Młody polski napastnik "wszedł z buta" do nowej ligi. "Dużo podobieństw do nowej gwiazdy United"

Młody polski napastnik "wszedł z buta" do nowej ligi. "Dużo podobieństw do nowej gwiazdy United"
Michał Kość/Press Focus
W dwóch pierwszych meczach "o coś" w barwach Sturmu Graz Szymon Włodarczyk strzelił cztery gole. - Myślę, że może spokojnie powalczyć o koronę króla strzelców - mówi nam ekspert od austriackiej piłki.
Ponad dwa miliony euro, do tego bonusy i procent od kolejnej transakcji - takie warunki wynegocjował Górnik Zabrze sprzedając Szymona Włodarczyka do Sturmu Graz. To był jeden z najwyższych transferów w historii wicemistrza Austrii. Polak miał zastąpić w ataku Emanuela Emeghę, który za 13 milionów euro odszedł do Racingu Strasbourg. Emegha to z kolei drugi najdrożej sprzedany piłkarz w historii Sturmu. Pierwszym był Rasmus Hojlund. Rok temu Atalanta zapłaciła za niego ponad 17 mln euro, a teraz, lada dzień, sprzeda Duńczyka do Manchesteru United z kilkukrotnym zyskiem.
Dalsza część tekstu pod wideo
W Grazu umieją wyskautować i szybko rozwinąć utalentowanych napastników, ale po nieudanej wiośnie w Zabrzu (tylko dwa gole w 2023 roku, oba z karnych) można było mieć obawy, jak przebiegnie adaptacja Włodarczyka za granicą. Na razie przebiega jednak wzorowo.
Najpierw 20-latek ustrzelił hat-tricka i dołożył asystę w wygranym 7:2 meczu 1. rundy Pucharu Austrii z SAK Klagenfurt. Rywal był jednak z czwartego poziomu rozgrywek, trzeba o tym pamiętać. Tydzień później dołożył jednak też gola z Austrią Wiedeń (3:0) na inaugurację Bundesligi.

Trener mu ufa

- Szymon jest w Grazu sam, ale to otwarty chłopak i szybko zaadaptował się w zespole. Rozmawia z kolegami po angielsku i czuje się tam dobrze - mówi nam jego ojciec, były znany napastnik, Piotr Włodarczyk.
Nie dziwi go, że jego syn od początku gra w pierwszym składzie. - To nie był niski transfer dla Sturmu. Wygląda na to, że trener mu ufa. A ja wiem, że Szymek jest takim zawodnikiem, że jak będzie przebywał na boisku, to będzie zdobywał bramki - deklaruje.
O tym, jak na boisku prezentuje się wychowanek Legii, opowiedział nam Mieszko Pugowski, ekspert od piłki austriackiej.
- Widać sporo podobieństw między Polakiem a Rasmusem Hojlundem, gdy ten grał w Sturmie. Jest ciągle wysunięty, porusza się na granicy linii spalonego, ściąga uwagę dwóch obrońców, czeka na prostopadłą piłkę albo dośrodkowanie, by wyrwać się i oddać strzał - opisuje.

Wyśmienita współpraca

Jak na razie wszystkie cztery gole Włodarczyk zaliczył po dośrodkowaniach z boku boiska. - Jego współpraca z drugim napastnikiem, Manpritem Sarkarią, układa się wyśmienicie. Austriak asystował z rzutów rożnych przy dwóch z czterech strzelonych przez Włodarczyka bramkach. Można się spodziewać wielu wspólnych trafień tego duetu w przyszłości - uważa Pugowski.
W zeszłym sezonie królem strzelców austriackiej Bundesligi został doświadczony Guido Burgstaller z dorobkiem 21 goli. Słoweniec Benjamin Sesko z Salzburga, rówieśnik Włodarczyka, zdobył 16 bramek, czym zapracował na transfer do Lipska. Czy Polaka stać na taki wynik?
- Myślę, że spokojnie powalczyć o koronę króla strzelców, choć nie będzie to łatwe wyzwanie. Zdziwię się, jeśli strzeli w tym sezonie mniej niż 10-15 bramek - uważa nasz rozmówca.
Na razie czeka go niełatwe starcie z LASK Linz - trzecią drużyną zeszłego sezonu - a potem pierwszy mecz eliminacji Ligi Mistrzów z PSV Eindhoven.

Przeczytaj również