Największa skaza na karierze Messiego i Ronaldo? Pod tym względem lepszy jest nawet Maguire

Największa skaza na karierze Messiego i Ronaldo? Pod tym względem lepszy jest nawet Maguire
shutterstock.com/własne
Cristiano Ronaldo i Leo Messi to bez wątpienia jedni z najlepszych piłkarzy w historii. Aż trudno uwierzyć, że dwóch tak wybitnych geniuszy wciąż ma tyle do udowodnienia na mistrzostwach świata. Turniej w Katarze być może będzie ostatnią okazją, aby strzelili, tak tak, swoje pierwsze gole w fazie pucharowej mundialu.
Cristiano Ronaldo i Leo Messi nie ogłosili oficjalnie, że będą to ich ostatnie mistrzostwa świata. Messi w jednym z wywiadów wypowiedział tego typu deklarację, żeby po kilku tygodniach się z niej okrakiem wycofać, zostawiając otwartą furtkę na przyszłość. Niezależnie od tego trudno jednak spodziewać się, aby 41-letni Ronaldo i 39-letni Leo mogli brylować na kolejnej imprezie tej rangi. Obaj muszą w Katarze zmazać plamy ze swoich czterech poprzednich występów. Mieli oni na mundialach momenty lepsze i gorsze, ale żaden z nich nie zdobył choćby jednej bramki w najważniejszych momentach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Pasmo wstydu

Cristiano Ronaldo strzelił siedem goli na mistrzostwach świata, jednak wszystkie padły w rywalizacji grupowej. Podczas fazy pucharowej CR7 tak naprawdę najwięcej przysłużył się swojej reprezentacji nie poprzez zdobytą bramkę, ale boiskowe cwaniactwo. W 2006 roku nacisk napastnika na sędziego nieco wpłynął na to, aby jego ówczesny kolega z Manchesteru United, Wayne Rooney, został wyrzucony z boiska. Można tylko domyślać się napięcia po tym, jak obaj wrócili na Old Trafford.
Od tego czasu Ronaldo nie wsławił się żadnym udanym występem w fazie pucharowej mundialu. Podczas turnieju w RPA Portugalczycy bez większych problemów wyszli z grupy, żeby potknąć się już na pierwszym mocniejszym rywalu. Cristiano i spółka odpadli w 1/8 finału po porażce z Hiszpanią, późniejszym triumfatorem. CR7 został wskazany jako główny winowajca niezadowalającego wyniku, ponieważ podczas turnieju strzelił tylko jednego gola i to tragicznej Korei Północnej.
- Portugalia potrzebuje Ronaldo, a Ronaldo potrzebuje Portugalii. Jeśli trykot reprezentacji kogoś deprymuje, to nie powinno go tu być - wypalił po turnieju Carlos Queiroz, ówczesny selekcjoner Portugalii.
Później reprezentacja trafiła w ręce Paulo Bento, a ten doprowadził do jeszcze większej kompromitacji. W 2014 roku Portugalia trafiła do grupy, z której teoretycznie nie miała prawa odpaść. Niemcy oczywiście byli wtedy rywalem z najwyższej półki, ale już ekipy USA i Ghany miały posłużyć za dostarczycieli punktów. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała zarówno plany ekipy z Półwyspu Iberyjskiego, jak i samego Cristiano Ronaldo. Jego udział skończył się na strzeleniu gola na otarcie łez w meczu z “The Black Stars”.
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że jesteśmy topową drużyną. Mamy swoje limity, nie gramy na najwyższym poziomie, a to nie wystarczy, żeby pokonać najlepszych. Nie ma cudów, jesteśmy średnią reprezentacją, nigdy nie myślałem, że teraz możemy zostać mistrzami świata - gorzko podsumował Ronaldo po turnieju w 2014 roku.
Swój najlepszy mundial Cristiano rozegrał w Rosji, kiedy przywitał się hat-trickiem przeciwko Hiszpanii. Później dołożył jeszcze bramkę w grupie z Marokiem, ale następnie spuścił z tonu. Im dalej w las, tym podopieczni Fernando Santosa radzili sobie gorzej. W ostatniej kolejce grupowej zremisowali z Iranem, a w 1/8 finału odpadli z Urugwajem. Ronaldo dołożył jeszcze jedno zero do dorobku bramkowego w meczach fazy pucharowej MŚ.

