Mauro Icardi w Napoli? Gonzalo Higuain w AS Roma? Romelu Lukaku w Juventusie? Karuzela "dziewiątek" w Serie A

Icardi do Napoli? Higuain do Romy? Lukaku w Juve? Karuzela „dziewiątek” w Serie A
alphaspirit / shutterstock
Wymiany zawodników zawsze rodzą emocje, a co dopiero, gdy ma to miejsce pomiędzy klubami na co dzień ze sobą rywalizującymi? Tego lata we Włoszech być może zobaczymy nawet kilka podobnych operacji. Czekając na efekty transferowego przeciągania liny, przedstawiamy najsmaczniejsze kąski, którymi żyje cała piłkarska Italia.
Do zakończenia okienka jeszcze cały miesiąc, ale już teraz wiemy, że włoskie mercato zapowiada się naprawdę ekscytująco i to głównie ze względu na to, że topowe kluby Serie A chcą wymienić swoje „żądła”. Napastnicy, zwłaszcza ci o wielkich nazwiskach, nie odgrywali w zeszłym sezonie kluczowych ról. Nawet gdy spojrzymy na listę strzelców rozgrywek, to królowali na niej: 36-letni Fabio Quagliarella, doświadczony, ale z niedocenianej Atalanty Duvan Zapata oraz odkrycie sezonu Krzysztof Piątek.
Dalsza część tekstu pod wideo
Nic dziwnego zatem, że w Juventusie, Interze, Napoli, Romie, ale też i w Milanie wzięto się za poważne porządki. Wszystko po to, by uregulować kwestię „dziewiątek” w głównej mierze zapewniającą zdobywanie bramek. Zatwierdzonych transferów na razie nie widać, ale na horyzoncie jawią się już pewne nieśmiałe ruchy, które mogą spowodować efekt domina. Dotknięcie jednej kostki skutkuje poruszenie lawiny wydarzeń.

Talent bez wsparcia

Wszystko na to wskazuje, że turyńczycy, nie wiedząc czemu, pozbywają się swojej perły w koronie Moise Keana. Decyzja jest o tyle niezrozumiała, że czarnoskóry napastnik jest jedynym młodym piłkarzem w ekipie „Starej Damy” występującym na tej pozycji. Mało tego, nigdy nie zawiódł, a dostając szansę na pokazanie się – zwykle z niej skorzystał. W 13 spotkaniach Serie A trafił do bramki rywala sześciokrotnie, a zdarzało się też, że były to decydujące gole, jak np. z Empoli czy Milanem.
Teraz Kean ma zasilić Everton, a kwota sprzedaży oscyluje w granicach 30 mln euro (plus bonusy). Działacze Juventusu walczyli oczywiście o opcję odkupienia Włocha, ale podobno cel nie został zrealizowany. W ten oto sposób mistrz kraju może bezpowrotnie stracić jeden z największych talentów ostatnich lat. Wszystko, by zrobić miejsce dla Romelu Lukaku

Siła kontra artyzm

Wymiana na linii Juventus-Manchester United rozpala głowy wielu kibiców na Półwyspie Apenińskim i na Wyspach Brytyjskich. Paulo Dybala w jedną stronę, w drugą potężnie zbudowany Belg. Nie ma wątpliwości, że inicjatorem takiego rozwiązania są Włosi. To oni najpierw próbowali wypchnąć z klubu „La Joyę”, oferując Interowi wymianę za Mauro Icardiego. Widząc, że plan spali na panewce, powzięli plan „przehandlowania” Argentyńczyka na inne znane nazwisko. Jednak chyba każdy sympatyk „Bianconerich” widzi najważniejsze minusy tego działania.
Lukaku jest przede wszystkim napastnikiem bardzo ograniczonym. Do przepchnięcia się, wywalczenia piłki, zagrania głową, wciśnięcia futbolówki do siatki. Nie ma w nim absolutnie żadnej maestrii, nawet jeśli liczby bardzo często za nim przemawiają (choć w zeszłym sezonie bardzo dobre serie przeplatał z kiepskimi).
Argentyńczyk jest znacznie bardziej utalentowany, wszechstronny, nieskrojony na jedną konkretną pozycję, a przez to w dzisiejszym futbolu bardziej pożądany dla zaskoczenia przeciwnika. Rozumiem, że Dybala niekoniecznie musi pasować do koncepcji Maurizo Sarriego, ale kto wie, może sprawdziłby się w roli „fałszywej dziewiątki”, podobnie jak Dries Mertens w Napoli?

Komu wcisnąć „igłę”?

