Największy trenerski niewypał Bundesligi? Ośmieszał Bayern, teraz demontuje następny klub. "Gorzej niż źle"

Największy trenerski niewypał Bundesligi? Ośmieszał Bayern, teraz demontuje następny klub. "Gorzej niż źle"
Ivica Drusany / shutterstock.com
Kilka lat po klapie w zarządzaniu Bayernem Niko Kovac powrócił do Bundesligi, aby poprawić notowania Wolfsburga - drużyny, która ma dość jazdy po wynikowym rollercoasterze. Po zaledwie kilku miesiącach wpędził ją w jeszcze większy kryzys. Głównie z powodu trudnego charakteru.
Największy “sukces” w Wolfsburgu Niko Kovac osiągnął zanim wystartowała liga. Mogło to poprawić jego nastrój, dodać pewności siebie, zwiększyć chęć do robienia wyników. Chorwat zajął trzecie miejsce w plebiscycie na “najseksowniejszego trenera” Bundesligi w głosowaniu zorganizowanym przez społeczność internetową “Joyclub”, która określa się mianem “seksualnie pozytywnej”. Niko Kovac przegrał rywalizację z Edinem Terziciem i Julianem Nagelsmannem. Pewnie teraz chętnie zamieniłby wynik tej niecodziennej sondy na miejsce w tabeli niemieckich rozgrywek.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jego Wolfsburg wystartował bowiem gorzej niż źle. Piętrzą się problemy, trener konfliktuje się z szatnią, wyrzuca jedną z legend klubu i niemieckiej piłki, a na konferencjach prasowych wydaje się zagubiony i zwyczajnie kabaretowy. Mało to sexy, prawda?

Banicja i wyjście z niełaski

- Mamy wrażenie, że zyskaliśmy kogoś, kto jest dobry dla klubu, kogoś, kto reprezentuje nową pasję, ciągłość i kto przywróci nam sukces, jakiego nie odnieśliśmy w zeszłym roku - mówił na przywitanie nowego trenera Joerg Schmadtke, dyrektor sportowy, jeden z członków zarządu VfL.
Wolfsburg był tą drużyną, w której w trakcie ubiegłego sezonu działo się najwięcej. Głównie złego. Kiedy Olivier Glasner wprowadził ekipę do Ligi Mistrzów, wielu widziało reprezentantów z Dolnej Saksonii jako trzecią siłę w Niemczech po Borussii Dortmund i Bayernie Monachium. Tymczasem jeszcze przed końcem kampanii 2020/21 w relacjach między Schmadtke i Glasnerem nastała epoka lodowcowa, której szkoleniowiec nie przetrwał. Zdecydował się odejść do Eintrachtu Frankfurt, a zespół zarządzający “Wilków” poszedł w trenerskie eksperymenty zakończone nieudanymi kadencjami Marka van Bommela i Floriana Kohfeldta.
Od maja 2022 zespół przejął Niko Kovac, wracając po trzech latach do Bundesligi. Miał być rozsądnym, stabilnym i logicznym wyborem. Ale ci z lepszą pamięcią dobrze wiedzieli, z czym może się wiązać powrót Chorwata. Szkoleniowiec zasłynął m.in. z tego, że stracił pracę w Bayernie Monachium najszybciej w najnowszej historii bawarskiej klubu (po zaledwie 15 miesiącach), ale bardziej niż wynikami poniżej normy, irytował pomeczowymi komentarzami. W pewnym momencie kadrę “Die Roten” porównał do samochodu, który po autostradzie nie jedzie 200 km/h, bo “wyciąga tylko setkę”. Łatwo było sobie wyobrazić wówczas miny Uli Hoenessa oraz Karla-Heinza Rummenigge. Gdy do tego samego “sfatygowanego” auta wsiadł Hansi Flick, wyjeździł nim triumf w Lidze Mistrzów.
Kovac na pewien czas był w Niemczech spalony. Zatrudniło go AS Monaco, jednak i tam nie zrobił wielkiej furory. W pierwszym sezonie zajął z piłkarzami z Księstwa trzecie miejsce, w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów odpadł na ostatnim płotku, ulegając Szachtarowi Donieck. Choć Aurelien Tchouameni, dziś gwiazda Realu Madryt, a wówczas podopieczny Kovaca, twierdził, że nie miał lepszego trenera i “pokazał im sztukę obrony”, to ostatecznie Chorwat stracił stanowisko w połowie drugiego roku pracy. Oskarżany, a jakże, o kiepskie relacje z zawodnikami.

