Największa sensacja TOP5 Złotej Piłki w XXI wieku. Wziął się znikąd, przyćmił gwiazdy. Wyceniany na... 2,5 mln

Największa sensacja TOP5 Złotej Piłki w XXI wieku. Wziął się znikąd, przyćmił gwiazdy. Wyceniany na... 2,5 mln
Pixxmixx/Pixathlon/Sipa/Pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński20 Feb · 13:24
Jeśli spojrzymy na grono piłkarzy, którzy w XXI wieku zajmowali czołowe pozycje w plebiscycie Złotej Piłki, ujrzymy gwiazdy światowego formatu i… Theodorosa Zagorakisa. Doświadczony Grek nigdy nie zrobił wielkiej kariery, ale przeżył swój złoty moment. W 2004 roku był bohaterem jednej z najbardziej sensacyjnych historii ostatnich dekad.
Karierę zaczynał w greckiej Kavali, a z niej, po rozegraniu nieco ponad 100 spotkań w ciągu czterech sezonów, przeniósł się do zdecydowanie bardziej renomowanego PAOK-u Saloniki. Wówczas jego kariera nabrała rozpędu. Zagorakis był nie tylko jednym z kluczowych graczy swojego klubu, ale w międzyczasie zapracował też na powołanie do reprezentacji Grecji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Lata w ojczyźnie, epizod w Anglii

Do 26. roku życia grecki pomocnik nie wychylił natomiast nosa poza ojczystą ligę i jeśli zapytalibyśmy wówczas kogoś z innego niż Grecja kraju, czy zna niejakiego Theodorosa Zagorakisa, zapewne otrzymalibyśmy jedynie przeczące odpowiedzi. Świat na dobre usłyszał o nim w 2004 roku, choć już kilka lat wcześniej środkowy pomocnik, mogący z konieczności zagrać nawet na boku obrony, podjął próbę zaistnienia w Europie.
W 1997 roku, po pięciu latach reprezentowania PAOK-u, Zagorakis zasilił szeregi angielskiego Leicester City. Kosztował niezbyt wiele, bo 1,2 mln euro, co może potwierdzać jedynie, że nie uchodził wówczas za szczególnie łakomy kąsek na rynku. Zasmakował gry w Premier League, ale nigdy na dobrą sprawę nie ugruntował swojej pozycji w zespole “Lisów”. Grał w kratkę i w żadnym z trzech sezonów spędzonych w angielskiej elicie nie potrafił dobić choćby do 20 występów.
Ostatecznie piłkarz urodzony w Kavali pożegnał się z Leicester po trzech sezonach, mając na swoim koncie 66 rozegranych spotkań, trzy strzelone gole i dwie zanotowane asysty. Nie wypromował się na tyle, by pozostać na powierzchni którejś z czołowych lig Starego Kontynentu. W 2000 roku, mając już 29 lat, wrócił więc do ligi greckiej, tym razem przywdziewając barwy AEK-u Ateny.
Czy wracając mimo wszystko z nieco podkulonym ogonem spodziewał się wtedy, że kilka lat później jego nazwisko będzie odmieniane przez wszystkie przypadki? No raczej nie. Chyba nikt się tego wówczas nie spodziewał.

