Na wyeliminowaniu Barcelony się nie zatrzymali. Najpiękniejsze oblicze "Humorzastej Diwy". "LM na wagę złota"

Na wyeliminowaniu Barcelony się nie zatrzymali. Najpiękniejsze oblicze "Humorzastej Diwy". "LM na wagę złota"
Hasan Bratic / Sipa / PressFocu
Jeszcze sześć lat temu drżeli o zachowanie statusu pierwszoligowca. Utrzymali się dopiero po barażowych meczach z Norymbergą. Dziś, wyjąwszy Bayern, Eintracht to obok Borussii Dortmund najbardziej utytułowany klub w Niemczech minionej dekady. “Humorzasta Diwa” z Frankfurtu pokazuje swoje najpiękniejsze oblicze.
Borussia Moenchengladbach przez ostatnie lata była dla Eintrachtu wzorem i punktem odniesienia. Fantastyczna praca Maksa Eberla pobudzała wyobraźnię we Frankfurcie, bo była dowodem na to, że nawet przy ograniczonych możliwościach finansowych da się w Bundeslidze nieźle namieszać i rzucić wyzwanie potentatom. W minioną sobotę Eintracht bez większych problemów ograł Borussię na jej terenie, udowadniając ostatecznie, że już dawno przegonił swój pierwowzór. Teraz to “Źrebaki” muszą ruszyć do galopu, by dogonić uciekającego im w ekspresowym tempie rywala. Sobotni mecz był w tym względzie wręcz symboliczny. Borussia próbowała prowadzić grę, ale była bezradna wobec błyskawicznych kontr frankfurtczyków. Jesper Lindstroem czy Randall Kolo Muani niszczyli wręcz swoim tempem obrońców gospodarzy i wyprzedzali ich niemal w każdej sytuacji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Właściwy kurs

Przed sezonem można było mieć o Eintracht sporo obaw. Stracił przecież swój motor napędowy, czyli Filipa Kosticia. Przez ostatnie lata to pod niego układano we Frankfurcie cały system gry. To dla niego Adi Huetter ugruntował system z trzema środkowymi obrońcami, mimo iż od samego początku deklarował się jako zwolennik systemów z czterema. Zauważył jednak, że Kostić nabiera właściwej szybkości dopiero po 3-4 krokach i potrzebuje przestrzeni na rozpęd, której nie będzie miał grając na skrzydle. Można się było zastanawiać, czy Oliver Glasner poradzi sobie z tą stratą, ale już wiemy, że dał sobie z tym świetnie radę. Eintracht to dziś zespół elastyczny taktycznie. Potrafi grać w kilku systemach, między którymi jest w stanie płynnie przechodzić.
W Wolfsburgu Glasner preferował ustawienie 4-4-2, z Ridle Baku schodzącym z prawego skrzydła do środka i otwierającym korytarz dla wchodzącego z głębi pola do ataku Kevina Mbabu. W Frankfurcie udowodnił, że nie jest zakładnikiem jednego sposobu gry. Jego drużyna funkcjonuje świetnie zarówno grając na trzech środkowych defensorów, jak i na czterech. W meczach z Bayerem Leverkusen czy Borussią Moenchengladbach, a więc zespołami chcącymi trzymać piłkę przy nodze, trener zdecydował się na wariant z wahadłami i świetnie na tym wyszedł. Ale nie za wariacje systemowe należą mu się największe brawa, a za dobór wykonawców. Od początku rundy zmaga się bowiem z ogromnymi problemami kadrowymi, zwłaszcza w formacji defensywnej i ciągle musi szukać wariantów zastępczych.
Od połowy sierpnia nie mógł korzystać z usług Almamy’ego Toure, który zabezpieczyłby mu trzy pozycje (pół prawy środkowy obrońca, prawy obrońca i prawy wahadłowy). Przez kontuzje poza grą od startu sezonu są nowe nabytki klubu - środkowy obrońca Jerome Onguene i prawy wahadłowy Aurelio Buta, z którymi wiązano przecież spore nadzieje. Kilka tygodni temu Glasner stracił z rotacji kolejnego piłkarza na prawe wahadło, czyli Ansgara Knauffa. Jeśli dodamy do tego odejście Martina Hintereggera i bardzo późny transfer wychodzący Filipa Kosticia, to otrzymamy obraz zespołu, w którym całą formację obronną trzeba było zbudować od nowa. Glasner więc szuka i eksperymentuje. Defensywnego pomocnika Kristjana Jakicia rzuca na wszelkie możliwe pozycje, co z kolei pociąga za sobą próby przesuwania w inne sektory boiska Juniora Ebimbe i Daichiego Kamady. Zmienia się więc statyka gry całej drużyny, a mimo to Eintracht cały czas pozostaje na właściwym kursie.
tabela bundesligi 26.10
wlasne

