Najpotężniejszy człowiek futbolu? Kłótnie i wyzwiska, tak Mino Raiola ubija interesy

Najpotężniejszy człowiek futbolu? Kłótnie i wyzwiska, tak Raiola ubija interesy
Antonio Balasco/Shutterstock
Jest dyrygentem każdego zimowego i letniego koncertu transferowego. Mając w swoim menedżerskim portfelu szereg piłkarskich znakomitości, to on ustala tempo rynkowej gry. Liczy się jedna zasada: musi być o nim głośno. Witajcie w świecie Mino Raioli. Człowieka kochanego przez piłkarzy, znienawidzonego przez ich kluby.
O Raioli można powiedzieć bardzo dużo, ale nie to, że jest typem brytyjskiego dżentelmena z parasolką i melonikiem przechadzającego się dostojnie po ogrodach w Glyndebourne. Wielu dyrektorów klubów rwie sobie włosy z głowy, gdy próbują zawrzeć umowę z zawodnikiem, którego on nadzoruje.
Dalsza część tekstu pod wideo
– Próbuje wszystkimi zmanipulować, stawki są absurdalnie wysokie, wymyśla jakieś nowe wymagania, wrzeszczy i skrzeczy – powiedział holenderskiemu dziennikowi „De Volksrant” prezes jednego z klubów Eredivisie, który wolał pozostać anonimowy.
– Sprowadza cię na skraj szaleństwa, masz go dość, aż w pewnym momencie mówisz: dobra, zróbmy to po twojemu – dodaje.

Nowe zabawki agenta

Gdy zawodnikowi towarzyszy Raiola, moc stoi po jego stronie. Ajax dawno już wycenił swoją młodą gwiazdę Matthijsa de Ligta i zażądał za jego usługi 75 mln euro. Transfer z Barceloną właściwie już był dopięty, gdyby… no właśnie, gdyby nie 51-letni biznesmen, z widoczną nadwagą, który najbardziej na świecie umiłował sobie pieniądze. To on zajął się indywidualnymi szczegółami kontraktu holenderskiego defensora. Na nieszczęście Katalończyków.
Rozpoczęła się aukcja: kto da więcej? Kto rzuci więcej milionów na pensję de Ligta? Widząc niemoc ze strony Barcelony, do gry włączyły się jeszcze dwie ekipy: PSG i Juventus. W końcu licznik osiągnął 12 milionów euro i takie pieniądze co roku będą spływały na konto 19-latka, a on sam od nowego sezonu będzie przywdziewał koszulkę „Starej Damy”. Nie jest też tajemnicą, że Raiola zażądał dla siebie solidnej prowizji i z transferu, i z kontraktu.
Ajax zresztą po raz kolejny przeżywa gorące lato dzięki agentowi, który w światowym futbolu traktowany jest szara eminencja. Rok temu Edwin van der Sar, dyrektor generalny amsterdamskiego klubu, skarżył się, że Raiola wypchnął z drużyny inny talent, Justina Kluiverta. Ten udał się w końcu do AS Roma, gdzie zresztą miał mocno średni sezon, podczas gdy Ajax podbijał Europę.
Menedżer bardzo upodobał sobie mistrza Holandii, bo już zagiął parol na kolejnego młokosa ze szkółki Jong Ajax. 17-letni Ryan Gravenberch jest uważany za największe piłkarskie zjawisko w swoim roczniku, a Raiola zamierza zarobić na nim wielkie pieniądze jeszcze przed ukończeniem przez piłkarza 20. roku życia.
– W mediach Mino często przedstawiany jest negatywnie, jako ktoś, kto myśli tylko o własnych pieniądzach. Ale wszyscy wiedzą, że to facet, który może zorganizować wspaniałe rzeczy dla zawodnika – oświadczył nie tak dawno ojciec Gravenbercha.

Początki i starcie z „Ibrą”

Raiola założył własną firmę w 1996 roku po latach, gdy sam asystował innym „grubym rybom”. 23 lata później, mając, rzekomo, setki milionów w kieszeni nadal jest kluczowym graczem na rynku. Niedawne zawieszenie go przez FIFA (swoją drogą – po niejasnych tłumaczeniach piłkarskiej centrali) nie zmniejszyło jego popularności.
Syn włoskich imigrantów na swój szyld zapracował dzięki współpracy ze Zlatanem Ibrahimoviciem. Szwedzki napastnik udowodnił, że ekstrawagancja, brutalność i najlepsze wyniki idą w parze w wielu klubach marzeń. W swojej książce „Ibra” opowiedział kwiecistą historię o pierwszym spotkaniu z Raiolą. „Pieprz się” – leciało raz po raz nad stołem obłożonym kolejnymi porcjami sushi.
Młodzi zawodnicy są zafascynowani efektami jego pracy, a on kusi ich tytułami i wielkimi pieniędzmi. Potępienia jego ostrego i surowego stylu bycia ze strony klubów, trenerów i dziennikarzy nic nie dają. Wystarczy jedno spotkanie i zawodnik wychodzi z niego oczarowany. Co jak co – ten wolnomularz, który studiował prawo i włada siedmioma językami, potrafi zjednywać sobie ludzi. Zwłaszcza tych niedoświadczonych, nastawionych na szybki zarobek.
Wielkie marzenia. Poświęcenie. Wiara. To credo największego agenta piłkarskiego, który skupił wokół siebie ok. 60 zawodników o różnej sławie, różnych umiejętnościach i potencjale. Nikogo nie pozostawia na lodzie. Ktokolwiek jest w jego towarzystwie, czasami widzi mężczyznę, którego usta nigdy nie robią sobie przerwy. Albo rozmawia z ważnymi osobami z branży futbolowej face to face, albo do nich dzwoni. Tego lata pracuje nie tylko nad kontraktem de Ligta, ale też Stevena Berghuisa z PSV (miałby trafić do Ajaksu) oraz, przede wszystkim, nad nowym pracodawcą dla Pogby. To on niedawno obwieścił, że „wszyscy znają plany Francuza”.

