MARCA: Jupp "Zorro" Heynckes. Legenda, która chce przechytrzyć Real Madryt

MARCA: Jupp "Zorro" Heynckes. Legenda, która chce przechytrzyć Real Madryt
Doha Stadium Plus Qatar / wikicommons
"Zorro", czyli po hiszpańsku "lis". Tak dziennikarze "Marki" zaczęli artykuł o Juppie Heynckesie. Człowieku, który dał Realowi upragniony siódmy tryumf w Europie i który chce teraz pozbawić Real możliwości zdobycia trzynastego. Poniżej możecie przeczytać tłumaczenie tekstu przedstawiającego sylwetkę charyzmatycznego trenera Bayernu.
Dwie dekady temu Jupp Heynckes przygotowywał Real Madryt do przerwania 32-letniej serii bez tryumfu w europejskich pucharach.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Nie chcę być na ławce w wieku 60 lat – mówił wtedy 53-letni Niemiec. Teraz ma już 73 lata i pracuje w Bayernie.
Heynckes powrócił do Bayernu, który opuścił w 2013 r. Przeszedł wtedy na emeryturę po wygraniu potrójnej korony. Zastąpił go Pep Guardiola, który tak jak każdy inny trener w historii klubu nie potrafił zdobyć trzech najważniejszych trofeów w jednym sezonie.
Przyjaźń i słowo honoru
Szkoleniowiec wrócił w listopadzie 2017 r., gdy Carlo Ancelotti został zwolniony po słabym początku sezonu.
W podjęciu decyzji o zwolnieniu Włocha pomogła władzom Bayernu pewna przyjaźń, przez którą Uli Hoeness udał się do Monchengladbach, by porozmawiać z Juppem. Jak duża to przyjaźń, świadczy o tym fakt, że gdy Hoeness trafił do więzienia, mógł liczyć na odwiedziny Heynckesa. Emerytowany szkoleniowiec pokonywał 600 kilometrów, by odwiedzić starego kompana.
Lata temu obaj tworzyli atak niemieckiej reprezentacji, dlatego Heynckes zgodził się na powrót na ławkę trenerską, by pomóc Bayernowi, ale tylko do końca obecnego sezonu.
Odmawiał PSG, które proponowało mu 24 miliony euro za rok – odmówił PSG, ale Bayernowi odmówić nie mógł.
O tym, że jego słowo wiele znaczy, przekonuje historia, którą opowiedział Enrique Reyes, jego agent, z którym współpracuje od wielu lat. Ich współpraca zaczęła się tuż przed objęciem przez Niemca stanowiska trenera Realu.
- Fabio Capello odchodził z Realu i myśleliśmy, kto mógłby przejąć „Królewskich”. Natychmiast pomyślałem o tym, co Heynckes zrobił w Athletiku i Tenerife – wspomniał Reyes. – Skontaktowałem się z nim przez Angela Feliksa i pojechałem na Wyspy Kanaryjskie, by porozmawiać z Juppem. Powiedział mi, że nikt z nim o tym nie rozmawiał i nie ma reprezentanta. Miał do mnie zadzwonić. Wróciłem do Madrytu i kilka dni później, w sobotę, rzeczywiście do mnie zadzwonił.
- „Zdecydowałem się na współpracę z tobą, wyślij mi kontrakt i zaczynamy”, powiedział mi. Odparłem, że skoro od razu potrzebuje umowy, to zakończmy to już teraz. Jego odpowiedź zaskoczyła mnie. „Jeśli prześlesz mi kontrakt, zapewniam, że nie zostanie nigdy zerwany”, usłyszałem – wspomina Reyes.
Ta współpraca trwa do dzisiaj. Heynckes, gdy tylko jakiś klub chce z nim porozmawiać, odsyła wszystkich do swojego agenta.
Legenda Realu i niemieckiej piłki
W wieku 73 lat Heynckes imponuje szczupłą sylwetką. – Nigdy nie lubiłem trenerów z 20 kg nadwagi – mówi. Jego jedynym problemem, gdy Bayern poprosił o pomoc, było kolano żony, Iris, która do poruszania się potrzebuje protezy. Jednak ostatecznie zdecydował się opuścić Monchengladbach i wrócić do Monachium.
Jego dom w Monchengladbach znajduje się blisko stadionu Borussii – klubu, dla którego strzelił 195 goli, co pozwala mu nadal zajmować trzecie miejsce w tabeli strzelców Bundesligi.
Miłośnik win, który w trakcie pobytu w Hiszpanii zmienił swoją dietę i zachwycał się patrzeniem na morze podczas śniadania. Dla niemieckiej piłki jest tym, kim dla Barcelony był Johan Cruyff. Pierwszy raz objął Bayern w 1987 r., gdy zastąpił Udo Latteka, który wcześniej trenował go w Monchengladbach. W jego pierwszym sezonie w Monachium Bayern zmierzył się z Realem Madryt w ćwierćfinale Pucharu Europy. Bawarczycy prowadzili w pierwszym meczu już 3:0, ale ostatecznie wygrali tylko 3:2. W rewanżu przegrali 0:2 i odpadli.
Już wcześniej mierzył się z Realem i mógł zobaczyć, jak wyglądają jego “remontady”. Dwa lata wcześniej, w 1985 r., jego Borussia podejmowała Real. „Królewscy” przegrali pierwszy mecz 1:5, a w rewanżu wygrali 4:0 i awansowali dalej.
Dziesięć lat wcześniej Heynckes też walczył z Realem, w barwach którego grał jeszcze Vicente Del Bosque. – Heynckes był napastnikiem wspaniałej ekipy Borussii z takimi graczami jak Vogts, Jansen, Bonhof, Stielike czy Simonsen – wspomina były selekcjoner Hiszpanii. – Przeszliśmy dzięki szczęściu i kontrowersjach, ponieważ nie uznano im dwóch goli. Heynckes w tym meczu strzelił gola na 1:0.
- Pamiętam, gdy w 1997 r. przybył do Madrytu, by poprowadzić „Królewskich”. Był bardzo poważny, pracowity, klasyczny Niemiec – dodał. – Zapisał się w historii klubu, wygrał siódmy Puchar Europy po 32 latach czekania na ten tryumf. Dla mnie to najpiękniejszy moment przez to, jak każdy to odczuwał. Ten puchar wiąże się z jego nazwiskiem.
Od wspomnianej bramki Heynckesa dzielą nas 42 lata. Teraz znów „Zorro” z Monchengladbach wraca do Madrytu w europejskich rozgrywkach, w których udowodnił, że jest zwycięzcą.
Wygrał je z Realem w 1998 r. i z Bayernem w 2013 r. – rok po tym, jak przegrał finał z Chelsea po pamiętnym golu Drogby w 93. minucie i rzutach karnych.
- Jupp zostawił Bayern w 2013 r. po wygraniu czterech trofeów – trzech wielkich i Superpucharu Niemiec – powiedział Reyes. – Nie ma potrzeby mówić o tym, jakim jest trenerem, ponieważ on wszystko wygrał. Za to jako człowiek jest jeszcze większy, jego gablota z trofeami jest zbyt mała, by to pokazać.
Reyes współpracuje z Heynckesem od 1997 r. i ma nadzieję, że ta współpraca potrwa aż do finału Ligi Mistrzów w Kijowie.

Przeczytaj również