Atuty i mankamenty

W tej beczce miodu można oczywiście znaleźć łyżkę dziegciu. A może nawet i całą chochlę. Bo jednak takie wyniki, jak 0:3 z Bochum czy 0:1 z Wolfsburgiem, chwały i chluby nie przynoszą. Można je jednak sprowadzić do wspólnego mianownika. Eintracht to drużyna będąca w ciągłym rozwoju, której największymi atutami (obok wspomnianej wyżej elastyczności taktycznej) są fazy przejściowe (trzy gole po kontratakach - drugie miejsce w lidze po Hercie, osiem goli po stratach przeciwników - najlepsi w lidze), stałe fragmenty gry (dziewięć goli zdobytych po dograniach ze stojącej piłki - najwięcej w lidze) i jakość w wykończeniu ataków (średnio na gola potrzebują 6,25 strzałów i 2,38 strzałów celnych - w obu przypadkach są to najlepsze wskaźniki w lidze).
Ale nad kreowaniem sytuacji w ataku pozycyjnym, zwłaszcza w meczach z rywalami głęboko broniącymi, muszą jeszcze trochę popracować. Czasami to wychodzi - jak z Unionem, gdy wygrali 2:0 - lecz takie mecze nadal są dla tych piłkarzy najtrudniejsze. Eintracht nie przepada mieć piłki przy nodze (średnio tylko 48% posiadania i miejsce w dolnej połówce ligowej tabeli pod tym względem), ale ma w kadrze piłkarzy, którzy są w stanie otwierać przestrzeń poprzez swoją kreatywność. To choćby Mario Goetze i wspomniany wyżej Daichi Kamada, który został przez Glasnera cofnięty do roli “ofensywnej szóstki”. Kamada operuje w tym sezonie głębiej niż w poprzednich latach, często transportuje piłkę od obrony do ataku, a mimo to nie ucierpiały na tym jego liczby. Sześć goli i cztery asysty w dziesięciu kolejkach (plus 11 kluczowych podań, tyle samo co Goetze) i bezpośredni udział przy 42% goli zdobytych w lidze przez zespół to świetny bilans.
W kontekście ofensywy nie sposób nie wspomnieć też o Randallu Kolo Muanim i Jesperze Lindstroemie. Obaj są w stanie rozwinąć w sprincie imponującą prędkość 35 km/h i należą do 25 najszybszych piłkarzy w Bunseslidze. Dodatkowo znakomicie ze sobą współpracują. Muani pożera przestrzeń i rozrywa swoim tempem i siłą fizyczną defensywę przeciwnika, kreując sytuacje kolegom (trzy gole, osiem asyst plus dwa przedostatnie podania oraz 13 kluczowych podań), a Lindstroem bryluje w wykończeniu akcji (pięć goli zdobytych przy współczynniku xG na poziomie 3,6, a gola strzela średnio co 1,58 celnych strzałów).

Co dalej?

Eintracht ma ogromną szansę na to, by rozgościć się w ścisłej ligowej czołówce na dłużej. Lipsk, a zwłaszcza Leverkusen, mają w tym sezonie sporo swoich problemów i przed zespołem z Frankfurtu coraz szerzej otwierają się drzwi do pierwszej czwórki. A kolejna kwalifikacja do Ligi Mistrzów byłaby na wagę złota. Eintracht na pandemii stracił blisko 70 milionów euro. Dzięki triumfowi w Lidze Europy i tegorocznemu udziałowi w fazie grupowej Ligi Mistrzów, udało się te straty pokryć. Kolejna kwalifikacja do elitarnych rozgrywek dałaby mu oddech i ustawiłaby go na uprzywilejowanej pozycji w negocjacjach z piłkarzami z bieżącej kadry. Bo jeśli możemy mówić o jakichś zagrożeniach dla przyszłości Eintrachtu, to jest to właśnie struktura kontraktowa.
Po sezonie umowny wygasają między innymi Evanowi Ndice i Daichiemu Kamadzie. Obaj mogą opuścić klub bez odstępnego i biorąc pod uwagę ich obecną dyspozycję, należy się spodziewać, że na brak intratnych ofert narzekać nie będą.
Do tego Ansgarowi Knauffowi kończy się wypożyczenie z Borussii Dortmund, a Juniorowi Ebimbe z PSG. W tym drugim przypadku jednak Eintracht ma według doniesień prasy klauzulę wykupu. Ale to nie wszystko. Rok później umowy kończą się Djibrilowi Sow, Sebastianowi Rode czy Kevinowi Trappowi i albo już teraz trzeba podejmować z nimi rozmowy w sprawie przedłużeń, albo rozważać ich sprzedaż w lecie. Jeśli zaś Lindstroem i Kolo Muani nie spuszczą z tonu, to bez Ligi Mistrzów Eintrachtowi bardzo trudno będzie ich zatrzymać. Innymi słowy - Eintracht 2023/2024 może mieć zupełnie inny kształt niż ten obecny. Markus Kroesche to łebski facet i bardzo sprawny dyrektor sportowy. Z pewnością znajdzie sensownych następców, tyle tylko, że budowa nowego zespołu kosztuje nie tylko sporo pieniędzy, ale też i sporo czasu. I nigdy nie ma pewności, że przebiegnie we właściwy sposób. Ewolucja byłaby dla Eintrachtu zdecydowanie korzystniejsza od kadrowej rewolucji.

Przeczytaj również