Motywacja, presja, harówka

To człowiek od roboty. Dużo zależy od niego, ale również wymaga olbrzymiego nakładu pracy od graczy, których nadzoruje (lub, jak kto woli, im doradza). Kilka lat temu mówił: „Ciężko pracuj, bądź skupiony, to jest przepis na to, aby stać się najlepszym w swoim zawodzie”.
A tak pracę z Raiolą wspomina Oussama Assaidi, piłkarz Twente: „Czasem mnie szturchał. Krzyczał: więcej asyst, więcej goli! Wtedy przyniosę ci więcej ofert!”. De Ligt mu zaufał. Koledzy często nazywali go „grubasem”, a teraz obrońca wykorzystuje najkrótszą chwilę dnia, aby pod każdym względem się poprawiać. To wpływ także swojego menedżera.
Nawiązanie współpracy z Raiolą przynosi zawsze dwie możliwości. Agent albo postara się o lepszą umowę z obecnym klubem, albo na znacznie lepszą z nowym. It’s all about money, chodzi tylko o pieniądze. To rodzi nieporozumienia. Pracy Raioli przygląda się od dłuższego czasu Hugo Borst, dziennikarz „Algemeen Dagblad”.
– On mówi swoim graczom: słuchajcie, nie martwcie się, co myśli o was świat. Kariery piłkarskie są krótkie – opowiada. – Wielu młodych zawodników podpisuje kontrakty na naprawdę duże kwoty z wielkimi ekipami jeszcze zanim ukształtują się w dobrych piłkarzy. Często prowadzi to do niczego, zwłaszcza w znaczeniu sportowym – twierdzi Borst.

Z taką opinią nie zgadza się wspomniany wcześniej ojciec Ryana Gravenbercha.
– Mino daje zawsze dwie opcje. Mówi: jutro możesz złamać nogę, upewnij się, że jesteś niezależny finansowo tak szybko, jak to tylko możliwe. Miał dla mojego syna ofertę z Barcelony i PSG. Ale wspólnie stwierdziliśmy, że najlepsze dla rozwoju Ryana będzie, gdy zostanie jeszcze w Amsterdamie. I tak się stało. Mino zawsze pozwala piłkarzowi wybrać – tłumaczy Gravenberch senior.

Szermierka słowna

Raiola nigdy nie bawi się w słodzenie interlokutorowi. Żadnego spoufalania się, od razu przechodzi do konkretów. Kłócił się już z Johanem Cruyffem, Pepem Guardiolą, Seppem Blatterem, Silvio Berlusconim i sir Alexem Fergusonem. On sam przyznaje: „Nigdy nie jestem usatysfakcjonowany. Kiedy odchodzę od stołu często sobie myślę: kurczę, za łatwo powiedzieli >>tak<<. I wracam z nową ofertą”.
Powszechnie używanym środkiem jest argument „słuchaj, klub xxx daje za tego yyy znacznie więcej”. Albo rzuca bonusami, klauzulami i innymi warunkami zatrudnienia jak z rękawa. Dyrektorzy klubów podejrzewają go o granie na impas. Jeśli wartość piłkarza grozi załamaniem, on zwiększa presję lub angażuje do gry inną drużynę. Jeśli jakiś klub zatrzaskuje przed nim drzwi, to nie mija wiele czasu, a otwiera je z powrotem – bo chcą kupić kolejnego piłkarza, który, no co za przypadek, także jest ze stajni Raioli. I wtedy, w czasie jednego okienka transferowego widzisz pakiet piłkarzy przybywających do tego samego klubu (Zwolle, AZ Alkmaar, PSG, Juventus). Wszyscy przepracowani przez obrotnego agenta.
Ma wpływy wszędzie. Z niektórymi klubami od lat prowadzi interesy, myśli strategicznie, perspektywicznie. Jest w branży od tak dawna, że niektórzy z jego „wychowanków” są już dzisiaj sami dyrektorami sportowymi, jak np. Pavel Nedved w Juventusie czy Maxwell w PSG. To daje kolosalne korzyści. Wszyscy wiedzą, że ma kontakty, że może dostarczyć odpowiednich graczy. Bardzo cierpiał z powodu sankcji od FIFA, ale gdy został odwieszony (po krótkim czasie) - odżył i przeprowadza następne wielkie deale. Ale ten największy tego lata ma dopiero nadejść. Znowu będzie o nim głośno.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również