Niemiecki koszmar Messiego

Również Leo Messi nie może miło wspominać decydujących meczach na mundialach. W 2006 roku napastnik dopiero raczkował w wielkiej piłce, przez co spędził na ławce cały mecz z Niemcami, którzy wyeliminowali “Albicelestes”. Cztery lata później Messi był już liderem Argentyny, jednak na niewiele się to zdało, ponieważ znów na jej drodze stanęła bezlitosna kadra “Die Mannschaft”. Nasi zachodni sąsiedzi rozbili ekipę prowadzoną przez Diego Maradonę 4:0.
Idealna okazja na rewanż nadarzyła się podczas brazylijskiego mundialu. Messi grał wówczas na spektakularnie wysokim poziomie, strzelając cztery gole w fazie grupowej. Później nadal był wiodącą postacią Argentyny, ale już nie pod względem skuteczności. Ze Szwajcarią zaliczył jedynie asystę przy decydującej bramce Angela Di Marii, przeciwko Belgii i Holandii też nie zdołał trafić do siatki. Z kolei finał był już pokazem nieskuteczności podopiecznych Alejandro Sabelli. Wszyscy mamy w pamięci pudła Gonzalo Higuaina, chociaż trzeba otwarcie powiedzieć, że Messi też miał w meczu z Niemcami “setkę”, którą zmarnował w koncertowy sposób.
Cztery lata temu Messi po raz pierwszy zaznał smaku mundialowej porażki z rąk innego zespołu niż Niemcy. Już w fazie 1/8 finału “Albicelestes” po szalonym spotkaniu musieli uznać wyższość perfekcyjnie dysponowanej reprezentacji Francji. Przy porażce 3:4 “La Pulga” dorzucił dwie asysty, ale blask reflektorów skradł jego rywal, a obecnie kumpel z PSG.
- Przed meczem rozmawialiśmy o Leo Messim i Kylianie Mbappe. Cóż, tylko jeden z nich pojawił się na boisku, żeby zaprezentować cudowny występ na oczach milionów, w tym Messiego - przyznał po tamtym meczu Alan Shearer na antenie stacji "BBC".

Gorzej niż Maguire

Po tylu nieudanych występach Messi i Ronaldo stają przed prawdopodobnie ostatnią szansą, aby zapisać się na kartach mistrzostw świata. Nieco kuriozalnie będzie bowiem sytuacja, w której obaj za parę lat zakończą karierę bez przynajmniej jednego gola w najważniejszych meczach mundialu.
Wystarczy przypomnieć sobie poprzedni turniej, aby zrozumieć, że zerowy dorobek bramkowy Argentyńczyka i Portugalczyka to prawdziwa aberracja w piłkarskim wszechświecie, niespieralna plama na ich piłkarskiej nieskazitelności. Podczas turnieju w Rosji w 1/8 finału i w ćwierćfinałach do siatki trafiali m.in. Marouane Fellaini, Artiom Dziuba czy Harry Maguire. Każdy z nich może spojrzeć w lustro i bez cienia ironii przyznać, że w sensie czysto strzeleckim osiągnęli na MŚ nieco więcej od Messiego i Ronaldo.

Pojedynek GOAT-ów

Nieudane kampanie argentyńsko-portugalskiego tandemu hegemonów tylko pobudzają apetyt przed tegorocznym mundialem. Wszyscy czekamy bowiem na turniej, w którym obaj już nie będą mogli grać tylko na 99%, mając w perspektywie kolejne wielkie imprezy. Teraz albo nigdy. Czują to także ich koledzy z reprezentacji.
- Prawda jest taka, że kiedy grasz z zawodnikiem pokroju Cristiano Ronaldo, to naturalne, że grasz na niego. On jest piłkarzem, który może w jednym momencie zadecydować o wyniku spotkania, także na mundialu - przyznał Bruno Fernandes w rozmowie z portalem "FIFA.com".
- Każdy z nas poszedłby za Messim na wojnę. Chcemy dla niego wygrać mistrzostwo świata, on nas o nic nie prosił, ale chcemy to dla niego zrobić - powiedział z kolei Rodrigo De Paul.
Terminarz i układ grup ułożył się w taki sposób, że istnieje możliwość spotkania Portugalii z Argentyną w meczu o złoto. Jeśli oba zespoły wygrają swoje grupy, a następnie przejdą pomyślnie trzech kolejnych rywali, Messi i Ronaldo zmierzą się w pojedynku, którego stawką będzie mistrzostwo świata.
Oczywiście, niemożliwym jest ferować wyroki w sprawie sukcesów Argentyny czy Portugalii jeszcze przed pierwszym gwizdkiem mistrzostw. Nie da się jednak nie mieć gęsiej skórki na scenariusz, w którym dwóch najlepszych piłkarzy ostatnich lat, a być może całej historii futbolu, staje przeciwko sobie w najważniejszym meczu, jaki można sobie wyobrazić. Rekordy oglądalności prawdopodobnie zostałyby wyśrubowane do niebotycznych rozmiarów, a o tym, co działoby się wtedy w Internecie, pewnie można byłoby napisać doktorat.
Na razie zarówno Messi, jak i Ronaldo muszą podejść do katarskiego turnieju metodą małych kroczków. Celem numer jeden jest wyjście z grupy, a później odegnanie demonów przeszłości. Zawodnicy pretendujący do miana GOAT (Greatest of All Time) nie mogą mieć w fazie pucharowej najważniejszego reprezentacyjnego turnieju mniej goli od Harry’ego Maguire’a. Po prostu nie wypada.

Przeczytaj również