Od pochwały do poniżenia

Zwrot Wolfsburga w kierunku Kovaca miał jakieś umocowanie, nie był totalnie od czapy. To trener z pomysłami, dzięki niemu masz jasność co do tego, co możesz uzyskać: żelazną dyscyplinę, twarde struktury, permanentną motywację. Nawet jeśli jednego czy drugiego odmówiono mu w Bayernie, to szkoleniowiec ma opinię pracusia. Według niektórych graczy Kovac to prawdziwy dyktator. Filozofia, która przyniosła mu podwójną koronę z Bayernem i Puchar Niemiec z Frankfurtem. Niemcy porównują go do bardzo surowego Felixa Magatha i jest to coś, co nie pasuje piłkarzom. A na pewno jednemu.
Dyscyplina, struktura, motywacja. To wszystko można skojarzyć z Kovacem, ale mniej z Maxem Kruse. Pozbądźmy się tylko błędnego wrażenia: Kruse nie jest niezdyscyplinowanym leniwcem, który nie wierzy w zasady obowiązujące w zespole. Ale ujmijmy to w inny sposób: ma własne standardy podejścia do pewnych rzeczy. Twierdzi, że pracuje tylko cztery godziny dziennie, poza tym dużo czerpie z życia: shisha, poker, dużo, dużo Nutelli. Osiągnięcia dowodziły, że ma rację. 97 goli i 79 asyst w 300 meczach Bundesligi. To jednak nie znaczy, że należy do tych graczy, z którymi poradzi sobie każdy trener. Kiedy na początku lipca Schmadtke został zapytany, czy Kruse i Kovac pasują do siebie, zrobił dziwną minę, a później dryfował obok odpowiedzi:
- Zobaczymy, jak będzie. Max ma nieco inne podejście do swojej pracy, niezwykły talent. Zobaczymy, jak można to połączyć z Niko - wreszcie wydusił z siebie.
Jeszcze ciekawszej odpowiedzi w tym samym temacie udzielił sam trener:
- On pomimo swoich 34 lat wciąż może strzelić 15 goli w sezonie, a nawet dodać kolejnych pięć lub dziesięć trafień. Zawsze! Ma jakość. Niewiele piłkarzy w Bundeslidze ją ma. Kiedy znajduje się w formie i jest sprawny fizycznie, może wydobyć z siebie wszystko. Posiada umiejętności jak Thomas Mueller - oznajmił dziennikarzom “Sky”.
Zaraz, zaraz. Jak Thomas Mueller? To, co na początku brzmi jak pochwała - pomocnik Bayernu to przecież jedna z najznamienitszych postaci ligi ostatniej dekady - można było zrozumieć jako ostrzeżenie w obliczu przyszłości. Kovac bowiem jako jedyny trener Bawarczyków w całej zawodowej karierze Muellera prawie w ogóle na niego nie stawiał i kompletnie mu nie ufał. Pod koniec kadencji Chorwata w Monachium zasłużony gracz siedział na ławce przez sześć tygodni, dłużej niż kiedykolwiek wcześniej. Weteran myślał wtedy nawet o wyjeździe, co jest właściwie niewyobrażalne, biorąc pod uwagę zasługi i relacje z klubem.
Czy taki sam los miał spotkać hołubionego Kruse? Okazało się, że przeznaczenia nie da się oszukać.

Wyrok już zapadł?

Napastnik nie załapał się do składu w pierwszych trzech kolejkach i od początku coś wisiało w powietrzu. W kolejnych dwóch wybiegł na plac, ale grał słabo, potem spadła na niego krytyka ze strony trenera. Bynajmniej nie subtelna, motywująca, a ostra i miażdżąca. W wywiadzie dla mediów Kovac nazwał karierę Kruse w Bundeslidze za “zakończoną”, choć w rzeczywistości przejęzyczył się, bo chciał powiedzieć, że 34-latek nie znajduje się w jego planach.
Nie poprawił się jednak, a sytuacja wymknęła się spod kontroli. Kruse dzień później odparł, że “tylko on decyduje o tym, kiedy skończy karierę w niemieckim futbolu”, co jeszcze bardziej podburzyło nastroje. Szkoleniowiec nie zamierzał się cofnąć i poszedł na pełne spięcie ze swoim podopiecznym. Odsunął go od gry, treningów i Max pomaga jedynie przy rozgrzewce bramkarzy. Upokorzenie. Sytuacja za chwilę może się odwrócić. Konflikt fatalnie zadziałał na resztę graczy, wyniki są beznadziejne (przedostatnie miejsce, jedno zwycięstwo na siedem meczów) , a Kovac już znajduje się na gorącym fotelu.
On sam uważa, że ​​odziedziczył zespół w kiepskim stanie fizycznym i chociaż wszyscy przeszli przez jego letnie przygotowania, nadal twierdzi, że dostał zbyt mało czasu. Zdaniem Niemców coraz bardziej oddala się od swoich zawodników, nie ma nici porozumienia z liderami szatni, ani nawet z władzami klubu. Dysponując ciekawym miksem doświadczonych graczy i młodej, zdolnej młodzieży (z Jakubem Kamińskim), powinien spokojnie walczyć o górną część tabeli. Tymczasem prawie ją zamyka.
W przerwie reprezentacyjnej miał o czym myśleć. Bardziej niż duma, stawką jest jego reputacja jako futbolowego stratega. Zadanie, które czasem wymaga utrzymania dyscypliny, a czasem wyciągnięcia wniosków i umiejętności zrobienia kroku w tył. To nadal dyscyplina sportowa, ale coraz częściej bardziej zarządzanie ludźmi. W tym Niko musi się jeszcze sporo nauczyć. Jeśli oczywiście chce się utrzymać w zawodzie.

Przeczytaj również