Niesamowite mecze: Sergio Aguero w ostatniej sekundzie zapewnia tytuł Manchesterowi City

Niesamowite mecze: Agueroooo! Manchester City zdobywa tytuł w ostatniej sekundzie meczu
alphaspirit / shutterstock
„Agueroooo!!!” zakrzyknął chyba każdy komentator, który relacjonował mecz City z Queens Park Rangers, kiedy w 94. minucie spotkania popularny „Kun” zadecydował o mistrzostwie Anglii anno domini 2012. Etihad Stadium oszalało z radości — „Citizens” o punkt wyprzedzili „Czerwone Diabły” i zdobyli upragniony tytuł.
Wydaje się, że właśnie dla takich chwil, dla takich meczów, dla takich rozstrzygnięć w ligach została stworzona piłka nożna. Sam Hitchcock nie wymyśliłby chyba takiego suspensu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Manchester City na sześć kolejek przed końcem tracił do odwiecznego rywala 8 punktów. A jednak to odrobili, a jednak wyprzedzili. Po latach upokorzeń, trosk, smutku i żalu Manchester City zdobył swój historyczny, pierwszy w czasach Premier League tytuł mistrzowski. Po raz pierwszy od 1968 roku. Szaleństwo.
Ten mecz, ta kolejka, to była czysta abstrakcja. Nie dość, że korespondencyjnie o mistrzostwo walczyło City z United, to jeszcze QPR z Boltonem o pozostanie w lidze. MU grało z Sunderlandem i rozdawało karty, bo na Etihad oba zespoły rozpoczynały mecz z myślą z tyłu głowy, że muszą wygrać.
No i się zaczęło. 20. minuta wyjazdowego spotkania „Czerwonych Diabłów”. Podopieczni Sir Alexa Fergusona wychodzą na prowadzenie za sprawą główki Rooneya. Jak się okazało, nie oddali go już do końca. W tamtym momencie mieli tytuł z dwoma oczkami nad City, które wciąż bezbramkowo remisowało u siebie z QPR.
Karty odwróciły się w 39. minucie, kiedy Pablo Zabaleta, po błędzie bramkarza Rangersów, otworzył wynik w Manchesterze. City miało w tym momencie tytuł z lepszym bilansem goli nad United. QPR spadało z ligi, tym bardziej że Bolton wygrywał do przerwy ze Stoke City 2:1.
Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że po przerwie zwroty akcji będą miały miejsce dosłownie co chwilę. W 48. minucie Lescott źle obliczył tor lotu piłki i zamiast ją wybić, wypuścił sam na sam z Hartem Djibrila Cissé. Francuz wciąż pamiętał, jak się wykorzystuje takie sytuacje i doprowadził do wyrównania. QPR w niebie, Manchester City ugrzązł w „czyśćcu” i zaczynał pukać do bram Lucyfera.
Kiedy siedem minut później z boiska za uderzenie łokciem w twarz Teveza wyleciał Barton, wydawało się, że już nic złego się nie może stać. „Citizens” mieli wszystko w swoich rękach. Jakim cudem nie wygrać tytułu, grając w przewadze z zespołem, który może zaraz spaść do Championship? A no takim, że w 66. minucie spotkania Queens Park Rangers wyprowadzili świetną akcję, którą bramką zakończył Mackie.
City już mogło ściskać dłoń diabła, a QPR pozostawało w lidze. Manchester United z kolei mógł powoli świętować kolejny tytuł Premier League, bo spokojnie kontrolował to, co się działo na boisku Sunderlandu.
Podopieczni Fergusona mieli w tym momencie trzy punkty przewagi. Ale gdzieś na pewno przewijała się myśl, że jeśli zawodnicy Roberto Manciniego wcisną jeszcze dwa gole, przegrają tytuł gorszym bilansem bramek.
Manchester City atakował. Nie był jednak w stanie sforsować obrony Rangersów, którzy jeździli na tyłkach. Robili wszystko, aby nie spaść z ligi. Rozkręcał się Balotelli, szukał sposobów na pokonanie bramkarza rywali, Paddy’ego Kenny’ego, albo na dogranie piłki do któregoś ze swoich partnerów. Ale nic nie przynosiło upragnionego wyrównania, które przedłużałoby nadzieje na tytuł.
Jednak coś w końcu drgnęło. Sędzia Mike Dean dolicza pięć minut. Mija właśnie druga z nich. Rzut rożny dla „Citizens” i Edin Džeko doprowadza do wyrównania. Etihad szaleje! Jest jeszcze szansa na historyczny sukces. Jeszcze 180 sekund nadziei. QPR załamane, bo było przekonane, że leci poziom niżej. Ale jeszcze wtedy nie wiedzieli, że Stoke wyrównało i nawet porażka nie spuści ich z ligi.
Ale kto z nich myślał o porażce na chwilę przed końcem? Aż nastała pamiętna 94. minuta. Balotelli w końcu zagrał idealną piłkę. W końcu mu się udało to, na co pracował przez tyle minut. Wypuścił na czystą pozycję Sergio Agüero. Ten zamarkował strzał, uderzył w drugie tempo i… 3:2!
Wtedy właśnie słynne „Agueroooo!!!” usłyszał cały świat. Etihad Stadium w ekstazie! Mancini biega wzdłuż linii bocznej jak szalony! City zbiło piątkę z Lucyferem, ale po krótkiej pogawędce stwierdziło, że jednak to nie ich klimat, więc wrócili w przyjemniejsze miejsce.
Niebo było tego dnia w kolorze koszulek City. Manchester w końcu przestał być czerwony. United byli pewni, że ich rywale nie zdążą, że wygrana z Sunderlandem daje im tytuł Premier League. Ależ musieli być wściekli, że tak zmarnowali końcówkę sezonu.
Ostatnia kolejka angielskiej ekstraklasy z sezonu 2011/12 na zawsze już zapisała się w historii piłki nożnej. Jazda bez trzymanki. Dla takich chwil jest się właśnie kibicem piłkarskim. Ale też dzięki takim meczom się nim zostaje.
Paweł Podsiadło
Redakcja meczyki.pl
Paweł Podsiadło16 May 2019 · 10:20
Źródło: własne

Przeczytaj również