia, ale również ciężkiej pracy i temu, że poznałem na swojej drodze masę wspaniałych ludzi.
Aktualnie jesteś trenerem Leatherhead FC, klubu walczącego o utrzymanie na siódmym poziomie rozgrywkowym w Anglii. Wasza sytuacja wciąż jest dość ciężka, gdyż zamykacie ligową tabelę. Czy sądzisz, że przez pryzmat tego, iż jesteś gejem, spotka cię w takiej sytuacji większa krytyka, niż gdybyś był heteroseksualnym trenerem?
Nie spotykam się z żadną krytyką, zacząłem tu pracę dość niedawno, bo na początku stycznia. Mieliśmy wtedy tylko 16 punktów na koncie i do bezpiecznej strefy traciliśmy naprawdę sporo. Klub zdawał sobie zatem doskonale sprawę z możliwego spadku. Gdy więc dostałem propozycję objęcia tego stanowiska, celem działaczy Leatherhead było sprawienie, by ich zespół stał się po prostu bardziej szanowany i bym w razie spadku spróbował ponownie wprowadzić drużynę na ten sam poziom. Nasze zadanie nie było aż tak ciężkie, bo przecież wszyscy znajdowali się nad nami w ligowej tabeli.
Trzeba jednak przyznać, że zaczęliśmy radzić sobie nadzwyczaj dobrze. Oczywiście wciąż istnieje duże prawdopodobieństwo, że spadniemy, ale kibice zaczęli przynajmniej marzyć o tym, że możemy się utrzymać. O połowę zmniejszyliśmy nasz dystans do bezpiecznych zespołów. Jeśli będziemy dalej grali tak jak ostatnio, a przy tym będą sprzyjać nam wyniki zespół znajdujących się ponad nami, to naprawdę jesteśmy w stanie to zrobić i się utrzymać!
Czy uważasz, że to jest twoje największe wyzwanie w dotychczasowej karierze?
Jest wiele wyzwań, które się od siebie różnią, a jednak są równie ciężkie. Oczywiście nigdy dotąd nie pracowałem na tak wysokim poziomie, więc pod tym względem to na pewno największe wyzwanie. Wiele wyzwań, nawet w niższych ligach, wymaga jednak od ciebie znacznie więcej. Wciąż jestem młodym trenerem i wielu rzeczy się nadal uczę. Już dostrzegam rzeczy, które bym zmienił w mojej pracy. Być może jeśli pewnych błędów bym nie popełnił, mielibyśmy teraz z pięć punktów więcej, ale na tym właśnie polega zdobywanie doświadczenia. Z drugiej strony, dokonujemy też wielu dobrych wyborów.
Anglia traktowana jest w Polsce i nie tylko jako bardzo tolerancyjny kraj. Czy tak jest również w przypadku przedstawicieli LGBQI+ w sporcie? I czy tak też było, gdy zaczynałeś swoją karierę?
Na pewno cały czas staje się coraz bardziej tolerancyjna. W naszym kraju jest po prostu normalnie. Oczywiście na najwyższym poziomie nie słyszymy o coming outach wśród piłkarzy. Myślę jednak, że w ich przypadku nie chodzi tu wcale o atmosferę panującą w naszym środowisku. Premier League jest produktem globalnym i występujący w niej zawodnicy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Często w grę wchodzi na przykład fakt gry dla klubu, którego właściciel pochodzi z kraju, gdzie homoseksualizm jest zakazany. Tak jest choćby z Manchesterem City czy Newcastle, które należą do państw, gdzie gejów się po prostu zabija. Nie należy się więc dziwić piłkarzom, którzy na tym najwyższym poziomie decydują się żyć w ukryciu. W niższych ligach nie ma jednak takiego problemu i można spotkać wielu przedstawicieli LGBTQI+.
Oczywiście problem homofobii w brytyjskim sporcie wciąż istnieje i pewnie zawsze będzie jakiś ułamek osób nietolerancyjnych w społeczeństwie. Ogólnie jednak rzecz biorąc, im więcej otwarcie o tym mówimy, tym normalniejsza jest to sytuacja. Ludzie są przerażeni rzeczami, o których niewiele wiedzą lub po prostu nie znają. Im więcej dyskusji na temat osób homoseksualnych w sporcie, tym to wszystko stanie się zdrowsze i kolejne osoby będą decydować się na coming outy. W naszym kraju na taki krok decydują się już nawet dzieci i jest to akceptowane przez resztę społeczeństwa. Zdarzają się jacyś pojedynczy idioci, ale nie mają oni większego wpływu na twoją karierę.
Czy sądzisz więc, że osobom homoseksualnym łatwiej jest się spełniać w angielskim futbolu na niższym poziomie niż w tych topowych zespołach?
Dokładnie. W im niższej lidze grasz, tym jest ci łatwiej. Tam po prostu nikt nie ma z tym żadnego problemu.
W niedawnym wywiadzie dla “Guardiana” wspominałeś, że zachęcasz swoich podopiecznych do żartowania z twojej orientacji. Czy robisz tak, by nieco obniżyć panujące w szatni napięcie i presję, czy może chcesz w ten sposób też po części pokazać, że bycie gejem nie jest tak naprawdę niczym niezwykłym i możesz przez to też z tego normalnie żartować?
Oba te powody są trafne. Są osoby, które nie mają na co dzień do czynienia z gejami. Nie wiedzą, jak z takimi osobami rozmawiać, boją się, że mogą je łatwo obrazić. Ja zawsze, gdy kogoś poznaję, podkreślam, że jestem w tej sprawie mocno wyluzowany. Nie chcę popadać w stereotypy. Tak długo, jak sam mogę z kogoś żartować, ta osoba może też żartować ze mnie. Nie mam z tym żadnego problemu.
W zeszłym roku rozmawiałem z Sammy Walker, transseksualną zawodniczką. Choć próbuje ona edukować młodych ludzi na temat osób LGBTQI+, nie chce być nazywana aktywistką, nie czują się nią. A jak jest z tobą?
Też nie nazwałbym się aktywistą - chodzi mi przede wszystkim o to, by być dostrzeganym przez innych. Wtedy właśnie możesz pomóc wielu młodym ludziom. Jeśli młody piłkarz będzie wiedzieć, że w coming oucie nie ma nic złego, być może sam powie o tym kiedyś kolejnym pokoleniom. I o to w tym wszystkim powinno chodzić. Dzięki temu być może w przyszłości nie będziemy mieli osób, które nie będą wiedziały na sto procent, czy pasują do reszty społeczeństwa.
W Polsce brakuje rzetelnej dyskusji na temat obecności osób LGBTQI+ w sporcie, ale one na pewno są. Czy jest coś, co chciałbyś im przekazać?
Na pewno to, że orientacja seksualna nie ma wpływu na to, jaką jesteś osobą i jak powinieneś być postrzegany przez innych. Tak długo, jak sam czujesz się szczęśliwy z tego, kim jesteś, możesz dojść do sukcesów. Im bardziej jesteś wolny, tym lepszy możesz być.

Przeczytaj również