Oto materiał na lidera naszej kadry. Jego bilans w reprezentacji jest niesamowity. "As w rękawie Probierza"

Oto materiał na lidera naszej kadry. Jego bilans w reprezentacji jest niesamowity. "As w rękawie Probierza"
Marcin Karczewski / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski27 Mar · 18:00
Jego dotychczasowa kariera reprezentacyjna była rwana i burzliwa. A jednak to właśnie na tym zawodniku możemy oprzeć blok defensywny na nadchodzących mistrzostwach Europy. Bartosz Salamon ma wszystko, aby stać się jednym z liderów formacji.
W seniorskiej reprezentacji Polski rozegrał dotychczas tylko 12 spotkań. Pewnie nie taką liczbę wyobrażał sobie, debiutując w niej w wieku 21 lat. Różnorakie kontuzje, zawieszenie i odmienne wizje poszczególnych selekcjonerów sprawiły jednak, że Bartosz Salamon nigdy nie ugruntował swojej pozycji w kadrze. Niemniej, jego pojedyncze występy z orzełkiem na piersi prawie zawsze przynoszą korzyści. Jako reprezentant jeszcze nie zaznał smaku porażki, co należałoby uznać za mały ewenement. Bilans ośmiu zwycięstw (licząc mecz z Walią jako wygraną) i czterech remisów pokazuje, że gracz Lecha Poznań może uchodzić za swego rodzaju talizman biało-czerwonych. Przy czym nie wolno tutaj mówić o żadnym szczęściu lub zbiegu okoliczności. Salamon nie przegrywa, ponieważ sam przykłada rękę do korzystnych wyników całej drużyny.
Dalsza część tekstu pod wideo

As w rękawie

Jakość Bartosza Salamona objawiła się w wygranym finale baraży. Przed meczem z Walią wielu kibiców i ekspertów typowało go nawet do pierwszego składu. Ostatecznie Michał Probierz nie zdecydował się na żadne zmiany względem jedenastki, która wyszła na Estonię. Ponownie trójkę stoperów stworzyli Jakub Kiwior, Paweł Dawidowicz oraz Jan Bednarek. To ten ostatni w 79. minucie rywalizacji z Cardiff ustąpił miejsca zawodnikowi Lecha. I nie ulega wątpliwości, że od tego momentu gra Polski uległa zauważalnej poprawie.
Nie chcemy oczywiście pastwić się nad Bednarkiem, który nie rozegrał tragicznego meczu. Jego problem polegał na tym, że ponownie bywał zamieszany w najgroźniejsze sytuacje rywali. Pod koniec pierwszej połowy jedynie patrzył na stojącego przed nim Bena Daviesa, który pakował piłkę do siatki, na szczęście z pozycji spalonej. To on popchnął też Harry’ego Wilsona, przez co ten wpadł na interweniującego przed polem karnym Wojciecha Szczęsnego. Koniec końców Walia nie wyniosła z tych akcji żadnej korzyści. Ale najważniejsze jest to, że po wejściu Bartosza Salamona “Smoki” już w ogóle nie tworzyły zagrożenia pod naszą bramką.
Od czasu tej zmiany podopieczni Roberta Page’a nie oddali ani jednego celnego strzału. W końcówce drugiej połowy i przez niemal całą dogrywkę to Polska kontrolowała boiskowe wydarzenia. Raczej nie byłoby to możliwe, gdyby stoper “Kolejorza” nie zneutralizował Kieffera Moore’a, który wcześniej rządził w powietrzu, wygrywając kolejne główki. “Sali” wytrącił gospodarzom argumenty w ataku, dokładając jednocześnie sporo w elemencie rozegrania. W Cardiff zdążył wykonać 38 celnych podań na skuteczności wynoszącej 90%. Do tego dołożył pięć celnych przerzutów. W międzyczasie zablokował dwa strzały, wygrał dwa pojedynki i wywalczył jeden faul. Właśnie takimi występami można zapewnić sobie miejsce w kadrze na kolejne mecze, tym razem o jeszcze większym ciężarze gatunkowym.
- Bartek Salamon dał bardzo dobrą zmianę - krótko ocenił Michał Probierz w rozmowie z Mateuszem Borkiem i Jakubem Wawrzyniakiem, ekspertami TVP Sport. - Bartosz Salamon dzięki swojemu ustawieniu i blokowaniu strzałów ugasił potencjalne pożary. Ta zmiana się broni. To była kluczowa zmiana tego meczu, najlepsza zmiana Michała Probierza. On dawał wewnętrzny spokój - podkreślił na kanale Meczyki.pl Mateusz Święcicki, dziennikarz Eleven Sports.

