Matka Roberta Lewandowskiego szczera do bólu. "Nigdy nie zapomnę, jak wtedy był zniechęcony i zdesperowany"

Matka Roberta Lewandowskiego szczera do bólu. "Nigdy nie zapomnę, jak wtedy był zniechęcony i zdesperowany"
Lukasz Laskowski / PressFocus
Iwona Lewandowska udzieliła obszernego wywiadu dla "Przeglądu Sportowego. Matka Roberta Lewandowskiego opowiedziała o drodze na szczyt swojego syna. Głównym tematem rozmowy były trudne momenty w karierze "Lewego".
Robert Lewandowski dzięki ciężkiej pracy i wsparciu najbliższych w kilka lat z polskiej ligi trafił na salony światowego futbolu. Snajper w czasie swojej kariery zmagał się z trudnymi momentami. W ostatnim czasie sporym ciosem dla "Lewego" była kontuzja, która wykluczyła go z gry w kluczowym momencie sezonu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Iwona Lewandowska w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" opisała reakcję swojego syna na wieść o tym, że nie wystąpi w dwumeczu z PSG.
- Proszę sobie wyobrazić, że nie może pani dobiec do mety, a jest pani częścią sztafety. To boli. Nie da się tego opisać słowami - stwierdziła.
- Robert nie mógł zagrać w Lidze Mistrzów, powtórzyć sukcesu z zeszłego roku. Ale w sporcie nigdy nic nie wiadomo, jest nieprzewidywalny, a kontuzje niestety są jego częścią. Najważniejsze jest to, że teraz dochodzi do pełni sił i będzie gotowy na kolejne ważne mecze - dodała.
Iwona Lewandowska nie ukrywa, że w przeszłości Robert znalazł się pod ścianą, gdy został odrzucony przez Legię Warszawa. Wtedy osobiście zadbała o to, by jej syn nie zrezygnował z piłkarskiej kariery.
- Kiedy jestem u znajomych, oni zawsze dopytują, jak to jest możliwe, że przy Łazienkowskiej tak źle Roberta potraktowano. Nigdy nie zapomnę, jak wtedy był załamany, zniechęcony, zdesperowany. Mam nadzieję, że nigdy więcej już go takiego nie ujrzę. Przeżył to niesamowicie mocno. Z dnia na dzień zawalił się jego cały świat. Był jeszcze młody, futbol był dla niego wszystkim. Na szczęście to nie trwało długo, wziął się w garść. Jego ojciec już wtedy nie żył, tym bardziej Robert chciał mu pokazać, że pokona kontuzję, przetrwa to - podkreśliła.
- Nie ukrywam, że to też była moja zasługa, że pozostał w piłce. Działałam bardzo szybko, zadzwoniłam do trenera Marka Krzywickiego. Pogadaliśmy o Zniczu. Zawiozłam go do Pruszkowa, został. To go uratowało - zakończyła.
Redakcja meczyki.pl
Daniel Makarewicz19 Apr 2021 · 08:19
Źródło: Przegląd Sportowy

Przeczytaj również