Sensacja XXI wieku

Zagorakis zadomowił się w Atenach, zdobył nawet z klubem Puchar Grecji, pograł też w Lidze Mistrzów, choć jedynie w fazie grupowej. Poza tym regularnie był powoływany do reprezentacji, która jednak uchodziła za europejskiego średniaka. Od momentu debiutu w narodowych barwach Grek musiał kilka razy przełknąć gorycz bezskutecznej walki o awans na wielki turniej. Nie udało się wywalczyć przepustek na EURO 1996 i 2000, fiaskiem zakończyła się także próba pojechania na mistrzostwa świata w 1998 oraz 2002 roku.
Przełom w tej historii nastąpił więc dopiero przy piątym podejściu. Grecy przeszli przez eliminacje jak burza, zostawiając za plecami Hiszpanię i Ukrainę, a Zagorakis w większości spotkań grał jako zawodnik podstawowej jedenastki, kilka razy zakładając też kapitańską opaskę. Hellada po latach rozczarowań zameldowała się na wielkim turnieju, ale i tak była spisywana na straty. Przed startem EURO zagrała towarzysko z Polską, przegrywając 0:1.
Grecy byli skazywani na pożarcie już w pierwszym meczu, bo stanęli w szranki z gospodarzami - Portugalczykami. Sensacyjnie wygrali jednak 2:1, a gol strzelony w doliczonym czasie gry przez młodziutkiego Cristiano Ronaldo był już tylko na otarcie łez. Wcześniej bramki zdobywali bowiem Jorgos Karagounis i Angelos Basinas.
Potem Grecy nieco spuścili z tonu. Z Hiszpanią zremisowali, z Czechami przegrali i do końca musieli drżeć o awans z grupy, ale ostatecznie wyszli z niej, bo zanotowali bilans bramek 4:4, przy bilansie 2:2 u Hiszpanów. Już sam awans do fazy pucharowej można było traktować jako sporego kalibru sensację i wypełnienie planu. A o tym, co działo się później, świat futbolu pamięta do dziś.
Ekipa prowadzona przez Otto Rehhagela stawiała w swojej grze na wyjątkowo proste środki, ale wychodziło jej to kapitalnie. W pomocy rządził Zagorakis, arcyważne gole strzelał Angelos Charisteas, a po rywalizacji z Grekami za burtę wypadały Francja, Czechy i w końcu - w wielkim finale - również kolejny raz skarcona Portugalia.
Reprezentacja Grecji
ph.FAB / shutterstock.com

MVP turnieju, piąty piłkarz świata

Grecy, przed turniejem nie bez powodu określani jako jeden z najgorszych uczestników mistrzostw, zaszokowali Europę i wszystkie inne kontynenty, zdobywając złoto. W obu meczach z Portugalią, zarówno tym otwarcia, jak i finałowym, tytuł gracza spotkania wędrował właśnie do Zagorakisa. 33-latek zgarnął też najcenniejsze wyróżnienie - został wybrany MVP całych mistrzostw.
- Grał bardzo dobrze w sześciu meczach, pokazał cechy przywódcze, ale był nie tylko bardzo dobrym kapitanem, lecz także bardzo ważnym zawodnikiem drużyny. Jego umiejętności i zdolności techniczne były widoczne w każdym meczu - mówił ówczesny członek komitetu UEFA, Gerard Houllier.
Bohater EURO 2024 błyszczał w środku pola, będąc udręką dla próbujących rozwinąć skrzydła rywali. Odpowiadał przede wszystkim za grę w destrukcji, ale potrafił też dobrze rozegrać futbolówkę. Zaliczył ponadto arcyważną asystę w ćwierćfinale z Francją, gdy idealnie dograł do strzelca jedynego gola - Angelosa Charisteasa.
Zagorakis, choć był już wówczas dość wiekowym zawodnikiem, i tak zwrócił na siebie uwagę klubów, które były chętne do wyciągnięcia go z mimo wszystko mało renomowanej ligi greckiej. Ostatecznie bohater EURO 20024 trafił do włoskiej Bolonii, ale spędził w niej tylko rok. Potem wrócił do PAOK-u, pograł przez dwa kolejne lata i w 2007 roku zawiesił piłkarskie buty na kołku.
Wcześniej, kilka miesięcy po historycznym turnieju, który zakończył się dla Zagorakisa złotem i tytułem piłkarza imprezy, grecki pomocnik zaznaczył też swoją obecność w prestiżowym plebiscycie Złotej Piłki. Uzbierał 44 głosy i zajął wysokie piąte miejsce. Lepsi okazali się jedynie Andrij Szewczenko, Deco, Ronaldinho oraz Thierry Henry. W tamtym momencie Zagorakis był wyceniany przez portal Transfermarkt na... 2,5 mln euro.
Po zakończeniu piłkarskiej kariery Zagorakis pełnił m.in. funkcje prezesa PAOK-u Saloniki i greckiej federacji piłkarskiej. Z tą ostatnią rolą, na własną prośbę, pożegnał się natomiast już po kilku miesiącach. Obecnie jest posłem w Parlamencie Europejskim.
Theodoros Zagorakis
Alexandros Michailidis / shutterstock.com

Przeczytaj również