Droga przez ciernie

W przypadku Salamona najważniejsza będzie teraz stabilizacja. W przeszłości miał bowiem problemy z nie tyle wywalczeniem zaufania u poszczególnych selekcjonerów, ale jego utrzymaniem. Portal Łączy Nas Piłka wyliczył, że pomiędzy poszczególnymi powołaniami dla stopera mijało 892, 925 czy nawet 2027 dni. Często jego nazwisko przewijało się w kontekście kadry tylko w sensie teoretycznym. Właśnie dlatego dotychczas uzbierał jedynie 12 spotkań z orzełkiem na piersi. Przy dobrych wiatrach już w tym roku będzie mógł nawet podwoić liczbę meczów rozegranych w reprezentacji. Aby tak się stało, Polska musiałaby wyjść z grupy na mistrzostwach Europy, ale przecież po to jedziemy do Niemiec. Prawda?
Warto naturalnie podkreślić, że wpływ na stosunkowo niewielką liczbę występów miały różne czynniki. Tylko w ostatnich dwóch latach można wskazać konkretny momenty, w których Salamon zgłaszał gotowość do bycia filarem defensywy. W swoim debiucie Czesław Michniewicz wystawił przecież tego gracza w pierwszym składzie. Niestety, już w 40. minucie sparingu ze Szkocją stoper doznał kontuzji mięśnia przywodziciela. Stracił tym samym szansę na grę w finale baraży przeciwko Szwecji. Co więcej, uraz okazał się znacznie poważniejszy niż pierwotnie zakładano. Wstępnie pojawiały się informacje o kilkutygodniowej przerwie, ale do gry wrócił dopiero 27 stycznia 2023 roku.
Dwa miesiące później znów znalazł się w kadrze. Problemy zdrowotne Jana Bednarka i Kamila Piątkowskiego sprawiły, że Fernando Santos musiał dowołać jeszcze jednego stopera. Awaryjnie sprowadzony zawodnik niespodziewanie został jednym z bohaterów zgrupowania. Równo rok temu rozegrał fantastyczne zawody przeciwko Albanii. Karol Świderski strzelił wtedy zwycięskiego gola, ale po ostatnim gwizdku mówiło się głównie o poziomie prezentowanym przez obrońcę. Zapewnił wówczas spokój w tyłach i jakość w rozegraniu. To był występ kompletny.
- Najważniejsze było dla mnie wkomponowanie się w zespół, bo wracałem do kadry po długiej przerwie. Cieszę się, że selekcjoner obdarzył mnie zaufaniem, bo miał też do wyboru inne opcje. Sądzę, że udało mi się dobrze zaprezentować. Fernando Santos chce, by formacja defensywna była szeroko ustawiona i często rozgrywała piłkę. W wielu sytuacjach dobrze to robiłem, choć uważam, że wciąż mogę robić to lepiej. Robię swoje, skupiam się na tym, by forma była jak najwyższa - mówił wtedy zawodnik Lecha Poznań w wywiadzie dla TVP Sport.

Materiał na lidera

Tamten występ z Albanią szybko musiał odejść w zapomnienie. Niedługo potem wybuchła afera po wykryciu w organizmie piłkarza śladowej ilości diuretyku, który widnieje na liście substancji zakazanych. Został zawieszony na osiem miesięcy, co znów zabrało mu możliwość zwiększenia dorobku występów w reprezentacji. Po raz kolejny w karierze wykazał się jednak wielkim charakterem. Wdrożenie indywidualnego planu treningowego pozwoliło na utrzymanie wysokiej formy. 16 grudnia wrócił do gry przy okazji starcia z Radomiakiem Radom i zupełnie nie wyglądał jak zawodnik, który pauzował przez ponad pół roku.
- Trenowałem z drużyną 10-12 razy po 7,5 miesiąca przerwy. Wcześniej trenowałem codziennie, żeby wrócić do domu zajechany. Wierzyłem, że w momencie, gdy dostanę zielone światło na powrót, będę gotowy. Tak się stało. Dobrze czułem się na boisku, wykonałem kawał pracy. Zrobiłem to, bo wierzę, że jeszcze dużo przede mną. Chcę pomóc drużynie w osiąganiu sukcesów - przyznał po meczu z Radomiakiem na antenie Canal+ Sport.
W rundzie wiosennej Salamon wrócił do rytmu meczowego. Z nim w składzie Lech rozegrał sześć meczów, zachowując cztery czyste konta. W przypadku “Kolejorza” najwięcej mówi się o kryzysie ofensywnym i problemach ze strzelaniem goli. Pod względem gry obronnej ekipa Mariusza Rumaka nie wygląda jednak najgorzej. Nic dziwnego, że Michał Probierz postawił na “Generała” z Bułgarskiej. Już na pierwszej konferencji prasowej podczas marcowego zgrupowania selekcjoner zwrócił też uwagę na wyjątkową mentalność i cechy przywódcze.
Przy budowie reprezentacji aspekt czysto sportowy musi być na pierwszym miejscu. Jednocześnie Polska potrzebuje ludzi, którzy nie tylko zagrają dobrze, ale też samą swoją obecnością wpłyną na poprawę całego kolektywu. A Salamon to jeden z zawodników emanujących pasją, niezłomnością i wolą walki. Gdyby nie wyjątkowy charakter, pewnie dałby spokój, czekając w przeszłości na powołania przez trzy lub cztery lata. Mógłby też poddać się po poważnym urazie, który zabrał mu możliwość walki o występ na mistrzostwach świata. Długie zawieszenie również było okazją do wywieszenia białej flagi. A jednak wciąż jest w kadrze, walczy o każdą minutą i przede wszystkim wykorzystuje praktycznie każdą szansę.
Pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzący okres będzie jednym z najspokojniejszych w jego karierze. Wszystko, czego potrzebuje przed mistrzostwami Europy, to zdrowie, rytm meczowy i utrzymanie obecnej formy. Jeśli te warunki zostaną spełnione, raczej na pewno doczeka się nagrody w postaci powołania na niemiecki turniej. I będzie to bardzo dobra informacja dla reprezentacji Polski. Z pustego to i Salomon nie naleje. Ale swoimi występami Salamon może wlać nieco optymizmu w serca kibiców biało-czerwonych.

Przeczytaj również