Ostatnim elementem ofensywnej układanki „Starej Damy” jest Gonzalo Higuain, który z podwójnego wypożyczenia (Milan i Chelsea) wrócił do klubu z Piemontu. Prawdopodobnie jednak nie na długo. Snajper od dłuższego czasu jest w Turynie piątym kołem u wozu i żaden trener nie ma pomysłu na zagospodarowanie jego umiejętności. Zainteresowanie za to zgłosili dyrektorzy ze stolicy Włoch. „El Pipita” mimo 31 lat wciąż jest łakomym kąskiem dla AS Romy, choć wiek akurat w jego przypadku jest najmniejszym problemem.
A to dlatego, że Higuain od kilku sezonów nie potrafi odnaleźć takiej formy, by rywalizować z najlepszymi fachowcami na swojej pozycji. To jednak nadal uśpiony gigant. Jeśli tylko się obudzi, może być najważniejszym ogniwem dla każdego teamu aspirującego o najwyższe trofea. W „Giallorossich” bezwzględnie byłby starterem, a to dałoby mu doskonałą okazję do przywrócenia wiary w siebie. Gonzalo jest więc już w blokach, ale musi czekać, aż miejsce zwolni mu piłkarz o podobnej charakterystyce, czyli Edin Dżeko.

Icardi do wzięcia

Ufff, nadążacie? W Romie nowy trener Paulo Fonseca już przebiera nogami na myśl o nowym napastniku, sam Bośniak po czterech latach pewnie sam by już chętnie zmienił środowisko pracy. Rzymianie mają dwie opcje: albo możliwie za największą cenę sprzedać doświadczonego napastnika i polować ma Higuaina, albo skonstruować skomplikowaną wymianę z Mauro Icardim w roli głównej. Wymianę polegającą oczywiście na solidnej dopłacie ze strony Romy. A to może okazać się niewykonalne ze względów budżetowych.
Icardiemu pozostawanie w Interze jest coraz bardziej nie w smak. Były kapitan już dawno wyraził chęć zmiany barw, po konflikcie z resztą drużyny, kibicami Interu, a nawet z własną żoną. Kwestią do rozstrzygnięcia jest wybór kolejnego klubu. Roma jest jedną z możliwości, ale krnąbrnemu piłkarzowi przedstawiono również porządną alternatywę. Prosto z Kampanii.
Napoli jest mocno zainteresowane usługami Icardiego i ma za sobą, ku rozpaczy Arkadiusza Milika i jego fanów, mnóstwo atutów. Po pierwsze, w przeciwieństwie do Romy, oferuje szansę gry w Lidze Mistrzów. Po drugie, Neapol to magiczne miejsce dla Argentyńczyków, wspaniałe kariery robili tu Diego Maradona, Ezequiel Lavezzi oraz wspomniany wcześniej Higuain. Ponadto gra u boku Mertensa, Callejona i Insigne byłaby czymś przyjemnym, a Icardi wydaje się być brakującym ogniwem w kadrze Carlo Ancelottiego.
No dobrze, ale jak Inter zamierza wypełnić lukę (wyrwę?) po opuszczeniu Mediolanu przez swojego wieloletniego reprezentanta? Tutaj chętnie by sięgnięto po Edinsona Cavaniego, którego PSG wycenia na około 50 milionów euro. Nie pieniądze tu jednak będą najważniejsze, a skuszenie samego zawodnika na powrót do Włoch. „El Matador” ma świetne wspomnienia z ostatniego pobytu, kiedy w barwach Napoli był wręcz nie do zatrzymania. Sentyment jest więc ważny, ale podobno piłkarz oceniałby przenosiny z Paryża do Mediolanu jako zawodowy regres. Szkoda, bo cała Serie A bardzo by na tym skorzystała.

Spokojnie w Mediolanie

Najwcześniej sprawę napastników załatwiono w czerwono-czarnej części Mediolanu. Pozbyto się Patricka Cutrone, na którego patrzono z wielką nadzieją, choć statusu młodej gwiazdy nie udźwignął. Krytycy transferu Włocha do Wolverhampton wskazują, że młody napastnik nigdy na dobrą sprawę nie otrzymał konkretnej szansy.
Krzysztof Piątek nie może być jednak pewny swojej pozycji, bo Milan właśnie znalazł mu konkurenta. To Rafael Leao z Lille, utalentowany i dynamiczny piłkarz, jeszcze surowy i nieoszlifowany talent, ale z bezczelnie wysokim potencjałem. Atuty? Świetny ruch bez piłki, znajdowanie dogodnych pozycji, wykorzystywanie przestrzeni. Reprezentant portugalskiej młodzieżówki, który przeszedł do „Rossonerich” za 30 milionów euro, z miejsca powinien wywierać presję na polskim kadrowiczu.
***
Tegoroczny sezon transferowy we Włoszech przypomina układanie puzzli. Faworyci do scudetto dwoją się i troją, aby znaleźć brakujący element do skompletowania pięknego obrazka, a że koszula bliższa ciału – wypełniacza szuka się najpierw u rywala. Jakkolwiek poszukiwania się nie skończą, jesteśmy świadkami prawdziwie „włoskiej roboty”. Kto trafił w sam środek tarczy, a kto nie wykazał się najlepszym wyczuciem – przekonamy się pewnie najwcześniej przed zimą.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również